JAK SIĘ TŁUMACZĄ?

Zatrucie mięsem w Nowej Dębie. Regina i Wiesław S. o warunkach produkcji: "Jak to w domu, są chyba czyste, prawda?"

2024-03-01 8:13

Po tragedii w Nowej Dębie Regina i Wiesław S. - sprzedawcy mięsnych wyrobów, które doprowadziły do ostrego zatrucia trzech osób, w tym do jednego zgonu - wypowiedzieli się o warunkach, w których powstawały ich produkty. Do tej pory prokuratura w Tarnobrzegu ustaliła, że małżeństwo nie posiadało wymaganych zgód, a warunki te "były dalekie od ideału". Sprawdź, co powiedzieli producenci mięsa z targowiska w Nowej Dębie.

Nowa Dęba. Śmiertelne zatrucie mięsem z targowiska. Regina i Wiesław S. wypowiedzieli się o warunkach produkcji

Po śmiertelnym zatruciu "swojskimi" wyrobami sprzedawanymi na targowisku w Nowej Dębie policja zatrzymała Reginę i Wiesława S. Według ustaleń prokuratury, warunki, w których powstawały ich produkty, były "dalekie od ideału": znalezione narzędzia były zardzewiałe, nie było środków dezynfekujących. Funkcjonariusze zabezpieczyli 20 kg towaru, który nie zdążył trafić do obrotu. Zostały przekazane na badania laboratoryjne, których wyniki dopiero zostaną ogłoszone. 

- Pomieszczenie, w którym były robione te wyroby mięsne, było mocno zanieczyszczone, bez dostępu do ciepłej wody. Wyposażenie tego pomieszczenia, mam tu na myśli stoły, deski czy przyrządy, które były wykorzystywane przy tego typu rzeczach, typu noże, łyżki, cedzaki, były brudne - powiedział portalowi TVN24 Andrzej Dubiel z Prokuratury Okręgowej w Tarnobrzegu. Dodatkowo sprzedawcy z targowiska w Nowej Dębie nie mieli wymaganych zgód i uprawnień do produkcji i handlu wyrobami.

A co mówią Regina i Wiesław S.? W programie "UWAGA" TVN tłumaczyli, że chcieli dorobić. Mieli własną trzodę, z której pozyskiwali mięso.

- Gospodarstwo małe jest, nie ma przychodów. Chcieliśmy troszkę dorobić. Żona pracuje sezonowo. Ja troszkę pochorowałem, zawodowo nie mogę pracować. I wyszło, jak wyszło - powiedział mężczyzna. 

Spytani przez dziennikarzy o warunki, w których przygotowywane były wyroby, nie zgodzili się z zarzutami dotyczącymi braku higieny.

- Jak to w domu, są chyba czyste, prawda? - odpowiedziała Regina S. Ich pełnomocnik, Leszek Kupiec, przekazał, że "prowadzili małą hodowlę dla własnych potrzeb".

Co było w mięsie, które sprzedawano w Nowej Dębie?

Śmierć po zatruciu mięsną galaretą z targowiska w Nowej Dębie

Do tragedii doszło w sobotę 17 lutego. Klienci targowiska w Nowej Dębie zakupili od Reginy i Wiesława S. mięsne galarety, które doprowadziły do ostrego zatrucia trzech osób: dwóch seniorek i 54-letniego mężczyzny, który zmarł w zaledwie dwie i pół godziny po spożyciu "swojskiego" wyrobu.

Listen on Spreaker.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki