Chodzież. Matka udusiła Marcelka

i

Autor: FACEBOOK, REPRODUKCJA PAWEŁ JASKÓŁKA / SUPER EXPRESS Chodzież. Matka udusiła Marcelka

Udusiła 2-letniego synka kołdrą! Dzieciobójczyni z Chodzieży i jej partner czekają na wyrok

2022-03-11 12:54

Ta sprawa wstrząsnęła mieszkańcami Chodzieży w Wielkopolsce. 2-letni Marcel został uduszony przez własną matkę. 22-letnia Anita W. wraz ze swoim partnerem - Martinem K. zasiedli przed poznańskim sądem. Lada moment ma zapaść wyrok w tej sprawie.

Do zdarzenia doszło w marcu 2020 roku w Chodzieży. Ratownicy pogotowia ratunkowego powiadomili policję o martwym dwulatku znalezionym w jednym z mieszkań. Dziecko było niedożywione i brudne. W mieszkaniu byli 21-letnia wówczas matka chłopca i jej o rok starszy partner. Według śledczych, 21-letnia Anita W. udusiła swoje dziecko kołdrą. Matka Marcelka zasiadła na ławie oskarżonych razem ze swoim partnerem Martinem K. Oprócz zabójstwa syna oskarżona została także o znęcanie się nad dzieckiem ze szczególnym okrucieństwem, narażeniem go na niebezpieczeństwo utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu. Martina K. prokuratura oskarżyła o znęcanie się nad chłopcem. Według ustaleń prokuratury, od kwietnia 2019 r. do marca 2020 roku para miała m.in. bić i podduszać dziecko, dopuszczać do spożywania przez nie karmy przeznaczonej dla gryzoni oraz niedopałków papierosów. Według śledczych chłopczyk miał być też m.in. zostawiany w łóżeczku turystycznym razem królikiem, który próbował pogryźć dziecko. W grudniu 2019 r. para miała samodzielnie, bez pomocy medycznej, zdjąć opatrunek gipsowy z nogi chłopca i zaniechać jego badań kontrolnych. Innym razem, w trakcie festiwalu muzycznego, mieli zostawić dziecko pod opieką przypadkowych osób.

Proces pary toczył się od kwietnia 2021 roku. 23-letniej mieszkance Chodzieży za zabicie swojego syna grozi dożywocie, a jej partnerowi za znęcanie się nad dzieckiem ze szczególnym okrucieństwem do 10 lat więzienia. W piątek (11 marca) Sąd Okręgowy w Poznaniu zakończył proces. Wyrok ma zostać ogłoszony 24 marca.

Prokuratura w mowie końcowej wniosła o wymierzenie kobiecie kary łącznej 25 lat więzienia – za oba zarzucane jej czyny, zaś Martinowi K. kary 10 lat więzienia. Prokurator Magdalena Kopras podkreśliła w mowie końcowej, że wina oskarżonych w zakresie wszystkich zarzucanych im przestępstw nie budzi żadnych wątpliwości. - Ustalono bezsprzecznie, na podstawie opinii biegłych z zakresu medycyny sądowej, pierwszych wyjaśnień podejrzanej a także wyników wizji lokalnej z udziałem Anity W., iż w sposób absolutnie świadomy kobieta pozbawiła dwuletniego synka życia dusząc go – wskazała.

- Anita W. podeszła do jego łóżeczka i przez dłuższą chwilę przyciskała poduszkę do twarzy chłopca z zamiarem bezpośrednim zabicia go (…) zarówno Anita W. jak i jej ówczesny konkubent w okresie poprzedzającym zgon chłopca znęcali się nad nim fizycznie i psychicznie, a ponadto w ocenie prokuratury – ze szczególnym okrucieństwem. Macierzyństwo dla Anity W. było obciążeniem od zawsze. Natomiast od momentu kiedy oskarżona zamieszkała z Martinem K., obecność syna zaczęła kobiecie przeszkadzać, a i dla oskarżonego mały Marcel okazał się być ciężarem – zaznaczyła prokurator.

Prokurator wyraźnie oceniła, że "mały Marcel bał się matki". - Gdy się do niego zbliżała przyjmował pozycję ochronną, kulił się, zasłaniał głowę rączkami. Martina K. chłopiec bał się panicznie. Anita W. swojego negatywnego stosunku do chłopca nie umiała ukryć, był on widoczny dla większości znajomych pary (…) Martin K. przemoc w stosunku do chłopca skutecznie ukrywał, grana przez niego "rola czułego opiekuna dziecka" była na zewnątrz przekonująca i w ocenie prokuratury uśpiła czujność otoczenia – dowody jednak na tę przemoc są – dodała.

Obrońca Anity W. adw. Wojciech Stefaniak wnosił o wymierzenie kobiecie możliwie najłagodniejszej kary w odniesieniu do zarzutu znęcania się, z kolei w odniesieniu do zabójstwa – przekonywał, że kobieta – jak sama podkreślała w wyjaśnieniach – "nie miała zamiaru zrobić dziecku krzywdy". Dodał, że także świadkowie zeznający w sprawie nie wskazywali, by dziecko było ofiarą przemocy.

Obrońca Martina K. radca prawny Marcin Piszczek przekonywał z kolei, że jego klient jest niewinny, a "żaden zgromadzony w tej sprawie materiał dowodowy nie wskazuje na jego winę". Zaznaczył, że z zeznań świadków wynika, iż miał on dobry kontakt z dzieckiem i dbał o nie.

Martin K. powiedział w piątek w sądzie, że "do dziś ta cała sytuacja, każde wspomnienie tamtego dnia wywołuje we mnie dużo emocji". - Jest mi bardzo przykro, że coś takiego się stało. Robiłem wszystko co mogłem, żeby małemu niczego nie zabrakło. Może owszem, nie byłem za dobrym ojcem, ojczymem, ale starałem się, żeby mały miał wszystko – powiedział. Do sądu zwrócił się o uniewinnienie.

Oskarżona nie chciała zabrać głosu przed sądem przed ogłoszeniem orzeczenia.

Sonda
Jaką karę powinni ponieść rodzice, którzy skatowali własne dziecko?
Zabili małe dziecko.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki