Sprawa Katarzyny W. wstrząsnęła Polską w 2012 roku. Kobieta zgłosiła rzekome porwanie swojej półrocznej córeczki Madzi, która w rzeczywistości została przez nią zamordowana. Zwłoki dziewczynki ukryto pod warstwą kamieni w parku przy ul. Żeromskiego w Sosnowcu. Początkowo Katarzyna W. wprowadzała w błąd policję i opinię publiczną, opowiadając o fikcyjnym porywaczu, a następnie twierdząc, że dziecko wypadło jej z rąk z powodu śliskiego kocyka – co również okazało się kłamstwem.
W 2013 roku sąd skazał Katarzynę W. na 25 lat więzienia, z możliwością ubiegania się o warunkowe zwolnienie po 20 latach. Do najwcześniejszego wyjścia na wolność będzie mogła się starać w 2032 roku, mając wówczas 42 lata. Jak podaje Fakt, kobieta już teraz przygotowuje się do tej perspektywy – zmieniła nazwisko i stara się budować wizerunek osoby, która zasługuje na powrót do społeczeństwa.
– Nie pomoże jej zmiana nazwiska czy nowa tożsamość. Gdziekolwiek się znajdzie, podejmie pracę, prędzej czy później zostanie rozpoznana. To, co zrobiła, to wyjątkowa podłość, społeczeństwo jej nie odpuści – mówi anonimowo jeden ze współpracowników Służby Więziennej, cytowany przez Fakt.
Eksperci z zakładów karnych, z którymi rozmawiali dziennikarze, podkreślają, że przygotowanie osoby skazanej do życia poza więzieniem to proces długofalowy.
– Przygotowanie osoby skazanej do wyjścia na wolność rozpoczyna się już w momencie, gdy trafia ona do zakładu karnego. To proces bardzo zindywidualizowany, który trwa przez cały okres odbywania kary – wyjaśnia Arleta Pęconek, rzeczniczka Służby Więziennej, cytowana przez portal.
Jak dodaje Pęconek, w trakcie odbywania kary analizowane są kompetencje zawodowe, wykształcenie, relacje rodzinne i społeczne, a także problemy psychiczne i emocjonalne. Na podstawie tej diagnozy skazani otrzymują możliwość pracy, nauki, terapii oraz udziału w zajęciach kulturalno-oświatowych. Na około pół roku przed końcem kary lub przed warunkowym zwolnieniem działania wobec skazanych są intensyfikowane – ustala się, jakie wsparcie będzie potrzebne po opuszczeniu więzienia.
Mimo tych procedur, osoby znające kulisy sprawy Katarzyny W. nie mają wątpliwości, że pobyt za kratami nie zmienił jej na dobre.
– Na wolności nikt jej ręki nie poda. Za kratami zmarnowała czas. Nie podjęła nauki. Nie zdobyła zawodu. Jeśli nie będzie miała wsparcia rodziny, może wrócić tam, skąd wyszła – mówi na łamach "Faktu" anonimowy wychowawca w zakładzie karnym. – To, że spokorniała, to tylko kalkulacja – dodaje.
Katarzyna W. w więzieniu odsiedziała już ponad połowę wyroku, ale nie podjęła nauki, choć system dawał wybór między pracą a edukacją. Niedawno zdecydowała się na pracę, ale czas spędzony w zakładzie karnym jest dla niej stracony. Za fałszywe zawiadomienie służb o porwaniu Madzi kobieta musi odpracować ponad 140 tys. zł, choć realnie nie uda jej się spłacić tej kwoty w pełni ze względu na niskie wynagrodzenie w więzieniu – większość trafia na m.in na Fundusz Sprawiedliwości.
Historia Katarzyny W. pozostaje jedną z najbardziej wstrząsających zbrodni ostatnich lat w Polsce. Jak wskazuje "Fakt", nawet po opuszczeniu więzienia jej życie nie będzie łatwe – społeczeństwo i media nie zapomną o tym, co zrobiła.