Mazury

i

Autor: Pixabay Mazury to od lat jeden z najpopularniejszych kierunków turystycznych w Polsce.

Kryzys turystyczny

Mazury. Drożyzna odstrasza turystów? "Tak źle nie było od 30 lat, ludzi nie stać"

Jak wygląda turystyczny sezon 2022 na Mazurach? Czyżby jeden z najpopularniejszych kierunków turystycznych w Polsce tracił przez drożyznę? - Tak źle nie było od 30 lat - mówią właściciele atrakcji turystycznych, choć nie wszyscy widzą kryzys. - Nie zauważamy mniejszego ruchu - twierdzą chociażby Wody Polskie. Jedno jest pewne - turysta na Mazurach w 2022 roku jest inny, tj. bardziej oszczędny.

W ostatnich latach branża turystyczna w Polsce zmaga się z problemami. Najpierw pandemia COVID-19 i związane z nią restrykcje, czyli m.in. zamknięte hotele, restauracje i ograniczona możliwość przemieszczania się. Obostrzenia zniesiono, ale szalejąca inflacja wpłynęła na wzrost cen. Drożyzna sprawiła, że Polacy rozsądniej wydają pieniądze, także podczas wakacji. Jak informuje PAP, po słabym początku sezonu coraz więcej turystów spędza urlop na Mazurach, ale nie widać ich jeszcze tylu, co przed rokiem. - Liczą się z pieniędzmi, nie chodzą do restauracji, a zamiast wynająć kajak, wolą wykąpać się w rzece - uważa jeden z przedsiębiorców turystycznych.

Wakacje 2022. Na Mazury turyści "przyjeżdżają z grillami z Biedronki"

Część osób związanych z lokalnymi usługami turystycznymi ocenia, że tego lata na Mazury przyjechało nieporównanie mniej turystów niż w poprzednich sezonach. Ich zdaniem, dotyka to całej branży, ale najgorzej jest z gastronomią, bo koszty i ceny wzrosły, a turyści zaczęli oszczędzać. - Przyjeżdżają z grillami z Biedronki, z prowiantem, do restauracji nie chodzą. Zamiast wynająć kajaki, wolą się wykąpać w rzece albo pójść na spacer do lasu. A jednocześnie - mimo tego, że jest kryzys - oczekują wygody, pod namiotem nikt nie chce nocować - opowiadał PAP przedsiębiorca turystyczny z okolic Piecek.

ZOBACZ RÓWNIEŻ: Najpopularniejsze kurorty II Rzeczpospolitej. Od Juraty do Zaleszczyk [ZDJĘCIA]

"Tak źle nie było od 30 lat"

Jeszcze w połowie lipca, w wielu wypoczynkowych miejscowościach nie było widać tłumów letników, nie było też problemów ze znalezieniem noclegu, miejsca na parkingu czy w kawiarni. - Pracuję tutaj od ponad 30 lat, ale tak złego sezonu jeszcze nie było. Myślę, że ludzie nie przyjeżdżają, bo po prostu ich nie stać. Narzekają, że wszystko jest drogie - powiedziała PAP Jadwiga Krzywińska-Kobus z Parku Dzikich Zwierząt Kadzidłowo, który jest prywatnym ogrodem zoologicznym na terenie Puszczy Piskiej.

Żeglarzy więcej niż zwykle?

Opinii o "pustkach na Mazurach" nie potwierdzają jednak statystyki. Jednym z takich mierników jest liczba żeglarzy i motorowodniaków pływających po Wielkich Jeziorach Mazurskich. Można ją oszacować m.in. na podstawie jachtów przechodzących przez śluzy. Mówi Agnieszka Giełażyn-Sasimowicz, rzeczniczka RZGW Wody Polskie w Białymstoku:

Nie zauważamy mniejszego ruchu na naszych obiektach hydrotechnicznych. Wręcz przeciwnie, przez śluzy Guzianka I i Karwik od początku sezonu żeglugowego prześluzowanych zostało więcej jednostek pływających niż w analogicznym okresie przed rokiem. Być może wpływ na to ma zwolnienie wszystkich użytkowników śródlądowych dróg wodnych z opłat za śluzowanie.

Mniej turystów w kwaterze Hitlera

Zwiedzających liczy u siebie na bieżąco nadleśnictwo Srokowo, zarządzające popularnym wśród turystów terenem dawnej kwatery Hitlera w Gierłoży. - Obserwujemy, że w Wilczym Szańcu ruch turystyczny zmniejszył się o około 10 proc. w stosunku do zeszłego roku - przekazał PAP nadleśniczy Zenon Piotrowicz.

W jego ocenie, w przypadku krajowych turystów widoczne są zmiany wakacyjnych zachowań. - U nas ceny biletów wstępu nie wzrosły, ale wyższe koszty zakwaterowania czy wyżywienia powodują, że turystów jest mniej. Na Mazury przyjeżdżają najwyżej na tydzień, a nie na dwa tygodnie jak wcześniej i próbują na czymś oszczędzać - wyjaśnił.

Turystów odstrasza sąsiedztwo z Rosją?

W tym roku w Gierłoży jest o wiele mniej zagranicznych wycieczek autokarowych, które zwykle stanowiły jedną trzecią gości. - Wiadomo, że turysta z Francji czy Niemiec, który szuka oferty wypoczynku i patrzy na mapę, ze względu na wojnę na Ukrainie i niespokojny czas, wybierze np. Majorkę, a nie miejsce 20 km od granicy z Rosją - przyznał Piotrowicz.

CZYTAJ TEŻ: Za ile kupisz bezludną wyspę? Mamy najnowsze oferty! [ZDJĘCIA]

Krótszy wypoczynek na Mazurach

Chociaż chętnych na spływy rzeką Krutynią nie ma tylu, co w najlepszych latach, to i tak przy słonecznej pogodzie, miejscami - jak co roku - zdarza się "ruch jak na Marszałkowskiej". - Ja na turystów nie narzekam, jestem zadowolony, choć z rekordowym sezonem nie ma co nawet porównywać. Na ten weekend mamy pełne obłożenie miejsc noclegowych - powiedział PAP Artur Damszel ze Stanicy Wodnej PTTK w Sorkwitach. Jak dodał Damszel, na kajakach ruch jest trochę mniejszy. Turyści przyjeżdżają na krócej, częściej przebywają w ośrodku, a zamiast długich spływów wybierają pojedynczy odcinek, np. z Sorkwit do Bieniek.

PRZECZYTAJ TAKŻE: Branża piwna dopiero odczuwa… efekty pandemii! Jest gigantycznie zadłużona!

Coraz więcej turystów na Mazurach. Tak mówią liczby

O rosnącej z każdym tygodniem liczbie osób odwiedzających Mazury mogą świadczyć dane z Centrum Promocji i Informacji Turystycznej w Giżycku, które regularnie sprawdza tzw. obłożenie bazy noclegowej, czyli zajęte miejsca w hotelach, ośrodkach i pensjonatach. W pierwszy weekend lipca w powiecie giżyckim wynosiło ono zaledwie 53 proc., w kolejny - 73 proc., a w ostatni - już ponad 91 proc. Mówi Robert Kempa, dyrektor giżyckiego centrum:

Na Mazurach większe natężenie ruchu turystycznego zawsze następowało w okolicach drugiego weekendu lipca. Nasze analizy przyrostów obłożenia pokazują, że na pewno coś drgnęło. Jeśli trend się potwierdzi, to ten weekend będzie najtrudniejszym z dotychczasowych do znalezienia wolnego miejsca. Zakładam, że dobijemy wtedy do przynajmniej 95 proc. obłożenia.

Sezon turystyczny na Mazurach. Najbardziej stracą restauratorzy?

Zdaniem Roberta Kempy, można przewidywać, że obecny sezon na Mazurach finalnie nie będzie rekordowy, ale też nie będzie to "sezon ruiny i zapaści". - Jeżeli, ktoś wyjdzie z tego sezonu naprawdę poturbowany, to gastronomia. Obłożenie stolików jest zdecydowanie niższe, a od restauratorów dostajemy sygnały o takich prognozach wzrostu rachunków za gaz, że dziwię się, jak taki lokal jeszcze funkcjonuje - stwierdził Kempa.

SPRAWDŹ: Polskie miasta wśród top lokalizacji z największym przyrostem turystów

Sonda
Gdzie najlepiej spędzić wakacje w Polsce?
Fala upałów zalewa betonową Warszawę. Ludzie chcą więcej zieleni

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki