Suknia ślubna czekała na Martynę od roku. Miało być piękne wesele, będzie pogrzeb

i

Autor: o24, instagram Suknia ślubna czekała na Martynę od roku. Miało być piękne wesele, będzie pogrzeb

Suknia ślubna czekała na Martynę od roku. Miało być piękne wesele, będzie pogrzeb

Kochali się nad życie i razem to życie stracili. Martyna P. (26 l.) i Bartosz W. (31 l.) zginęli w tragicznym wypadku samochodowym dzień przed swoim ślubem! Tymczasem małżeństwem mieli być już od ponad roku. Uroczystość przełożyli przez... pandemię. Kobieta w swoich mediach społecznościowych chwaliła się suknią, ale niestety już jej nigdy nie założy.

Suknia ślubna czekała na Martynę od roku. Miało być piękne wesele, będzie pogrzeb

Ten ślub miał być jak z bajki, bo i oni byli wyjątkowo szczęśliwą i piękną parą. Miały być wyznania miłości, dużo gości, udekorowany kościół, piękna, biała, długa suknia... Martyna wszystko miała dokładnie zaplanowane, bo już dwa lata wcześniej była na targach ślubnych i dokładnie obmyślała każdy szczegół tego wyjątkowego dnia. Pandemia pokrzyżowała jednak plany młodych. Martyna P. i Bartosz W. chcieli, żeby ich szczęściem cieszyły się całe ich rodziny, a że są liczne, postanowili przesunąć datę ślubu. Długą, białą suknię kupioną w salonie w Poznaniu Martyna musiała odwiesić do szafy. - Jeszcze będzie musiała chwilkę poczekać - napisała 26-latka na swoim internetowym profilu. Wieczór panieński także miała zorganizowany rok temu. Przyjaciółki zabrały ją w urokliwe miejsce, apartament na wodzie niedaleko Krakowa. Martyna na zdjęciach wyglądała kwitnąco. Tak bardzo cieszyła się na ten dzień...

ZOBACZ: Świeca. Zginęli dzień przed ślubem. Teraz spoczną w jednym grobie

Świeca: Martyna i Bartek zginęli dzień przed weselem. Wstrząsające szczegóły wypadku

Niestety 24 godziny przed uroczystością postanowili jechać jeszcze do sali weselnej pod Odolanowem. W drodze powrotnej wydarzyła się tragedia. Ich samochód wpadł pod nadjeżdżającą ciężarówkę. - Wszczęte zostało śledztwo w tej sprawie - mówi Super Expressowi Maciej Meler z Prokuratury Okręgowej w Poznaniu. Jedna z hipotez mówi, że przez śliską nawierzchnię auto najpierw zahaczyło o pobocze, wpadło w poślizg i dostało się pod koła ciężarówki. Uderzenie było tak silne, że Citroen, którym podróżowali narzeczeni wypadł z drogi w pole kukurydzy i przewrócił się na bok. Niestety życia Martyny i Bartosza nie udało się uratować. - Żaden z pojazdów uczestniczących w zdarzeniu nie miał wideorejestratora, dlatego będzie potrzeba zaangażowania biegłego z zakresu rekonstrukcji wypadków, żeby odtworzyć jego dokładny przebieg - mówi Meler.

Na co dzień Bartosz z Martyną mieszkali w Poznaniu, gdzie pracowali, ale ślubować mieli w parafii Martyny w Niedźwiedziu pod Ostrzeszowem (woj. wielkopolskie). Bartosz obronił doktorat na Uniwersytecie im. Adama Mickiewicza w Poznaniu. Był specjalistą zajmującym się piwem rzemieślniczym. - Bartosz był wyjątkowym chłopakiem. Sumienny, pracowity, rozważny i bardzo mądry. Zakochał się w Martynie i byli bardzo szczęśliwi. Wszyscy jesteśmy załamani tą tragedią - mówi Włodzimierz Szymkowiak, nauczyciel i trener Bartosza.

Śmiertelny wypadek samochodowy

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki