Najbardziej strząsające morderstwa dzieci na Śląsku

i

Autor: pixabay.com

Śląskie. Najbardziej wstrząsające zabójstwa dzieci. Sadyści nie mieli skrupułów [GALERIA]

2020-07-24 16:44

Śmierć dziecka w Rudzie Śląskiej nie jest niestety pierwszym przykładem sadystycznych zapędów wśród dorosłych. W ciągu ostatnich kilkunastu lat w województwie śląskim doszło do kilku szokujących zabójstw, które wstrząsnęły opinią publiczną. Przypominamy najbardziej wstrząsające historie.

Zabójstwo Madzi z Sosnowca

Ta sprawa wstrząsnęła całą Polską. Katarzyna W. mieszkająca w Sonowcu upozorowała porwanie córki. Kobieta powiadomiła policjantów, że nieznany sprawca zaatakował ją podczas spaceru i odebrał jej małą Madzię. Kilka dni później kobieta przyznała detektywowi Krzysztofowi Rutkowskiemu, że sama stoi za śmiercią malutkiej córeczki.

Ciało Madzi znaleziono w parku. Początkowo Katarzyna W. twierdziła, że upuściła dziewczynkę podczas kąpieli. Jednak śledztwo wykazało, że celowo rzuciła dziewczynką o podłogę. Morderczyni odsiaduje wyrok 25 lat pozbawienia wolności.

Morderstwo Szymona z Będzina

Marzec 2010 roku. Policjanci odnaleźli w stawie w Cieszynie zwłoki małego chłopca. Miał około dwóch lat. Natychmiast rozpoczęto poszukiwania jego rodziców. Co ciekawe, nikt na własną rękę chłopca nie szukał. Dopiero gdy śledczy wpadli na trop rodziców chłopca - Beaty Ch. i Jarosława R., poznali dramatyczną prawdę.

Para pożyczyła dziecko od sąsiadów, aby udawać, że stan liczebny rodziny się zgadza. W końcu Beata Ch. miała aż piątkę dzieci z poprzedniego związku. Ale policjanci nie dali się zwieść. Okazało się, że 24 lutego 2010 roku Jarosław R. skatował chłopca. Po trzech dniach zmarł w potwornych męczarniach. Następnie wywieźli ciało dziecka do Cieszyna. Śledztwo początkowo miało być umorzone, ale w czerwcu 2012 r do opieki społecznej w Będzinie zgłosiła się osoba, która oznajmiła, że nie widziała dziecka sąsiadów.

Beata Ch. i Jarosław R. zostali skazani odpowiednio na 13 i 15 lat więzienia.

Spalił rodzinę, bo chciał uzyskać odszkodowanie

Dariusz P. w nocy 10 maja 2013 roku celowo podpalił dom, w którym spała jego rodzina - żona Joanna (40 l.) i czwórka dzieci: Justyna (18 l.), Małgosia (13 l.), Marcin (9 l.) i Agnieszka (4 l.). Najstarsza córka zmarła na miejscu. Najmłodsza w drodze do szpitala. Pozostała trójka odniosła na tyle poważne obrażenia, że zmarli podczas hospitalizacji. Cudem ocalał jedynie syn Wojtek, który zaalarmował służby o zdarzeniu.

Dariusz P. wykazał się nie lada bestialstwem - celowo opuścił rolety antywłamaniowe, by utrudnić rodzinie ucieczkę. Specjalnie umieścił martwą mysz polną koło przewodu, by upozorować uszkodzenie instalacji elektrycznej przez zwierzaka. Potem próbował zwieść śledczych, mówiąc podczas procesu, że kierował nim nieistniejący przyjaciel "Waldi".

Motywem zbrodni była chęć uzyskania pieniędzy z polisy ubezpieczeniowej. P. chciał również uwolnić się od rodziny. W 2018 roku został skazany na dożywocie z warunkową możliwością wyjścia z więzienia po 35 latach.

Żonie odciął głowę, córce rozpruł brzuch

Kolejny sadysta z Jastrzębia-Zdroju. Chodzi o Tomasza F., dzielnicowego, który zamordował swoją żonę i córkę. Mężczyzna dokonał makabrycznego, podwójnego zabójstwa w połowie 2012 roku.

41-letni wówczas policjant wpadł w furię i zadźgał nożem swoją małżonkę Izabelę (40 l.) i córkę Katarzynę (14 l.). Mężczyzna pastwił się nad swoimi ofiarami. Odciął żonie głowę i ręce. Nastoletniej córce rozpruł brzuch. Potem popełnił samobójstwo przez powieszenie.

Tomasz F. oszczędził jedynie psa.

Ruda Śląska: Śmierć dziecka. Rodzina maltretowała Wiktorka

Lipiec 2020 roku. Policja zatrzymała rodziców małego Wiktora. Niemowlak zmarł w szpitalu w Katowicach. Ojcu dziecka postawiono zarzut zabójstwa, a matce - pomoc w morderstwie.

>>> Czytaj: Malutki Wiktorek był katowany i torturowany. Ojciec zabił, a matka pomagała? [NOWE FAKTY]

- Przyczyną śmierci miesięcznego chłopca był uraz, który był wynikiem działania osoby trzeciej - powiedziała Joanna Smorczewska z Prokuratury Okręgowej w Gliwicach.

Zgon nastąpił w wyniku urazu czaszkowo-mózgowego. Wiadomo, że w przeszłości chłopiec miał złamania. - To zabójstwo bardzo malutkiego dziecka, miesięcznego, w sposób okrutny - dodała Smorczewska.

Obojgu grozi nawet dożywotnie więzienie!

Stadion Śląski świętuje 64. urodziny

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki