przytulanka koronawiurs

i

Autor: Pinterest

Koronawirusiki jako przytulanki. Da się zarobić i przy okazji… edukować

2021-09-01 16:30

W przyrodzie nic nie ginie, a ludzie potrafią dostosować się do każdej sytuacji. Nie powinno więc nikogo dziwić, że pandemia SARS-CoV-2/COVID-19 może być nie tylko powodem do troski o świat, ale także i okazją do zarobienia paru groszy, a przy okazji przypomnienia, że epidemia to nie żarty.

Oczywiście do każdej rzeczywistości można dorobić teorię, ale z pewnością producentom gadżetów covidowych, to nie dotyczy, bo łączą przyjemne z pożytecznym, co widać choćby w przypadku zabawek jednego z dużych graczy na tym rynku. Trzeba podkreślić, że tworzy on zabawki o kształtach wirusów, bakterii, a nawet… narządów ludzkich od lat, a koronawirusiki-przytulańce tylko rozszerzają paletę edukacyjnych zabawek. Taki „sarsik”, za kilkadziesiąt złotych, nie tylko działa na wyobraźnię dziecka. Przez dołączony do zabawki opis edukuje rodzica i dziecko (o ile mu tata lub mama przeczyta, co producent zapodał). „Wielkie Mikroby uczą i bawią. To Prześladowcy Ludzkości w wersji oswojonej, nie musisz się już ich bać. Jeszcze niedawno ludzie nie mieli pojęcia o ich istnieniu, teraz poznaliśmy ich wygląd, tajemnice i możemy bawić się ich podobiznami” – zachwala zabawkowy mocarz kilkunastocentymetrowej wielkości kopię koronawirusa, miliony razy mniejszą od oryginału (do zabawki dołączone jest zdjęcie realnego koronawirusa SARS-CoV-2). 5 proc. od ceny zabawki przekazywanych jest na rzecz walki z pandemią.

Co ciekawe autorem transformacji mikrobów w edukacyjne zabawki jest absolwent prawa (a nie mikrobiologii) Harvardu, Dew Oliver. Stworzył je dla pocieszenia kilku swoich zainfekowanych przyjaciół. I tak się to spodobało, że pomysł spodobał się w całym świecie i dzieci przytulają się do… ulubionych zarazków.

Poradnik Zdrowie: składniki mineralne niezbędne do prawidłowej pracy serca

Przemysł gadżetowy dba też o tych, którzy już przytulankami nie bawią się. Przejdźmy z globalnego na krajowe podwórko. Serwisy aukcyjne pełne są bibelotów, mniej lub bardziej użytecznych, wygenerowanych przez epidemię. Kubek z gościem w maseczce i napisem „I’m smiling”, może za kilka lat (jeśli się nie roztrzaska) będzie pamiątką po czasie światowej zarazy. Biznes dba także o tych, którzy kpią z epidemii, a których ci, co nie kpią, nazywają „koronasceptykami”, a nawet i „antyszczepionkowcami”. Tacy osobnicy mogą prezentować swoje poglądy na temat epidemii, bez potrzeby werbalizacji, na swoich… plecach. Wystarczy kupić t-shirt z odpowiednim napisem.

Od żartobliwych: „Koszulka antywirusowa zakres działania 1,5 m” po ideologiczne wyznania „Fu… off Covid”. Jakby komuś było mało, to może obłożyć się naszywkami (w stylu motocyklowych gangów), komunikujących o stosunku do epidemii. Bardzo gustowne (i poniekąd edukacyjne) są naklejki reklamujące szczepionki Pfizera, Moderny i Astry Zeneki, ale w dawkach… półlitrowych, ale z zaleceniem, by tym oklejony produkt przechowywać w zimnym miejscu, ale nie zamrażać. Możliwe, że jakiegoś nabywcę taka uwaga skłoni do zajrzenia w ulotkę producencką oryginalnej szczepionki. I w tym momencie gadżecik zyska walor edukacyjny.

szczepionki-flaszki

i

Autor: serwis aukcyjny

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki

Najnowsze artykuły