Makabryczne odkrycie w jednym z mieszkań w Kaliszu. Wszystko zaczęło się od nieprzyjemnego zapachu, który od kilku dni dawał się we znaki sąsiadom 53-letniej kobiety. Kiedy wezwano służby, okazało się, że w mieszkaniu znajdują się zwłoki. To, co ustalili śledczy, wstrząsa nawet doświadczonymi funkcjonariuszami.
Zarzuty w tej sprawie usłyszał 62-letni mężczyzna, znajomy ofiary. Jak podaje Radio Eska, do zbrodni doszło kilkanaście dni wcześniej, najprawdopodobniej podczas awantury. Prokuratura Okręgowa w Ostrowie Wielkopolskim potwierdza, że mężczyzna przyznał się do winy.
Polecany artykuł:
– W czasie kłótni zadał kobiecie co najmniej 17 ciosów nożem – mówi prokurator Maciej Meler.
Użył noża o ostrzu długości 20 centymetrów. Ciosy wymierzał w okolice brzucha i klatki piersiowej. Kobieta zmarła na miejscu. Najbardziej szokujące są jednak szczegóły dotyczące tego, co działo się później. Mężczyzna – mimo że wiedział, że jego znajoma nie żyje – przez kilkanaście kolejnych dni przychodził do jej mieszkania. Jak sam tłumaczył, chciał "dotrzymać obietnicy" i zajmował się jej psem rasy husky. Wyprowadzał go na spacery, karmił, a wszystko to... nad zwłokami kobiety, które ukrył w środku mieszkania.
Prokuratura nie ma wątpliwości, że 62-latek działał z zamiarem bezpośrednim pozbawienia życia. Mimo że się przyznał, próbował umniejszać swój udział w zbrodni.
Podejrzanemu grozi od 10 lat więzienia do dożywocia. Prokurator złożył wniosek o jego tymczasowe aresztowanie na 3 miesiące. Decyzję w tej sprawie sąd ma ogłosić w piątek.
Sprawa wstrząsnęła mieszkańcami Kalisza, którzy nie mogą uwierzyć w to, co wydarzyło się tuż obok nich. Śledztwo trwa.