Wyszedł zza krat, podźgał córeczkę i jej mamę. Mariusz P. z Biskupca zatrzymany

2020-01-08 15:57

Miał obłęd w oczach, a w głowie tylko jedną myśl – zemścić się na konkubinie, bo wezwała policję, kiedy się awanturował. Mariusz P. (29 l.) rzucił się z nożem na córeczkę Roksankę (1,5 r.) i swoją partnerkę Kingę L. (24 l.). W krwawym szale omal ich nie pozabijał. Obie ofiary znalazły się w szpitalu. Dziewczynka jest w ciężkim stanie. Lekarze walczą o jej życie.

Do tragedii doszło w nocy z poniedziałku na wtorek w jednym z mieszkań w Biskupcu (woj. warmińsko-mazurskie). Spokój kończącego się długiego weekendu rozdarły przerażające krzyki. - Po północy usłyszałem pisk i przeraźliwy szloch dziecka. Po chwili Kinga zaczęła dobijać się do naszych drzwi. Była cała we krwi. Resztką sił poprosiła o pomoc – opisuje pan Krystian (34 l.), jeden z sąsiadów.

Dziewczynka otrzymała kilkanaście ciosów nożem, jej mama kilka. Obie trafiły do szpitala. - Roksanka jest w ciężkim stanie. Straciła sporo krwi, przeszła już dwie operacje. Najbliższe dni będą decydujące dla jej życia – mówią lekarze opiekujący się dziewczynką.Oprawca Roksanki i jej mamy został zatrzymany przez policję. Jak się okazało, drugi raz w ciągu kilkudziesięciu godzin!

Policja zgarnęła Mariusza P. po raz pierwszy w niedzielę. Już wtedy podczas awantury groził Kindze L., że ją zabije. - Potwierdzam, że 29-latek trafił wcześniej do naszej izby zatrzymań. Wówczas był trzeźwy. Przed północą opuścił izbę - mówi asp. Rafał Prokopczyk, oficer prasowy olsztyńskiej policji. Gdy tylko go wypuszczono, wrócił do Kingi L. Chciał się mścić, bo kobieta wezwała na pomoc funkcjonariuszy.

Sąsiedzi podkreślają, że oprawca do aniołków nie należał. - Siedział w więzieniu za pobicia i rozboje. W zeszłym roku wyszedł. Oboje wprowadzili się tutaj w listopadzie 2019 roku - mówi pan Krystian.

Mariusz P. wczoraj został przesłuchany. - Postawiliśmy mu zarzuty usiłowania zabójstwa małoletniej dziewczynki oraz jej mamy - informuje Krzysztof Stodolny, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Olsztynie. - Podejrzany nie przyznał się do winy. Nie pamięta przebiegu i okoliczności zdarzenia – dodaje.

Prokuratura chce aresztowania oprawcy. Sąd ma dziś zdecydować, czy trafi do aresztu.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki