Nawet śledczy są w szoku!

Zgotowała dziecku piekło, bo nie urodziło się dziewczynką. Nawet śledczy są w szoku. "Drastyczne opisy"

2023-12-04 12:46

Michalina P. bardzo chciała mieć córeczkę. Wybrane było już nawet imię - Marysia. W marcu 2022 r. na świat przyszedł jednak chłopczyk. Michalina P. nie mogła się z tym pogodzić i zamieniła życie bezbronnego dziecka w koszmar. Nawet śledczy, doświadczeni w tego typu sprawach, są porażeni okrucieństwem matki wobec dziecka. Opis obrażeń chłopca zajmuje ponad stronę A4. Prokuratura mówi wprost, że opisy te są "drastyczne". Przedstawiamy szczegóły tragedii, do jakiej doszło w Szczytnie (woj. warmińsko-mazurskie).

Matka biła chłopczyka, ojciec nawet nie znał płci dziecka. "Drastyczne opisy"

Olsztyńska prokuratura skierowała do Sądu Okręgowego w Olsztynie akt oskarżenia wobec Michaliny P. i Michała J. - rodziców katowanego przez kilka miesięcy niemowlaka. Zdaniem śledczych, dziecko biła matka. Z nieoficjalnych informacji wynika, że powód był szokujący. Michalina P. chciała mieć córeczkę, a urodził się syn. Ojciec chłopca, do czasu tragedii, nie wiedział nawet, jakiej płci jest dziecko.

Rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Olsztynie, Daniel Brodowski powiedział PAP, że matce Michalinie P. zarzucono, że od maja do czerwca 2022 roku znęcała się fizycznie ze szczególnym okrucieństwem nad małoletnim synem urodzonym w marcu 2022 roku. - Opis obrażeń, jakie miało dziecko, zajmuje półtorej strony A4, to są bardzo drastyczne opisy - powiedział PAP prokurator Brodowski, ujawniając m.in., że matka podduszała dziecko, rzucała nim, szarpała je i biła. - To skutkowało powstaniem u pokrzywdzonego dziecka licznych obrażeń ciała, w tym złamań kości kończyn dolnych i górnych, rozległych obrażeń głowy, w tym mózgu - wyliczał Brodowski i dodał, że działania matki zmierzały do tego, aby pozbawić dziecko życia. Michalinie P. grozi dożywocie.

Przerażająca prawda wyszła na jaw w szpitalu. Bezbronne dziecko w rodzinie zastępczej

Sprawa znęcania się nad dzieckiem przez Michalinę P. wyszła na jaw, gdy przyszła z dzieckiem w ciężkim stanie do szpitala w Szczytnie, gdzie mieszkała. Tam lekarze zdecydowali o przetransportowaniu karetką dziecka wraz z matką do Szpitala Dziecięcego w Olsztynie. Gdy lekarze zbadali dziecko, wiedzieli, z czym mają do czynienia. Od razu wezwali policję. Michalina P. została aresztowana i do dziś przebywa w areszcie. - Obrażenia, jakich doznawało dziecko spowodowały ciężki uszczerbek na zdrowiu pod postacią choroby realnie zagrażającej życiu - powiedział prokurator Brodowski i dodał, że dziecko przebywa obecnie w rodzinie zastępczej. Prokurator zastrzegł, że z uwagi na dobro dziecka, śledczy nie będą ujawniali więcej szczegółów związanych z jego obecnym stanem zdrowia i sytuacją życiową. Prokurator Brodowski poinformował PAP, że Michalina P. w czasie śledztwa nie przyznała się do winy. - Składała różnego typu wyjaśnienia, ale nie przyznała się do zarzuconego jej czynu - podkreślił rzecznik prokuratury.

Katowała dziecko, bo nie urodziło się "Marysią". "Zachowywała się jak celebrytka"

Według nieoficjalnych informacji przekazywanych wcześniej przez osoby znające Michalinę P. wynikało, że powodem katowania przez nią dziecka mógł być fakt, że urodziła syna, choć bardzo chciała mieć córkę. W mediach społecznościowych Michalina P. pokazywała niemowlę ubrane w dziewczęce ubranka i z podpisem "Marysia". Sąsiedzi mówili mediom, że dziewczyna miała obsesję na punkcie swojego wyglądu, że zachowywała się jak celebrytka. Prokurator Brodowski przyznał, że biegli określili osobowość Michaliny P. jako "dyssocjalną z cechami narcystycznymi, bierno-agresywnymi", ale podkreślił, że to nie wpływało u niej na zdolność rozpoznania czynów. - Oskarżona może odpowiadać przed sądem za zarzucane jej czyny, biegli psychiatrzy nie zakwestionowali jej poczytalności - podkreślił prokurator.

Ojciec nie znał płci dziecka. "Był wprowadzany w błąd"

Ojcu dziecka Michałowi J. prokuratura początkowo także zarzucała znęcanie się nad synem, ale w toku śledztwa, m.in. po analizie komunikatorów internetowych rozmów między rodzicami, oskarżono go o to, "iż w okresie od maja do czerwca 2022 roku będąc zobowiązanym jako ojciec do sprawowania opieki nad małoletnim dzieckiem nieporadnym z uwagi na swój wiek, naraził go na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia, lub ciężkiego uszczerbku na zdrowiu, poprzez zaniechanie sprawowania nad nim opieki polegającej na braku realnego zaangażowania się w proces opieki nad dzieckiem".

- Ojciec pozostawił dziecko pod wyłączną opieką matki Michaliny, której to właściwości osobiste, o których wiedział, stanowiły zagrożenie dla życia i zdrowia pokrzywdzonego - powiedział prokurator Brodowski i dodał, że jest to zagrożone karą od 3 miesięcy do 5 lat więzienia. Z powodu zmiany zarzutów Michał J. przed kilkoma miesiącami został zwolniony przez Sąd Apelacyjny w Białymstoku z aresztu i jest oddany pod dozór policji.

- Michał J. również, co do zasady, nie przyznał się do zarzuconego mu czynu - przyznał prokurator Brodowski. Zapytany, czy ojciec wiedział, jakiej płci ma dziecko prokurator przyznał, że Michał J. dowiedział się tego po zatrzymaniu. - Przez kilka miesięcy, do chwili zatrzymania przez policję, był wprowadzany w błąd, co do płci dziecka. To jest faktem - powiedział prokurator Brodowski.

Michalina P. i Michał J. mają starsze dziecko. Chłopiec jest niepełnosprawny

Michalina P. i Michał J. mają także starsze dziecko, syna. Po ich zatrzymaniu chłopiec początkowo trafił do dziadków. Prokuratura nie informuje o losach tego chłopca. - Michał i Michalina poznali się się w maju 2015 roku - mówiła w 2022 r. w rozmowie z "Super Expressem" pani Joanna, znajoma kobiety. - Normalna para, nigdy bym nie przypuszczała, że mogą zrobić coś tak okrutnego. On pracował w pieczarkarni, ona opiekowała się ich dziećmi. Pierwszego synka urodziła w listopadzie 2018 r. Jest niepełnosprawny – dodaje kobieta. Para mieszkała w wynajętym mieszkaniu w pobliżu Wyższej Szkoły Policji. – Spokojni, uprzejmi, nie było słychać odgłosów imprez – wspominał pan Kazimierz, mieszkaniec osiedla.

Zgotowała dziecku piekło, bo nie urodziło się dziewczynką. Zobacz zdjęcia

8-letni Wiktorek pomagał tatusiowi w pracy, potrącił go samochód. Grób chłopca w drugą rocznicę tragicznej śmierci

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki