Gdańsk. COVID zniszczył mu płuca! 42-latek przeszedł przeszczep

i

Autor: deborabalves /Pixabay.com Gdańsk. COVID zniszczył mu płuca! 42-latek przeszedł przeszczep / zdjęcie ilustracyjne

Dlaczego po śmierci nie chcemy oddawać narządów do przeszczepów? To nie boli!

2022-01-26 17:35

Formalnie, jeśli za życia nie wpisze się do rejestru Centralnego Rejestru Sprzeciwu, to lekarze powinni automatycznie zakładać, że ŚP. Obywatel/ka zgodził/a się za życia na oddanie organów dla ratowania żywych. W praktyce różnie to bywa. Wola zmarłych nie zawsze bywa szanowana przez rodziny. Kolejki oczekujących na przeszczepy narządów od dawców martwych wydłużają się. Wielu z czekających nie doczeka się transplantacji. W kalendarzu 26 stycznia to Ogólnopolski Dzień Transplantacji.

Tak organów od martwych dawców (przede wszystkim serce i płuca), jak i żywych (przede wszystkim szpik kostny, a także... krew). Mają wspólny mianownik: służą ratowaniu życia. Miniony rok mógłby być jednym z najlepszych (do ideału jednak sporo by brakowało), gdyby nie pandemia. Dlaczego mógłby być? Bo skoro w czasie pandemii wykonano więcej transplantacji niż wcześniej, to ile by ich wykonano, gdyby nie było epidemii? Dość gdybania. Z czym kojarzy się „przeszczep lub „transplantacja”? W większości z jednym: z przeszczepem serc. A tych w 2021 r. wykonano 200. W pierwszym roku epidemii przeprowadzono 145 operacji przeszczepienia serc. W 2021 r. lekarze przeszczepili 753 nerki (w sumie, nie tylko od zmarłych, bo jedną nerkę można komuś oddać za życia – patrz Przemysław Saleta). W 2020 r. – jak podaje Centrum Organizacyjno-Koordynacyjnego ds. Transplantacji „Poltransplant” – przeszczepiono 717 nerek. To był dobry rok, ale i jednocześnie trudny, przez pandemię, dla transplantologii. Nie wnikając w medyczne szczegóły - nie dość, że dawców jest wielokroć mniej niż biorców, to nie każdy mógł się, po śmierci, przyczynić do uratowania komuś życia.

Potwierdzenie aktualnego zakażenia u potencjalnego dawcy (osoba zakażona) wyklucza dawstwo narządów i tkanek z uwagi na „nieakceptowane ryzyko”. Prawdopodobne zakażenie oraz możliwe zakażenie (wg definicji GIS) nie wyklucza dawstwa oraz przeszczepienia narządów i tkanek. W takich sytuacjach decyzję podejmuje lekarz transplantolog po przeprowadzeniu starannej analizy innych czynników ryzyka oraz możliwych korzyści dla biorcy przeszczepu – wskazuje „Stanowisko Poltransplantu dotyczące wykorzystania narządów, tkanek i komórek innych niż komórki krwiotwórcze do przeszczepienia w związku z zakażeniem koronawirusem SARS-CoV-2” (ze stycznia 2021 r.). Nadto: „Przebyte zakażenie u potencjalnego zmarłego lub żywego dawcy (ozdrowieńcy) wyklucza dawstwo narządów i tkanek przynajmniej przez 28 dni od spełnienia warunków i kryteriów zakończenia izolacji...”. Itd itd.

Czy zgodził(a)byś się zostać dawcą narządów po swej śmierci? Takie i podobne pytania stawia się od lat w sondażach społecznych. Wyniki różne. Najwięcej wychodziło z nich, że deklarację zgody na pobranie narządów złożyło 75 proc. Polaków. To skąd w takim układzie mamy tylko 13 dawców na milion mieszkańców (w zależności od województwa – od 1,9 po 27,5)? – Najgorzej, jak rodzina sobie wyobraża, że jest właścicielem zwłok zmarłego - powiedział PAP lubelski transplantolog prof. dr hab. n. med. Sławomir Rudzki. – Najważniejsze, aby ludzie rozmawiali ze sobą o możliwości przeszczepienia narządów po śmierci. Po to, aby wiedzieli, jaka jest nasza opinia na ten temat, na wypadek „gdyby coś się stało”. Tyle profesor. Jasne jest, że nie wszyscy mogą być – głównie z medycznych wskazań – dawcami. Ani po śmierci, ani za życia (np. ci, którzy chorowali na raka, nie mogą być krwiodawcami). Jednak, gdy nie ma takich przeciwwskazań, to jak można zabierać z sobą do ziemi/krematorium organy, które komuś mogą uratować życie? Trudno zrozumieć taką postawę.

Sonda
Czy zgodziłbyś się na pobranie twoich narządów do przeszczepów w razie śmierci?

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki

Najnowsze artykuły