Te słowa mówią wszystko

Boksycka. Świadek o wypadku, w którym zginęło pięć osób. "Tego nie da się opisać"

Pijany i naćpany Piotr M. wjechał swoim mercedesem w fiata punto, którym jechało sześć osób. W niedzielę o świcie w tragicznym wypadku, który wydarzył się na drodze krajowej nr 9 we wsi Boksycka, zginęło pięć osób. Prawie wszyscy z jednej rodziny. Nasz korespondent dotarł do świadka, który był na miejscu wypadku. Jego słowa mówią wszystko.

Potworna tragedia w Boksycce. W wypadku zginęło pięć osób

W niedzielny poranek (28 maja) wracali z wesela. Zenon R. (+72 l.), jego syn Paweł (+43 l.), synowa Agnieszka (+38 l.), ich syn Adrian (+19 l. ) z przyjaciółką Kasią (+18 l.), a także najmłodszy Ernest (16 l.) jechali w szóstkę osobowym fiatem punto, kiedy nagle na wysokości wsi Boksycka uderzył w nich rozpędzony mercedes. Piotr M., 37-letni sprawca wypadku, był pijany i pod wpływem narkotyków. Mężczyzna przeżył. Z weselników ocalał tylko Ernest. Trzy pokolenia jednej rodziny zostały wycięte niemal w całości w jednej chwili. Sprawca wypadku usłyszał zarzut spowodowania w stanie nietrzeźwości i pod wpływem narkotyków wypadku drogowego ze skutkiem śmiertelnym. Do aresztu jednak na razie nie trafi, bo sąd nie wyraził na to zgody, ze względu na stan zdrowia

Świadek o wypadku w Boksycce

Udało nam się porozmawiać z jednym ze świadków, którzy byli na miejscu zdarzenia w momencie wypadku. - Tego nie da się opisać. Ciała kłębiły się w samochodzie, początkowo nie wiadomo było nawet ile osób jechało fiatem. Byli tacy...cisi i skłębieni - opowiada mężczyzna, który był na miejscu jako jeden z pierwszych. Kiedy wypowiadał te słowa, chował twarz w dłoniach. W poniedziałek i we wtorek przeprowadzono sekcję zwłok ofiar. Lekarze z Łodzi, gdzie trafił 16-letni Ernest, nadal walczą o jego życie.

Sprawcy wypadku grozi do 12 lat więzienia.

Listen on Spreaker.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki