40 dni kwarantanny. Jak przeżyła to rodzina górnika z Rudy Sląskiej

Nie mogą się widzieć z dziećmi, nie mają życia towarzyskiego, nie mogą normalnie pracować. Ba, nie mogą nawet wyściubić nosa z mieszkania. Małżeństwo z Rudy Śląskiej od ponad miesiąca jest uwięzione w czterech ścianach. Izolacja trwa, choć oboje nie mają żadnych objawów zakażenia. Szukali pomocy już wszędzie, ale nadaremno.

Mariusz (28 l.) i Izabela (24 l.) Ośliźniokowie z Rudy Śląskiej przebywają już ponad czterdzieści trzy dni na kwarantannie z powodu koronawirusa.

Mariusz jest górnikiem, pracuje w KWK Bielszowice w Rudzie Śląskiej. 12 lipca wrócił do domu z kopalni. - Źle się czułem. Miałem katar, gorączkę, utrzymywało się to przez trzy dni. Poinformowałem pracodawcę o swojej niezdolności do pracy. Uznał, że w związku z tym, co dzieje się na kopalni, muszę poddać się testom na koronawirusa - mówi Mariusz.

Otrzymał wynik dodatni. W ciągu ostatnich kilkudziesięciu dni testów miał sześć. Pierwsze trzy były dodatnie, czwarty ujemny, a piąty znów pozytywny. Ostatni szósty jest negatywny, ale musi zostać potwierdzony przez próbkę siódmą.

Od wielu dni rodzina się nie widziała. Dzieci tęsknią za mama i tatą. Rodzice podobnie. - Mamy dosyć. Brakuje nam kontaktu z dziećmi i spacerów, rodziny, przyjaciół. Serce boli, jedyny kontakt z synem mam przez kamerkę, jest teraz u dziadków we Wrocławiu - mówi pani Izabela.

- Mojego syna widzę jedynie przez okno, gdy przychodzi z dziadkami – dodaje pan Mariusz.

Mariusz pracuje na kopalni w Bielszowicach jako sygnalista. W listopadzie minie 10 lat odkąd został górnikiem. Żona jest ekspedientką, a dodatkowo cieszy się w okolicy popularnością jako uznana stylistka i wizażystka. - Teraz żyjemy z tylko mojej pensji. Rodzice bardzo nam pomagają, przynoszą nam jedzenie, robią zakupy – kończy górnik.

Szalony rajd motocyklisty w Zabrzu

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki