Rudzki szpital zaświecił na fioletowo. W piątek obchodziliśmy Światowy Dzień Wcześniaka [ZDJĘCIA]

2017-11-18 10:36

Ponad 2000 wcześniaków co roku przychodzi na świat na oddziale neonatologicznym w Rudzie Śląskiej Goduli. Aż 75 z nich nie ma nawet kilograma! Jednak rudzcy lekarze i pielęgniarki radzą sobie nawet z mniejszymi dzieciaczkami. 

17 października na całym świecie wcześniaki obchodzą swoje święto. W Szpitalu Miejskim w Rudzie Śląskiej Goduli już po raz drugi odbyło się uroczyste swiętowanie. Rodzice maluchów dostali skromne podarunki, w których znalazły się m.in. misie, ubranka, butelki i jedzenie. 

- Miś bardzo umili czas naszemu dziecku. Jesteśmy bardzo zadowoleni, że możemy tu przebywać razem z dziećmi i rozwijać ich rozwój poprzez przytulanie czy kanugurowanie. Bardzo duży plus to, że możemy karmić dzieci naszym mlekiem - mówi Agnieszka, mama Helenki. 

Kolorem dnia wcześniaka jest fioletowy, dlatego od samego rana do późnych godzin nocnych front szpital była podświetlony właśnie na fioletowo. Poza tym personel oddziału neonatologii przyozdobił swoje ubrania fioletowymi wstążkami.

Najmniejsze dziecko, które przyszło na świat w szpitalu w Goduli ważyło zaledwie 410g. Maluch urodził się w 23 tygodniu ciąży i tylko dzięki doświadczeniu lekarzy i pielęgniarek jest dziś cały i zdrowy.

- To jest pacjent, który stanowi największe wyzwanie. To są dzieci, które nie wybaczają najmniejszego błędu. Żeby takie dziecko uratować musi być wiele lat doświadczeń, przede wszystkim personelu pielęgniarskiego. To jest technologia plus czynnik ludzki, w którym ogromną rolę odgrywają panie pielęgniarki - mówi Krzysztof Wasikowski, ordynator oddziału neonatologii rudzkiego szpitala.

Kiedy rodzice dowiadują się, że poród rozpoczął się kilka, kilkanaście tygodni przed terminem często są przerażeni.

- Był bardzo duży strach. Ta cała aparatura, wszystkie dźwięki wydobywające się z aparatury powodowały u mnie przerażenie. Te wszystkie urządzenia monitorujące jej parametry życiowe powodowały paraliż - mówi Magdalena mama 2-letniej Amelki, która w chwili urodzenia ważyła zaledwie 670g.

- Nie jest to widok, który każdy rodzic chce oglądać. Tyle rurek przy dzieciach... Ale trzeba było zacisnąć zęby i dać radę. Dzieci dały - mówi Justyna, mama bliźniaków.

Pokonać strach pomagają przede wszystkim pielęgniarki, które uczą mamy, że nie powinny się bać własnych dzieci.

- Mamy czasami płaczą, mają doła. Staramy się im tłumaczyć, że muszą być dzielne. Uczymy je, że nie mogą się bać własnych dzieci. Maluchy potrzebują ciemności jak w brzuchu u mamy, ciepło, spokojnie. Mamy przychodzą, przewijają je, przytulają, kangurują i powoli się oswajają - mówi Ewa Jękner, pielęgniarka z 30-letnim doświadczeniem.

Dodatkowym powodem do świętowania były potrójne trojaczki, które kilka dni temu przyszły na świat w rudzkim szpitalu. Szczęśliwi rodzice nie ukrywają, zaskoczenia, że dzieci urodziły się tak wcześnie. Mimo radości jest też strach.

- Dla mnie to jest duży szok, że nie mogę wziąć na ręce, przytulić czy karmić piersią, tak jak inne dzieci karmiłam - mówi Sylwia, mama trojaczków.

Pani Sylwia oprócz trojaczków ma jeszcze szóstkę dzieci od 4 do 16 lat. Jak sama mówi, czasem jest ciężko, ale wszystko dla się ogarnąć. Klucz do sukcesu to dobra organizacja, jednak problemem może być zbyt małe mieszkanie.

- Nie ma warunków domowych, żeby wszystko mieć przygotowane. Mamy tylko 3 pokoje, w sumie 74m2. W każdym pokoju po trzy osoby, a u nas będzie piątka.  - mówi Piotr, ojciec dzieci.

- Rozglądamy się za większym mieszkaniem, ale miasto Zabrze twierdzi, ze nie ma w zasobach nic większego - dodaje pani Sylwia.

Historii na oddziale jest wiele, ale najważniejsze jest to, że rodzice i personel wzajemnie się wspierają. Wszystko dla dobra dzieci, które mimo wczesnego porodu i niskiej wagi wychodzą do domu zdrowe i silne. 

Posłuchaj materiału: 

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki