Zbrodnia

Kierowca zabił studentkę, bo nie chciała wysiąść z autobusu. Kate zginęła w Krakowie w błotnistym rowie

2023-09-09 4:05

Był gorący, letni wieczór, kiedy w Krakowie doszło do przerażającej zbrodni. Została zamordowana 21-letnia studentka z Wielkiej Brytanii, córka polskich emigrantów, która przyjechała pod Wawel odbyć staż. Po trzech dniach od znalezienia ciała młodej kobiety, policja zatrzymała Mirosława Ł. (41 l.), kierowcę nocnego autobusu. Zabił Kate, bo... nie chciała wysiąść z pojazdu, który prowadził.

Kate przyjechał do Polski na staż w muzeum. Zginęła, bo nie chciała wysiąść z autobusu?

Kate Z. właśnie zaliczyła drugi rok na Uniwersytecie Kent w Canterbury. Studiowała filozofię i historię. Pięknie malowała, pasjonowała się sztuką, kochała konie. Dziewczyna miała polskie korzenie - jej rodzice od 30 lat mieszkali w Wielkiej Brytanii, prowadzili własny biznes. Kate była ukochaną jedynaczką, stworzyli córce doskonałe warunki do rozwoju i nauki. Do Krakowa przyjechała odbyć staż w Muzeum Narodowym, a potem w Galerii Zderzak. Zamieszkała na strzeżonym osiedlu przy ul. Mozarta. Mieszkanie wynajęła od swojego kuzyna.

29 lipca 2011 r. 21-latka bawiła się z przyjaciółmi na imprezie przy ulicy Czystej w centrum miasta. Około godz. 3.20 wraz z dwojgiem znajomych wyszła z lokalu. Koleżanka poradziła, by wzięła taksówkę, ale Kate wsiadła do nocnego autobusu linii 610, jadącego na Górkę Narodową. Miała wysiąść na przedostatnim przystanku. Zasnęła i go przejechała. Na pętli obudził ją kierowca, prosząc by opuściła pojazd. To, co zdarzyło się później, jest znane jedynie z zeznań, które złożył – w autobusie nie było monitoringu, ani innych pasażerów.

Według Mirosława Ł., studentka nie chciała wysiąść z autobusu, zażądała, by odwiózł ją na Krowodrza-Górka, bo stamtąd ma bliżej do mieszkania. Kierowca wrócił do szoferki, włączył światła wewnątrz autobusu i zaczął krążyć po okolicy. To miał być odwet - chciał zrobić na złość Kate, tak by miała jeszcze dalej do mieszkania. Gdy dziewczyna zorientowała się, że jest sam na sam z kierowcą, a on wiezie ją w miejsce którego nie zna, podeszła do szoferki i zaczęli się kłócić. Mirosław Ł. zeznał, że dziewczyna nazwała go szmaciarzem i zerem, miała powiedzieć, że gdyby się uczył, to nie byłby kierowcą autobusu. Przyznał, że słowa Kate tak go rozwścieczyły, że „coś w nim pękło”.

Uderzał Kate gumowym przewodem i śrubą. Udusiła w rowie z wodą

Zatrzymał pojazd, wyciągnął z plecaka gumowy przewód hamulcowy, zakończony mosiężną śrubą i zaczął nim okładać pasażerkę. Uderzona w twarz i głowę, straciła przytomność. Mirosław Ł. wyniósł ją z autobusu. Zostawił w przydrożnym rowie. Kate zmarła. Opinia biegłych wykazała, że śmierć nie nastąpiła w wyniku zadanych ciosów, ale z powodu uduszenia się wodą i błotem. To oznacza, że w momencie pozostawienia studentki w rowie, jeszcze żyła.

Mirosław Ł. odjechał. Kilkaset metrów dalej zatrzymał autobus i wyrzucił narzędzie, którym zadawał ciosy 21-latce. W zajezdni, zanim pokazał się dyspozytorowi, pokrowcem z fotela wyczyścił zabłocone i zakrwawione buty. Rano ciało Kate znalazł przechodzień. Rozpoczęły się poszukiwania jej mordercy.

Mirosława Ł. zatrzymano po trzech dniach w Skarżysku–Kamiennej, gdzie wyjechał do rodziny na urlop. Został oskarżony o zabójstwo. Podczas procesu przedstawił swoją wersję zdarzeń tragicznej nocy. Tłumaczył się bardzo stresującą specyfikę pracy kierowcy nocnego autobusu, problemami finansowymi związanymi z kredytem i utrzymaniem rodziny. Sąd skazał go na 15 lat pozbawienia wolności i nakazał wypłatę 100 tys. zł zadośćuczynienia rodzinie Kate. Jej rodzice wnosili o karę 25 lat więzienia.

Pobili na śmierć seniora z Czaczowa
Sonda
Czy za zabójstwo powinna być kara śmierci?

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki