Starachowice. Poważne zarzuty wobec komendanta policji! Funkcjonariuszka nie przychodzi przez niego do pracy

i

Autor: AndrzejRembowski/cc0/Pixabay.com Policjantka ze Starachowic twierdzi, że tamtejszy komendant doprowadził do tego, by jej mąż - również policjant - stracił pracę, zdj. ilustracyjne

Starachowice. Poważne zarzuty wobec komendanta policji! Podwładna nie przychodzi przez niego do pracy

2020-12-11 23:01

Urszula Nowakowska z policji w Starachowicach twierdzi, że komendant powiatowy Paweł Sz. doprowadził do tego, że jej mąż musiał się zwolnić z pracy, a później zaczął się mścić także na niej. Jej zdaniem stało się tak dlatego, że małżonek kobiety złożył zawiadomienie o mobbingu na służbie, po którym w jednostce został przeprowadzona ankieta o atmosferze w pracy.

Jak informuje Gazeta Wyborcza Kielce, poważne zarzuty wobec komendanta policji w Starachowicach pojawiły się po tym, jak mąż funkcjonariuszki Urszuli Nowakowskiej złożył kilka lat temu zawiadomienie o mobbingu na służbie. Zdaniem kobiety nie spodobało się to komendantowi Pawłowi Sz., który trafił do jednostki w styczniu 2016 r. Sprawa trafiła do Komendy Wojewódzkiej Policji w Kielcach, która mimo że oddaliła zarzuty o mobbingu, postanowiła przeprowadzić wśród mundurowych ze Starachowic anonimową ankietę o atmosferze pracy. Zdaniem Nowakowskiej wypadła ona "bardzo źle".

Jak informuje Gazetę Wyborczą Kielce policjantka, komendant policji celowo chciał zwolnić z pracy jej męża. Nowakowski odszedł ostatecznie w 2017 r., co prawda na własną prośbę, ale poprzedziło ją 12-miesięczne zwolnienie lekarskie. Jego żona twierdzi, że po tym uwaga komendanta policji przeniosła się na nią. Najpierw wszczęto wobec niej postępowanie dotyczące jej wyjść z budynku komendy w czasie pracy, a później jej przełożona Anna J. nie pozwalała jej przesłuchiwać świadków przy zamkniętych drzwiach.

- (...) Raz weszła do pokoju i sprawdzała przy przesłuchiwanym stan mojej trzeźwości. Odebrałam to jako poniżenie. Tym bardziej że jestem totalną abstynentką. Na żadnej imprezie służbowej nigdy nie piłam alkoholu. Innego dnia, kiedy przesłuchiwałam podejrzanego, pani naczelnik przyszła i czytała przez ramię protokół, który sporządzałam. Mówiła, że jest on nie do przyjęcia, że mam go zmienić. A przecież miałam podejrzanego, który coś mówi, a ja to spisuję (...) - mówi Gazecie Wyborczej Kielce policjantka ze Starachowic.

Jak informuje Gazeta Wyborcza Kielce, policjantka ze Starachowic wylicza kolejne przykłady mobbingu, który miał miejsce zarówno w 2018, jak i 2019 r. Do jednego ze zdarzeń doszło 22 czerwca ub.r., gdy w rzece Kamiennej znaleziono ludzką nogę, dlatego na miejscu pojawiły się wszystkie służby.

- (...) Ustaliłam z prokuratorem, że teraz czas na płetwonurków. To był teren bardzo bagnisty, totalnie mi nieznany. Prokurator kazał jednak patrolować teren. Dzień wcześniej spadła ulewa, było bardzo grząsko. Poprosiłam kolegę z patrolu, żebyśmy na kilka minut zjechali z miejsca zdarzenia, bo chciałam skorzystać z toalety. Zażartował, żebym poszła w krzaki. Nie chciałam, bo miałam broń. Kiedy odjeżdżaliśmy z miejsca, z naprzeciwka wyjechała pani naczelnik. Zaczął się wielki krzyk: gdzie jadę, po co, dlaczego opuszczam miejsce. Tak krzyczała, że aż była czerwona na twarzy - mówi Gazecie Wyborczej Kielce policjantka ze Starachowic.

Jak wspomina kobieta, tego samego dnia otrzymała polecenie przyjścia do pracy nazajutrz, mimo że miała wolną niedzielę.

Jak informuje Gazeta Wyborcza Kielce, dla policjantki ze Starachowic to było już za dużo, dlatego 16 sierpnia złożyła zawiadomienie o mobbingu, ale KWP w Kielcach znowu uznała, że nie dochodziło do niego w jednostce. W tym samym miesiącu kobieta poszła więc na zwolnienie i nie wróciła do pracy aż do tej pory, ale w marcu br. musiała się jeszcze stawić na komisji lekarskiej.

- Na komisji było dwóch lekarzy. Jeden z nich spytał mnie, czy chcę wrócić do pracy, czy iść na emeryturę. Powiedziałam, że chcę wrócić, ale nie z tymi przełożonymi. Nastała cisza i znów te same pytania. Powtórzyłam to, co powiedziałam. I po tym się popłakałam. Jestem na służbie od 20 lat, postanowiłam na własną rękę szukać miejsca do pełnienia służby. Udałam się na rozmowę do komendanta powiatowego w Lipsku. Szczerze opowiedziałam całą sytuację i zapewnił mi etat w jego jednostce. Potem okazało się, że komendant wojewódzki policji w Radomiu nie wyraził zgody. Bo komendant powiatowy w Starachowicach przedstawił mnie w bardzo negatywnym świetle - mówi Gazecie Wyborczej Kielce policjantka ze Starachowic.

Nowakowska nie daje za wygraną i poinformowała o mobbingu na służbie Rzecznika Praw Obywatelskich i Komendę Główną Policji.

Czytaj też: Gostynin. Seksskandal w policji. Prokuratura przedstawia wnioski!

Skoczył na bungee i spadł z kilkunastu metrów!

Wybierz najpiękniej rozświetlone miasto w Polsce na swiecsie.se.pl

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki