Śmiertelny atak psów. Zgłosił się kolejny poszkodowany! Zwierzęta odgryzły mu uszy

2025-10-17 10:19

Po śmiertelnym ataku psów w pobliżu MOP Racula w Zielonej Górze pojawiła się kolejna osoba, która została poturbowana przez zwierzęta. Mimo że agresywne owczarki belgijskie odgryzły mu uszy, mężczyzna, jak sam twierdzi, nie był nigdy przesłuchiwany przez żadne służby. W sprawie śmiertelnego ataku zatrzymano w czwartek, 16 października, 53-letniego właściciela psów, byłego policjanta.

Zielona Góra. Śmiertelny atak psów. Agresywne zwierzęta odgryzły wcześniej uszy innemu mężczyźnie

i

Autor: Shutterstock Po śmiertelnym ataku psów w pobliżu MOP Racula w Zielonej Górze pojawiła się kolejna osoba, która została poturbowana przez zwierzęta. Mimo że agresywne owczarki belgijskie odgryzły mu uszy, mężczyzna, jak sam twierdzi, nie był nigdy przesłuchiwany przez żadne służby, zdj. ilustracyjne
  • Tragedia w MOP Racula, gdzie psy zagryzły 46-latka, ujawnia szokujące tło.
  • Pojawił się świadek, który twierdzi, że te same psy zaatakowały go, odgryzając uszy, co wskazuje na długotrwały problem z agresywnymi zwierzętami i ich właścicielem.
  • Mieszkańcy Zielonej Góry od lat bezskutecznie walczą z uciążliwą strzelnicą prowadzoną przez byłego policjanta, którego powiązania być może utrudniały interwencje.
  • Dlaczego mimo licznych skarg i ataków służby nie podjęły skutecznych działań? Odpowiedź znajdziesz w artykule.

Zielona Góra. Śmiertelny atak psów. Jest kolejny poszkodowany

Do "Gazety Lubuskiej" zgłosił się mężczyzna, który powiedział, że również został zaatakowany przez psy odpowiedzialne za zabicie 46-latka w lesie w MOP Racula w Zielonej Górze. Do zdarzenia doszło długo przed tragedią z niedzieli, 12 października, bo poszkodowany pokazał dokumentację medyczną, z której wynika, że owczarki belgijskie odgryzły mu uszy. Z relacji mężczyzny wynika, że tylko przechodził drogą w pobliżu feralnej strzelnicy, gdy rzuciły się na niego psy. Jak dodaje, nigdy nie został w tej sprawie przesłuchany przez żadne służby.

Trauma zostanie do końca życia. Tak samo jak blizny, nie zejdą - mówi "Gazecie Lubuskiej".

Jak zapewnia, jest gotów zeznawać w sprawie ataku. Jak się okazuje, agresywne psy i ich zatrzymany przez policję właściciel, nomen omen były mundurowy, już od dawna spędzały sen z powiek mieszkańcom Zielonej Góry.

Tomasz Sroczyński, radny miejski z Zielonej Góry, powiedział Wirtualnej Polsce: "Walczymy z tym miejscem od 6 lat", mając na myśli całą sprawę strzelnicy, którą prowadzi też właściciel psów. Nic nie pomogły zlecane w związku ze zgłoszeniami mieszkańców kontrole i ekspertyzy. Ludzie skarżyli się zarówno na hałas, jak i fakt, że pociski lądowały poza terenem strzelnicy.

Poszkodowanym udało się nawet dotrzeć do właściciela działki, na której działał obiekt. Skutkowało to tym, że mężczyzna na pewien czas odmówił dzierżawy terenu pod strzelnicę, ale później znowu zaczęła ona działać. Ostatnia interwencja ws. feralnego miejsca miała miejsce całkiem niedawno: 12 września br. prezydent Zielonej Góry otrzymał ekspertyzę niezależnego biegłego z zakresu broni i balistyki, ale nie wykazała ona w działaniu strzelnicy żadnych nieprawidłowości.

Nie pomogło również informowanie o wszystkim organów ścigania. 

Jeśli chodzi o policję i o prokuraturę, to już nie jest to tajemnicą, że właściciel strzelnicy jest byłym policjantem. Z tego, co słyszeliśmy od mieszkańców okolicznych, to strzelali tam "wszyscy święci". Takie głosy do mnie dochodziły od nich, że my sobie nie poradzimy, bo właściciel strzelnicy ma za duże plecy, tata był byłym komendantem. Może coś w tym jest, skoro nic w tej sprawie do tej pory się nie działo - mówi Wirtualnej Polsce Sroczyński.

Psy zagryzły owce w Maruszowej
Super Express Google News

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki