Brodawczaki układu oddechowego
Pani Agata ma 47 lat, a za sobą prawie…170 zabiegów laryngologicznych, odbytych w pełnej narkozie, z których każdy pogarszał jej funkcje życiowe i po każdym czuła się coraz słabsza. Właśnie wróciła z kolejnego i ledwo może wydobyć z siebie głos. Pani Agata od urodzenia cierpi na rzadką, przewlekłą chorobę – nawracającą brodawczakowartość układu dróg oddechowych (RRP). Choroba charakteryzuje się występowaniem, najczęściej w gardle, krtani, zmian brodawkowych, narośli, które utrudniają przełykanie, mówienie. Dominującym objawem RRP są duszności, chrypka. Pacjenci, podobnie jak pani Agata, muszą być wielokrotnie poddawani zabiegom chirurgicznym w celu usunięcia zmian. To zaś skutkuje powstawaniem blizn, zrostów, co jeszcze bardziej przyczynia się do zaburzeń głosu i osłabienia całego organizmu.
Choroba jest wynikiem zakażenia wirusem brodawczaka ludzkiego, HPV (w większości typ 6 i 11). To wirus, który powoduje wiele różnych schorzeń, a typy wysokiego ryzyka rozwoju nowotworów tzw. wysokoonkogenne są odpowiedzialne np. za raka szyjki macicy.
- Ja urodziłam się już z tą przypadłością – mówi pani Agata. – Poród był drogą natury i wtedy musiało dojść do zakażenia. Niestety w tamtych latach nie było takich szczepień, jak dziś, chroniących przed zakażeniem HPV. A przecież każdy, w każdym wieku, niezależnie od płci, stylu życia może być zakażonym tym wirusem.
- Swoje dzieciństwo i późniejsze lata pamiętam głównie z pobytów w szpitalu. Pierwszy zabieg miałam już w wieku ok. 5 lat. A potem…Już nawet nie zliczę, na pewno więcej niż 170. Kiedy objawy na tyle się nasilają, że przypominają ostre zapalenie krtani, muszę udać się na kolejny zabieg. A te narośla wciąż odrastają. Moja krtań bardzo się przez tę chorobę i te zabiegi zwęziła i prawdopodobnie będę się musiała poddać poważniejszej operacji, ale się boję. I mimo wszystko głosu chyba nie dałoby się już poprawić.
- Cały czas mam nadzieję, że pojawi się jakaś terapia, która spowoduje, że te brodawczaki nie będą tak wyrastały w nieskończoność. , niedługo po ich usunięciu. Wiem, że jest też możliwość usuwania ich laserowo, ale mój lekarz nie jest zwolennikiem tej metody, uważa, że w ten sposób zniszczeniu mogą ulec i zdrowe tkanki.
Pani Agata nie poddaje się chorobie, licząc na to, że medycyna znajdzie na nią sposób. Ukończyła studia – geografię, pracuje, jeździ ze znajomymi zwiedzać świat. Lubi czytać książki, spacery po lesie. A kiedy tylko dowiedziała się, że jest już szczepionka przeciwko wirusowi HPV, przyjęła zalecane dawki. Choć zdawała sobie sprawę z tego, że teraz, kiedy choroba już tak się rozwinęła, nie zmieni to biegu wydarzeń
- A może, gdybym się nie zaszczepiła, byłoby jeszcze gorzej? – mówi. – Uważam, że ta szczepionka to coś wspaniałego. Gdyby była dostępna te kilkadziesiąt lat temu…