Ratownicy walczyli o równe wypłaty. Zwolnili ich z pracy [ZDJĘCIA]

i

Autor: Beata Olejarka Dyrekcja pogotowia zarzuca zwolnionym ratownikom ciężkie naruszenie obowiązków pracowniczych, stwarzające zagrożenie dla funkcjonowania zakładu pracy oraz życia i zdrowia pacjentów

Ratownicy walczyli o równe wypłaty. Zwolnili ich z pracy. Internauci ruszyli na pomoc

2021-08-27 12:18

Całe swoje życie i serce zostawili w karetce, codziennie spiesząc z pomocą potrzebującym. Po kilkunastu latach pracy i doświadczenia zawodowego posiadają ogrom umiejętności, których brakuje młodym ratownikom. Chociaż bardziej doświadczeni, będą mniej zarabiać i to sporo, bo około tysiąca złotych. Jakub Boczar i Grzegorz Chrapek z Wojewódzkiej Stacji Pogotowia Ratunkowego w Przemyślu walczyli o równe płace dla zespołu. Zostali zwolnieni.

Ratownicy zwolnieni z pracy za walkę o podwyżki

Grzegorz Chrapek (36 l) to starszy ratownik medyczny z uprawnieniami do kierowania pojazdami uprzywilejowanymi. Ojciec trójki małych dzieci, niebawem po raz czwarty zostanie tatą. Jakub Boczar, starszy ratownik medyczny we wrześniu zaplanował ślub z wybranką serca. Jest tatą nastolatka. Zarówno Grzegorz, jak i Jakub aktywnie działają w związkach zawodowych ratowników medycznych, jako związkowcy są dodatkowo chronieni prawem. Obaj sumiennie pracowali przez kilkanaście lat w karetce. Nie było na nich skarg oraz uwag do ich pracy. Cieszą się zaufaniem kolegów. Wykazali się odwagą, bo postanowili zawalczyć o równe wypłaty dla wszystkich ratowników medycznych w czterech powiatach (przemyski, lubaczowski, przeworski, jarosławski)! Ich determinacja skończyła się dyscyplinarnym zwolnieniem z pracy. Powód? Dyrekcja pogotowia zarzuca zwolnionym ratownikom ciężkie naruszenie obowiązków pracowniczych, stwarzające zagrożenie dla funkcjonowania zakładu pracy oraz życia i zdrowia pacjentów. Jak podkreśla dyrekcja, przepisy prawa w sposób bezwzględny nie chronią działaczy związkowych, którzy sami ich nie przestrzegają. W oświadczeniu wydanym przez Wojewódzką Stację Pogotowia Ratunkowego w Przemyślu, która zrzesza prawie 200 ratowników napisano, że w wyniku działań związkowców doszło do próby dezorganizacji pracy w pogotowiu polegającej na tym, że część ratowników poszła na zwolnienia lekarskie.

Przemyśl. Ratownicy walczyli w imieniu załogi

Grzegorz Chrapek i Jakub Boczar działali za zgodą i w imieniu większości załóg pogotowia ratunkowego zrzeszonych w Wojewódzkiej Stacji Pogotowia Ratunkowego w Przemyślu. Chodziło o to, by dyrekcja tej placówki nie różnicowała wynagrodzeń od tego, czy ratownik ma skończone studia licencjackie, czy nie. Z takim dyplomem zazwyczaj przychodzą najmłodsi ratownicy, którzy i tak na początku swojej drogi w karetce potrzebują opieki i doświadczenia starszych kolegów. Tych kolegów, którzy w karetce jeżdżą po kilkanaście lat. Chodzi o sporą sumę, bo około 500 zł do wypłaty podstawowej i drugie tyle wynikające z różnych dodatków. Wszyscy ratownicy mają robić to samo, a zarabiać inaczej. Ratownicy są tym oburzeni.

Czytaj też: Zagadkowe zaginięcie Mariusza z Rzeszowa. Wciągnęła go maszyna do odmulania? Wstrząsające scenariusze

- Boli nas to, bo jeśli chodzi o wszystkich ratowników z Wojewódzkiej Stacji Pogotowia Ratunkowego w Przemyślu taki tytuł ma ok. 25% załogi. Reszta nie, a wszyscy mamy pracować tak samo. Co gorsza, w naszej stacji jest tak, że ja jako kierowca mam się podbić na karcie, gdy pacjenta obsługuje inny ratownik, chociaż prowadząc karetkę nie mam żadnego wpływu na to, co on robi z pacjentem. Więc solidarnie ponosimy odpowiedzialność za człowieka w ambulansie, chociaż ja będę za kierownicą, a np. młody ratownik przy chorym. To nie jest uczciwe - podnosi Grzegorz Chrapek.

- Nie chcemy nic innego, niż ratownicy w całej Polsce. Dyrektor naszej stacji na spotkaniu obiecał nam, że podpisze z nami takie samo porozumienie jak podpisano w Rzeszowie. Niestety, nie dotrzymał słowa. W dodatku dostaliśmy zwolnienia dyscyplinarne, chociaż nie zrobiliśmy nic złego! Walka o równe płace to nasze obowiązki związkowe i tego chcieli nasi koledzy ratownicy. Nie można nas za to zwolnić. Dyrektor najpierw podnosił, że z Narodowego Funduszu Zdrowia dostał pismo, że ratownicy licencjonowani mają zarabiać więcej, ale nigdy nam tego pisma nie pokazał, potem się okazało, że takiego dokumentu nigdy nie było, bo zawód ratownika medycznego nie wymaga wyższego wykształcenia. To dlaczego takie różnicowanie? - pytał Jakub Boczar

Dyrekcja deklaruje, że nie będzie udzielać więcej informacji w tej sprawie, niż wydane oświadczenie. Ratownicy składają wniosek do Sądu Pracy podnosząc, że ich zwolnienie jest bezprawne. Koledzy z karetek założyli dla nich zrzutkę w internecie na pomoc prawną i opłacenie adwokata, oraz przewodu sądowego, by dwóch zwolnionych dyscyplinarnie ratowników wróciło do pracy. Ta cieszy się ogromnym powodzeniem, każdy może ją wesprzeć TUTAJ.

Sonda
Czy ratownicy z pogotowia powinni zarabiać więcej?

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki