Żacy chcieli w ten sposób wesprzeć lekarzy rezydentów, którzy w Samodzielnym Publicznym Dziecięcym Szpitalu Klinicznym w Warszawie prowadzą głodówkę. Protestujący walczą m.in. o uzupełnienie personelu medycznego, likwidacje biurokracji, a także poprawę warunków pracy i płacy w ochronie zdrowia.
- Chodzi nam głównie o polepszenie ochrony zdrowia. O polepszenie warunków pacjentów na oddziałach, w POZ-tach, w nocnej opiece zdrowotnej, po to żeby nie musieli stać w kolejkach, aby pielęgniarki nie musiały być rozrzucone na pomoc 30 pacjentom jednocześnie na różnych oddziałach - mówi Aleksandra Macura, studentka III roku ŚUM.
Oprócz studentów medycyny w pikiecie wzięli udział lekarze stażyści i rezydenci. Wszyscy ubrani w białe kitle trzymali w rękach transparenty z hasłami: "6,8% PKB = 100% zdrowia", "Pozwólcie mi leczyć w Polsce", "Szpital bez lekarza to tylko budynek" czy "Dr Oetker jedyny lekarz, który nie wyjedzie".
Młodym medykom najbardziej doskwiera brak odpowiednich funduszy. Nie stać ich na wynajęcie mieszkania czy utrzymanie rodziny, ale to nie jedyny problem.
- Nie jesteśmy w stanie pracować w warunkach, w których nie stać nas na proste badania diagnostyczne. Wiemy jak leczyć ludzi, ale nie mamy jak, bo najzwyczajniej w świecie brakuje środków na to - mówi Marek Jędrzejek, lekarz stażysta.
Do studentów przyłączyli się też pacjenci. Wśród mieszkańców Katowic, których można było spotkać na rynku słychać było głosy poparcia.
Posłuchaj materiału: