Wielka nadzieja
Kiedy u pana Tadeusza (62) zdiagnozowano miejscowo zaawansowanego niedrobnokomórkowego raka płuca z mutacją EGFR, w stadium III, wstąpiła w niego nadzieja. Dowiedział się bowiem, że jest lek, który takim pacjentom jak on – z mutacją EGFR, ale po radykalnej radiochemioterapii, daje szansę na wyleczenie. To ozymertynib, który działa jak tarcza chroniąca przed przerzutami, zwłaszcza do mózgu.
– Jest to kolejny przykład terapii, która mogłaby zatrzymać chorobę, zanim wymknie się ona spod kontroli – mówi Agata Nowicka ze Stowarzyszenia Walki z Rakiem Płuca Oddział Szczecin. – A przecież nie mówimy o leczeniu paliatywnym. To jeszcze etap, kiedy możemy leczyć z nadzieją na całkowity powrót do zdrowia.
Terapia powitana oklaskami
O skuteczności tej terapii świadczą wyniki badania LAURA, które tuż po ogłoszeniu na największej międzynarodowej konferencji poświęconej chorobom płuc zostały przez ekspertów przyjęte owacjami na stojąco.
Leczenie tym nowym lekiem aż o 80 proc. zmniejsza ryzyko wystąpienia odległych przerzutów i prawie 8-krotnie wydłuża średni czas życia bez progresji choroby.
– Ozymetrynib , skierowany do pacjentów z wariantem patogennym w genie EGFR, daje szansę tej grupie chorych, którym groziło duże ryzyko szybkiej progresji choroby – mówi prof. Dariusz Kowalski, kier. Oddziału Zachowawczego Kliniki Nowotworów Płuca i Klatki Piersiowej w Narodowym Instytucie Onkologii. – W Polsce ozymetrynib nie jest jeszcze dostępny dla pacjentów w III stadium choroby z mutacją EGFR po radykalnej radiochemioterapii. To tak naprawdę jedna z niewielu sytuacji, kiedy pacjent z rakiem płuca z mutacją EGFR nie ma dostępu do terapii celowanej.
– Z tym lekiem wiążę ogromne nadzieje – mówi pan Tadeusz, jeden z pacjentów. – Bo ja mam jeszcze ogromny apetyt na życie.
Pacjenci czekają na październikowe decyzje Ministerstwa Zdrowia.