Koronawirus Miszewo. Dyrektor DPS-u miała straszyć pracowników! Kto mówi prawdę?

i

Autor: leo2014/cc0/Pixabay.com Zanim w DPS-ie w Miszewie wykryto koronawirusa, dyrektor placówki miała straszyć pracowników, by nie chodzili na zwolnienie

Koronawirus Płock. Dyrektor DPS-u miała straszyć pracowników! Kto mówi prawdę?

2020-10-01 9:08

Po tym jak w Domu Pomocy Społecznej przy ul. Krótkiej w Płocku wykryto 12 przypadków koronawirusa, głos postanowili zabrać pracownicy placówki. Nie zgadzają się oni z kalendarium zdarzeń przedstawionym przez dyrektor DPS-u, która, wedle ich relacji, miała ich nawet straszyć, że jeśli pójdą na zwolnienie, nie dostaną pieniędzy, które im się należą. Lista zarzutów jest dłuższa - kto mówi prawdę?

Jak informuje Gazeta Wyborcza Płock, pracownicy DPS-u przy ul. Krótkiej w Płocku, gdzie wykryto 21 przypadków koronawirusa, poinformowali o szeregu nieprawidłowości, do jakich miało dochodzić w placówce. Ich zdaniem nie była ona przygotowana na pojawienie się ogniska COVID-19, a dyrektor DPS-u Anna Olszewska-Lewandowska miała straszyć pracowników, że jeśli pójdą na zwolnienie, to nie dostaną pieniędzy z covidowej puli.

- (...) Straszenie współpracowników nigdy nie było i nie jest uznawaną przeze mnie metodą pracy (...) - broni się na łamach Gazety Wyborczej Płock dyrektor DPS-u.

Pracownicy DPS-u przy ul. Krótkiej w Płocku twierdzą ponadto, że takie zachowanie dyrektor placówki doprowadziło do tego, że część personelu ukrywała, że ma gorączkę, a wyniki pomiaru temperatury wpisywane do karty nie zawsze były zgodne z prawdą. Kobieta odpiera te zarzuty, przypominając, że zatajanie prawdy w tym zakresie to przestępstwo, dlatego dyrekcja DPS-u wyciągnie konsekwencje wobec osób, które to robiły.

Jak informuje Gazeta Wyborcza Płock, to nie koniec zarzutów pod adresem DPS-u przy ul. Krótkiej w Płocku. Pracownicy placówki twierdzą ponadto, że stan zdrowia pierwszej zakażonej pacjentki był bagatelizowany, bo objawy koronawirusa pojawiły się u niej pod koniec jednego tygodnia, a lekarz przebadał ją dopiero w połowie następnego.

- Mieszkanka była na Winiarach w poradni specjalistycznej 10 września br. Pierwsze objawy wystąpiły 19 września (pojawił się kaszel). Mieszkanka była konsultowana z lekarzem POZ, wdrożone zostało leczenie. Ponieważ stan się pogarszał, mieszkanka ponownie została skonsultowana z lekarzem, a 24 września zabrana do szpitala na Winiarach. Następnego dnia ok. godz. 18 otrzymaliśmy informację, że wynik wykonanego testu jest pozytywny (...) - mówi Gazecie Wyborczej Płock Olszewska-Lewandowska.

Pracownicy DPS-u przy ul. Krótkiej w Płocku dodają jeszcze, że zarażeni koronawirusem pacjenci wcale nie należeli do grypy osób leżących, a przemieszczały się swobodnie po całej placówce, o czym miał poinformować dyrektor MOPS-u w Płocku Cezary Dusio.

- Dyrektor Cezary Dusio, udzielając takiej informacji, miał zapewne na myśli określenie osób zakażonych jako grupy osób, a nie grupy (jednej z trzech grup funkcjonujących w rzeczywistości i nazewnictwie Domu). Stwierdził fakt, że główne źródło zakażenia to pokój 3-osobowy z osobami leżącymi (w tym jedną poruszającą się na wózku inwalidzkim). Zakażeni mężczyźni to osoby samodzielne, ale ich aktywność jest ograniczona (...) - odpowiada w rozmowie z Gazetą Wyborczą Płock dyrektor placówki.

Kolejny zarzut pracowników DPS-u przy ul. Krótkiej w Płocku dotyczy tego, że w placówce nie przestrzegano przed pojawieniem się pierwszego przypadku koronawirusa procedur, które mogłyby ograniczyć ryzyko pojawienia się ogniska. Wedle ich relacji pensjonariusze przemieszczali się po całym obiekcie bez żadnych przeszkód i kontaktowali ze wszystkimi dokoła.

- W DPS obowiązuje szczegółowa Procedura Nr 4/2020 z dnia 9 kwietnia 2020, która jest na bieżąco dostosowywana do zmieniającej się sytuacji epidemiologicznej, zaleceń władz i uprawnionych instytucji w zakresie zapobiegania epidemii. Ostatnia zmiana do wskazanej procedury została wprowadzona przez dyrektor DPS we wrześniu br. i dotyczy sposobu korzystania z szatni pracowniczej – jako miejsca, gdzie potencjalnie może dojść do zakażenia (...) - opowiada Gazecie Wyborczej Płock dyrektor DPS-u.

Jak informuje Gazeta Wyborcza Płock, nikt z pracowników DPS przy ul. Krótkiej w Płocku miał nie pracować w innej placówce, za co przysługiwał im ekwiwalent. Po raz kolejny twierdzą oni jednak, że to nieprawda, bo są osoby, które pracują i tu, i tu, a dodatkowych pieniędzy wcale nie dostali.

- (...) W obliczu braku możliwości faktycznego zakazu zatrudnienia w innym miejscu dobiera się rozwiązanie do danej sytuacji. Może to być np. wprowadzenie rotacyjnego systemu pracy lub wypłata ustalonej rekompensaty za dochód utracony. Wszystko po to, by zminimalizować skutki pandemii i chronić mieszkańców. W DPS w Płocku dwóch pracowników medycznych jest po uzgodnieniach z dyrektorem. Jeden z nich ma zgodę na pracę w systemie rotacyjnym do końca września br., drugi ma zgodę na dotychczasową pracę administracyjną w związku z prowadzoną działalnością gospodarczą - mówi Gazecie Wyborczej Płock Olszewska-Lewandowska.

Śledztwo w sprawie mężczyzny który wyskoczył z okna hotelowego

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki