Chorzów: Pożar na ogródkach działkowych

i

Autor: Policja Chorzów Chorzów: Pożar na ogródkach działkowych. Policjant uratował starszego mężczyznę

Pożar w Chorzowie. Kazimierz stracił cały dobytek! "Dobrze, że ocalał"

2021-12-06 13:53

Na ogródkach działkowych „Wypoczynek Górnika” w Chorzowie wybuchł pożar. Jak się okazało zapaliła się altana ogródkowa. Dwie osoby z poparzeniami ciała zostały przetransportowane do szpitala. Jedną z nich uratował policjant. Pani Barbara jest wdzięczna za ocalenie taty, który przebywa obecnie w szpitalu.

Do pożaru doszło w sobotę (27 listopada). Na jednej z posesji doszło do wybuchu gazu. Prawdopodobnie eksplodowała butla. Znajdowało się tam dwóch mężczyzn. Obaj zostali przetransportowani do szpitala. Tata pani Barbary (46 l.), Kazimierz (73 l.), stracił w jednym momencie cały dobytek. - Tata jest przytomny i jest z nim jako tako kontakt, w piątek przeszedł dość poważną operacje barku i naskórka który został spalony - mówi pani Barbara. - Mieszkał od roku na działce. Zaczęło się sześć lat temu, jak moja mama umarła. Mój tata borykał się z tym wszystkim i nie potrafił sobie poradzić. Rok temu pochowaliśmy brata, który był 8 lat młodszy ode mnie. Miał ciężki udar. Tata się załamał, szukał bratniej duszy - dodaje kobieta.

Mężczyzna mieszkał z bratem na działce. Bliscy szukali mu mieszkania, ale on sam wolał zostać tam, gdzie osiadł. - Tata całe te pieniądze trzymał na działce, nie chciał mieć konta ani skrytki w banku. Nie dał się przekonać, że to nie jest rozwiązanie, ale on twierdził, że to ma bezpiecznie schowane - mówi pani Barbara. Niestety, doszło do pożaru. Dobytek 73-latka poszedł z dymem. Sytuacja pana Kazimierza jest bardzo ciężka. Córka będzie pomagać mu w miarę swoich możliwości, ale sama ma dwójkę dzieci jeszcze nie odchowanych. Być może zwrócą się o pomoc do miasta. Altanka, gdzie mieszkał starszy mężczyzna, była całkiem dobrze urządzona. - Dwa pokoje, prysznic, osobno WC. Warunki przyzwoite. Ale wiadomo, na ogródkach nie wolno mieszkać. Niekoniecznie dla starszej osoby. Ale to był jego wybór - mówi pani Barbara.

Mężczyznę z pożaru uratował policjant, asp. aspirant Dawid Kowalski.  - Byłem na spacerze z żoną, to było około godziny 17.00. Szliśmy naszą drogą spacerową obok ogródków działkowych i w pewnym momencie usłyszeliśmy wybuch. Nie wiedzieliśmy, co się stało, aż zobaczyliśmy wysokie płomienie. Podbiegliśmy w to miejsce. Na miejscu był mężczyzna z kobietą już dzwonili pomoc. Przez szczebli w płocie zauważyłem, że ktoś się rusza przy tej płonącej altanie, zacząłem uderzać w bramę, młody chłopak otworzył mi furtkę. Jego ubranie było potargane był poparzony na twarzy i na dłoniach. Zapytałem, czy jest ktoś jeszcze on mi wskazał palcem pod wiatę. To był starszy mężczyzna on był mocno pokrwawiony, popalony - wspomina mundurowy. 

Na samym początku myślałem, że są bezdomni. Mieli poszarpane ubrania, ale później się okazało, że to wybuch zniszczył im je, ubrania były wtopione w ciało. Byli bardzo poparzeni. Młody chłopak nie mówił nic, ale ten starszy pan płakał, krzyczał, że on ma tam swój cały dobytek wszystko, co posiada. On był w stanie wszystko zrobić by tam wrócić, ja go złapałem i próbowałem go wyprowadzić on mi się wyrwał kilka razy. Złapałem go i wyprowadziłem za ogródek. Syn jego wyszedł za nami. Złapałem jeszcze krzesło, które stało w narożniku tylko dlatego, że pan powiedział, że jest mu słabo. Wyszliśmy poza ogródek i sobie usiadł, czekając na karetkę.To była kula ognia, to był przepotężny pożar, jak dla mnie. – relacjonuje policjant. Najważniejsze, że udało się uratować życie. Żona poszła doprowadzić straż pożarną, by dojechali bezpośrednio na działkę

- Na samym początku myślałem, że są bezdomni. Mieli poszarpane ubrania, ale później się okazało, że to wybuch im je zniszczył. Ubrania były wtopione w ciało. Byli bardzo poparzeni. Młody chłopak nie mówił nic, ale ten starszy pan płakał, krzyczał, że on ma tam swój cały dobytek wszystko, co posiada. On był w stanie wszystko zrobić by tam wrócić. Ja go złapałem i próbowałem go wyprowadzić. On mi się wyrwał kilka razy. Złapałem go i wyprowadziłem za ogródek. Syn jego wyszedł za nami. Złapałem jeszcze krzesło, które stało w narożniku tylko dlatego, że pan powiedział, że jest mu słabo. Wyszliśmy poza ogródek i sobie usiadł, czekając na karetkę. To była kula ognia, to był przepotężny pożar, jak dla mnie - relacjonuje policjant. Dodaje, że najważniejsze było to, że udało się uratować życie mężczyzny.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki