- W Jarosławiu ruszył proces w sprawie brutalnej "ustawki" z lutego 2025 roku, w której rannych zostało kilku nastolatków.
- Na ławie oskarżonych zasiadają 23-letni Kamil B., któremu grozi do 20 lat więzienia, oraz 18-letni Paweł K.
- Zeznania oskarżonych są sprzeczne – jeden przyznaje się do ranienia nożem, drugi zaprzecza udziałowi w bójce, a obaj przedstawiają zaskakujące okoliczności zdarzenia.
- Co doprowadziło do bójki i jak obrońcy będą próbowali udowodnić niewinność oskarżonych?
Do zdarzenia doszło 7 lutego 2025 r. na ul. Elektrownianej w Jarosławiu, w okolicach dworca PKP. Ze wstępnych informacji wynikało, że trzech 17-latków zostało zaatakowanych i zranionych nożem przez nieznanych, zamaskowanych sprawców. Dzień później policja poinformowała o zatrzymaniach, a Prokuratura Rejonowa w Jarosławiu wszczęła śledztwo w sprawie bójki.
Zarzuty usłyszało w sumie 9 osób. Początkowo do aresztu trafiło pięciu podejrzanych, a w ostateczności w areszcie do procesu pozostawał tylko Kamil B. Wobec czterech uczestników bójki prokuratura skierowała wnioski o wydanie wyroku skazującego bez przeprowadzenia rozprawy. W stosunku do trzech o warunkowe umorzenie postępowania.
23-letniemu Kamilowi B. z powiatu jarosławskiego zarzucono udział w bójce z użyciem niebezpiecznego narzędzia i spowodowania u trzech innych uczestników zdarzenia ciężkiego uszczerbku na zdrowiu w postaci choroby realnie zagrażającej życiu, oraz obrażeń skutkujących rozstrojem zdrowia na okres powyżej 7 dni.
Drugiemu z oskarżonych, 18-letniemu Pawłowi K. z powiatu przeworskiego, który w dniu zdarzenia był niepełnoletni, zarzucono udział w bójce oraz posiadanie suszu marihuany, którego miał ponad 4 gramy. W bójce Paweł K. został raniony nożem. Na salę przyszedł w towarzystwie mamy i adwokata. Nie przyznał się do udziału w ustawce, tylko do posiadania środków niedozwolonych.
23-latek od momentu zatrzymania przebywa w tymczasowym areszcie. Grozi mu kara do 20 lat więzienia. 18-latek, który w wyniku bójki został ranny, miał dozór policji oraz zakaz opuszczania kraju. Grozi mu do 5 lat pozbawienia wolności.
Przed Sądem Paweł K. nie przyznał się do zarzucanych mu czynów, nie negował jednak posiadania marihuany przy sobie w dniu zdarzenia. Nie chciał zeznawać i poddać się dobrowolnie karze. W odczytanych zeznaniach powiedział, że 7 lutego był w okolicach ul. Elektrownianej i palił tam marihuanę. Młody mężczyzna tłumaczył niepewnie, że nie uczestniczył w bójce, a przypadkowo został raniony nożem i spryskany gazem. Podkreślał, że pierwszy raz w życiu miał kontakt z suszem roślinnym i „był w szoku”. Wielu rzeczy miał nie pamiętać, a coś, co wryło mu się w pamięć to krew jaką zobaczył, kiedy został raniony nożem.
Zgoła odmienne zdanie o bójce miał Kamil B. Młody chłopak początkowo nie chciał zeznawać, poprosił sąd o odczytanie swoich zeznań, które składał w trakcie śledztwa. W trakcie trwania rozprawy wielokrotnie tłumaczył jak było. Z akt sprawy dowiadujemy się, że 23-latek początkowo nie przyznawał się do zarzucanych mu czynów i wyjaśniał co działo się felernego dnia. Jednak jego zeznania nie były spójne. Po kilku przesłuchaniach dopiero na ostatnich przyznał się do ranienia nożem trzech osób. Jak zaznaczał nie chciał tego zrobić, nie planował. Nóż nosił ze sobą, gdyż został wcześniej pobity w Szówsku i nie zgłosił tego na policje i bał się zemsty. Młody mężczyzna kupił też kije bejsbolowe, ale jak zaznaczał 7 lutego zabrał je z domu pierwszy raz, kiedy poprosił go o to jego kolega.
Kamil K. przed sądem mówił bardzo dużo, był bardzo zdenerwowany i podkreślał, że on i jego przyjaciel, oraz dwie inne osoby zostały zaproszone na ustawkę, jednak nie w celu walki, a ewentualnego „postraszenia”. 23-latek twierdził, że było z nim kilka osób. Grupa którą zastali na ul. Elektrownianej w Jarosławiu miała mieć ok 30 osób. Początkowa „solówka" między dwoma młodymi mężczyznami szybko przerodziła się w brutalną walkę w której rannych zostało kilkoro dzieci.
Kamil B. podkreślał, że nigdy wcześniej nie brał udziału w takich zdarzeniach, nie należy do żadnej grupy kibicowskiej, ani nawet nie był notowany. Na sali przepraszał Pawła K., jednak ten przeprosin nie przyjął. 23-latek swoje szerokie wyjaśnienia składane przed sądem skwitował słowami, że 30 sekund nie może decydować o tym, kto jakim jest człowiekiem.
- Przez ten jeden błąd, sąd nie może zbudować sobie mojego obrazu - mówił młody mężczyzna. Wszak całe zajście, kiedy Kamil B. miał użyć noża wobec 3 osób, które jak twierdził, były w „przeciwnej grupie” i atakowały jego, miało trwać kilkadziesiąt sekund. Kolejny termin rozprawy wyznaczona na 15 września. Wówczas zaplanowano przesłuchania świadków.