Poradnia w Zawierciu

i

Autor: archiwum prywatne

Tak zniszczono poradnię dla dzieci. „Prowadziliśmy terapię na 30-letnich dywanach”

2022-03-19 9:00

Ostatnie lata w Poradni Psychologiczno-Pedagogicznej nr 1 w Zawierciu to czas wielkiego konfliktu między byłą dyrektorką Bożeną G. i większością kadry placówki. Kobieta jest oskarżana o mobbing, dyscyplinarne wyrzucanie pedagogów i psychologów bez powodu z pracy, a przede wszystkim o stopniowe doprowadzenie do planowanego zamknięcia poradni. Zdaniem pracowników to zwyczajna zemsta. Wkrótce mogą stracić pracę, bo Rada Powiatu przegłosowała uchwałę w sprawie zamiaru likwidacji PPP nr 1. Będący na straconych pozycjach pedagodzy i specjaliści widzą drugie dno całej sprawy. Swoimi przemyśleniami dzielą się z "Super Expressem".

Mobbing, zastraszanie, dyscyplinarne zwolnienia

Bożena G. została dyrektorką Poradni Psychologiczno-Pedagogicznej nr 1 w Zawierciu w 2012 roku. Od samego początku nie był chemii między nią, a pracownikami. Ci drudzy w rozmowie z "Super Expressem "mówią wprost – Bożena G. miała stosować mobbing. Przejawiał się on na kilka sposobów - od odbierania uprawnień, przez podawanie pracowników do komisji dyscyplinarnych, gnębienie niepokornych, aż po dyscyplinarne zwolnienia z pracy. Nie wiadomo, z czego wynikało takie zachowanie dyrektorki ośrodka. - Ograniczano nam możliwości wykonywania pewnych działań, którymi dany pracownik zajmował się do tej pory. Kazano nam porządkować archiwa, a przecież my jesteśmy pracownikami pedagogicznymi – opowiada jedna z kobiet pracujących w poradni. Dalsza eskalacja konfliktu nastąpiła, gdy w 2015 roku Bożena G. zażądała od pracowników, by podpisali umowę o zakazie konkurencji. To dolało oliwy do ognia.

Konflikt doprowadził do sytuacji, w której starostwo i kuratorium postanowiły przeprowadzić kontrolę w ośrodku. Potężne zamieszanie wokół placówki musiało wpłynąć na jej działanie. - Wielu specjalistów zwolniło się, nie mogąc wytrzymać. Trzy osoby założyły sprawy o mobbing. Są one cały czas w toku. Dwie sądziły się o przywrócenie do pracy po bezprawnym zwolnieniu. Jedna z nich uzyskała już odszkodowanie – dowiadujemy się od osoby związanej z poradnią. Pedagodzy i psychologowie sami musieli szukać pomocy psychologicznej. Kontrole, szykany, pomówienia ze strony Bożeny G. miały ich doprowadzić do sytuacji, w której ze względów zdrowotnych udawali się na zwolnienia lekarskie.

Jedna pracownic, która chce zachować anonimowość, wprost opowiada, jak miała ją traktować była dyrektorka poradni. – Mówiła innym pracownikom, że przychodzę do pracy nietrzeźwa, po narkotykach, a z ojcami dzieci, które korzystały z poradni, miałam robić nie wiadomo co na biurku. Byłam zdruzgotana – opowiada w rozmowie z Super Expressem. - Mieliśmy postępowania w kuratorium z powodów wyssanych z palca. Były zwolnienia dyscyplinarne - dodaje druga.

Czytaj również: Zagłodzoną Elizkę pokrywały larwy! Pięciolatka zmarła, leżąc w fekaliach. Jest wyrok dla rodziców

Poprzedni zarząd powiatu w 2016 roku zdjął Bożenę G. z funkcji ze względu na konflikty z pracownikami. Po niespełna roku… wróciła ona jednak na swoje stanowisko. Podobnie było w 2018 roku, kiedy znów Bożena G. została odwołana. Nowe władze powiatu związane z Prawem i Sprawiedliwością przywróciły ją na stanowisko po raz drugi. - Wtedy poczuła się już bardzo pewnie – mówi nasza anonimowa informatorka. Twierdzi, że to najpewniej wtedy powstał pomysł, by PPP nr 1 w Zawierciu zlikwidować. W artykułach „Kuriera Zawierciańskiego”, który opisywał przez lata sytuację ośrodka, można wyczytać, że była dyrektor żyła w komitywie z obecnymi władzami powiatu.

Dlatego, choć Bożena G. nie jest już dyrektorką poradni od 8 lipca 2020 roku, przeniesiono ją do innej placówki, która również podlega starostwu powiatowemu. Zdaniem pracowników nadal ma ogromny wpływ na losy swojej poprzedniej placówki. Z ich relacji wynika, że wysyłała do kuratorium kolejne skargi. - Nie jestem upoważniona do rozmowy na ten temat. Komentarz może przekazać jedynie organ prowadzący – powiedziała nam krótko Bożena G., kiedy zapytaliśmy ją o sprawę mobbingu w zawierciańskiej poradni.

Ponad 50 lat tradycji

Poradnia nr 1 w Zawierciu pomaga dzieciom od urodzenia do ukończenia nauki, wsparcie w niej znajdują rodzice i nauczyciele. Działa od przeszło 50 lat. Obejmuje swoim zasięgiem cały powiat. Większość zatrudnionych w placówce osób to pedagodzy z pokaźnym doświadczeniem i szeroką wiedzą. Są wśród nich logopedzi, doradcy zawodowi, edukatorzy rodzinni, trenerzy. Poradnia, jako placówka specjalistyczna, zajmowała się m.in. wydawaniem orzeczeń dotyczących kształcenia specjalnego.

Czytaj koniecznie: Wiele śląskich dzieci nie widzi szans na lepsze jutro. Epidemia tylko to uwypukliła [WYWIAD]

Pomoc znajdują w niej dzieci z zaburzeniami sensomotorycznymi, z zaburzeniami funkcji poznawczych, z niedosłuchem, niedowidzące, słabo słyszące i słabo widzące, niepełnosprawne intelektualnie, w stopniu lekkim, znacznym i umiarkowanym, zagrożone niedostosowaniem społecznym i niedostosowane społecznie, dzieci z dysleksją, dysgrafią, dysortograią oraz wszystkie te, które potrzebują opinii do szkoły, by placówka zapewniła im niezbędną pomoc. Chodzi m.in. o zajęcia korekcyjno-kompensacyjne, zajęcia grupowe i indywidualne z pomocy psychologiczno-pedagogicznej, rehabilitację, wczesne wspomaganie rozwoju, badanie słuchu, zajęcia socjoterapeutyczne, trening umiejętności społecznych i zastępowania agresji. Działalność poradni to ogromne wsparcie dla szkół. Pod jej skrzydłami było nawet ponad 2 tysiące podopiecznych rocznie. Nie licząc dzieci, które są objęte pomocą na terenie placówek edukacyjnych, w postaci zajęć warsztatowych, interwencyjnych, integracyjnych i psychoedukacyjnych.

Mimo tego, że taka placówka jest w powiecie potrzebna, radni z Zawiercia w lutym 2022 roku przegłosowali uchwałę w sprawie zamiaru jej likwidacji.

Niezbędna, ale do zamknięcia

Radni wyliczają co najmniej kilka powodów, dla których poparli uchwałę. Jak czytamy w przesłanej nam odpowiedzi, "wizyty w placówce są wielokrotnie przekładane (w przypadku jednego pedagoga miało to być 80 wizyt), nie są prowadzone zajęcia terapeutyczne indywidualnie i grupowo, poradnia nie wykorzystuje posiadanego sprzętu specjalistycznego celem prowadzenia terapii, orzeczenia nie są wydawane w terminie, rodzice składają skargi na placówkę, a pedagogów nie ma zbyt często w pracy".

- Jeden z pracowników pedagogicznych na 258 dni roboczych w 2020 r. przez 110 dni nie był w pracy, inny 108 dni, kolejni po 87, 77, 57 dni. Średnia nieobecność w pracy wyniosła w 2020r. 48 dni roboczych na pracownika, w roku 2021 jeden z pracowników nieobecny był przez 164 dni, inny 101, kolejny 89 - argumentuje Paweł Sokół, wicestarosta zawierciański.

- W latach 2016-2021 w Poradni Pyschologiczno-Pedagogicznej nr 1 w Zawierciu przeprowadzono 14 kontroli. Kuratorium Oświaty nie ma informacji, na który protokół powołuje się Starosta Powiatu Zawierciańskiego – informuje nas Anna Kij z Kuratorium Oświaty w Katowicach.

Wiadomość o zamiarze likwidacji placówki ścięła z nóg pedagogów i psychologów. - My, pracownicy, dowiedzieliśmy się o tym, że chcą zamknąć poradnię, ze strony internetowej starostwa. Nikt nas nie poinformował. Nie było czasu na debatę społeczną – mówi jeden z pedagogów.

- Psy na nas wieszano, że nie ma zajęć grupowych w poradni, a przecież w dobie pandemii koronawirusa nie można było ich organizować zgodnie z ustawą covidową. Mimo tego była skarga, a kuratorium mówiło, że nie są u nas prowadzone zajęcia. To jest odwracanie kota ogonem – dodaje w rozmowie z nami kolejna.

- Wielu pracowników udało się na zwolnienia lekarskie. Byli wyniszczeni z powodu lęku, mobbingu, patologicznej sytuacji w pracy. Psychologowie sami leczą się psychiatrycznie. Stąd tyle nieobecności – mówi pani Daria*.

- Mieliśmy standaryzowane narzędzie do diagnozy. Ja badam dziecko, a pani dyrektor każe mi kserować arkusze, choć przy wydruku wyskakuje wielki napis „kopia piracka”, a dzieci to czytają i pytają dlaczego tak pisze na teście. Nie mieliśmy kasy, by zakupić wersję testową. To to jest kpina, to jest hańba – dorzuca pani Jowita.

Osoby, które zostały w PPP nr 1 twierdzą, że radni nie mają kompetencji, by decydować o losach placówki. - Osoby postronne, nie rozumiejące specyfiki naszej pracy, wypowiadają się na temat poradni – mówi o nich z żalem pani Maria.

Cała kadra czuje się oszukana. Pedagodzy twierdzą, że starostwo przez lata zaniedbywało placówkę. - Radni mówią, że została przeprowadzona kontrola w poradni. Wykazała ona, że pedagodzy nie pracują na specjalistycznym sprzęcie, że są często na zwolnieniach. Pracuję tam kilkanaście lat. Na własnym komputerze, często nie działał Internet. Nie miałam dostępu do właściwych narzędzi. Musiałam je sama kupować. Dostawaliśmy przysłowiową ryzę papieru i ołówek do pracy z dziećmi niepełnosprawnymi, które mają ogromne dysfunkcje. Sama musiałam gabinet malować, przywieźć swoje meble, żeby ludzie mieli gdzie usiąść. My prowadziliśmy zajęcia ze wspomagania rozwoju z dziećmi na dywanach, które miały z 30 lat – twierdzi jedna z osób związanych z placówką.

- Nie było pieniędzy, żeby wyremontować tę poradnię. Wiele rzeczy ogarniałyśmy za własne pieniądze. Meble, zabawki… Na inne szkoły były środki, a na poradnię zawsze było mało. Nigdy nie było komfortu pracy – dodaje pani Jowita. - Mówi się, że poradnia nie spełnia oczekiwań, że są skargi i odległe terminy. A przecież ktoś do tego doprowadził. Nie ma oczywiście na to dowodów, ale my jako pracownicy widzieliśmy, co się dzieje – kontynuuje.

Starostwo nie widzi żadnego problemu po swojej stronie. - Placówka finansowana jest z subwencji oświatowej na podstawie planu finansowego, sporządzonego przez dyrektora. Po raz pierwszy słyszę, by pracownicy dokładali ze swoich pensji do remontu. Nie potwierdza tego ani dyrekcja Poradni nr 1, ani obsługujące Poradnię Centrum Usług Wspólnych, realizujące ze strony Powiatu remonty w placówkach oświatowych – kontruje Sokół. Pracownicy natomiast podają przykład wyremontowania jednego z pomieszczeń – tak naprawdę zrujnowanego – rękami wolontariuszy, którymi zostali mąż i ojciec ówczesnej dyrektor, pani Kasi (dyrektorowała ona zaledwie przez kilka miesięcy, zanim znowu na stanowisko nie przywrócono pani Bożeny G.). Pracownicy sami wyposażyli to pomieszczenie przekazując meble darowizną na rzecz placówki. O remoncie wiedział ZEAS i jego ówczesny dyrektor wraz z księgową.

Wicestarosta odnosi się także do zarzutów dotyczących byłej dyrektor, Bożeny G. To ona zdaniem pracowników doprowadziła poradnię do obecnego, katastrofalnego stanu. - Co do spraw związanych z mobbingiem docierały do nas informacje na ten temat, sprawy toczą się w sądzie i to sąd jest organem, który jest władny je rozstrzygnąć – odpowiada Sokół. Zaznacza, że za zaistniałą sytuację trudno winić dyrekcję.

Czytaj także: Wielki skandal na Śląskim Uniwersytecie Medycznym! Studenci: "Mobbing i molestowanie"

Od 2018 roku konkurs na dyrektora placówki ogłaszano trzykrotnie, ale za każdym razem nie było nikogo, kto chciałby podjąć rękawicę. Po Bożenie G. placówkę przejął na jakiś czas Andrzej Jureczko, ale zrezygnował. Niektórzy mówią, że to wynik nacisków. Obecnie funkcję pełni Bożena Borowik. - To popleczniczka Bożeny G. - mówi pani Maria.

Pracownicy mówią, że sami robili remont ośrodka. Okolica poradni wygląda również nieciekawie

i

Autor: archiwum prywatne Pod poradnią dla dzieci sypiali bezdomni

Nowa poradnia

W Zawierciu powołano drugą poradnię. Jest ona połączona ze szkołą specjalną. Co ciekawe, nie jest ona odrębnym podmiotem. Siedzibą jest szkoła, a za sale do zajęć służą pomieszczenia szkolne. - By poprawić sytuację w zakresie wydawania opinii, orzeczeń i realizacji innych działań, wynikających ze specyfiki Poradni, organ prowadzący (Powiat Zawierciański) zdecydował o utworzeniu drugiej Poradni Psychologiczno-Pedagogicznej przy Zespole Szkół Specjalnych w Zawierciu (działa od 1 września 2021 r.). Efekt jest taki, że o ile Poradnia nr 2 działa terminowo, realizuje wszystkie zadania określone przepisami, to sytuacja w Poradni nr 1 nie uległa poprawie i poprawy takiej nie rokuje – tłumaczy starosta Sokół.

Ale pracownicy PPP 1 nie zostawiają suchej nitki na nowo utworzonej placówce. - Ta poradnia powstała rzekomo po to, żeby odciążyć pracowników Poradni numer 1. Podjęto jednak decyzję, że część pracowników PPP 1 zostanie przeniesionych do nowo powstałej poradni – wspomina jedna z osób.

- Osoby, które w pracy były przychylne pani dyrektor i przychylne zawierciańskiej władzy, zostały przeniesione do poradni numer dwa. Radni rzekomo dostali informację, że jest potrzebna, bo jest duże zapotrzebowanie na taką placówkę przez pandemię gdyż wiele dzieci w jej wyniku potrzebuje pomocy. Klepnęli uchwałę. Później się okazało, że część pracowników zabierają od nas. Nie była to próba losowa. To są osoby, które były przychylne pani dyrektor. Poszły, mają ciepłą posadę, wszystko jest pięknie, fajnie. Ci, co są niewygodni, zostali tutaj i teraz stracą pracę – wścieka się pani Jowita. Nauczyciele i psycholodzy boją się, że pójdą na bruk. Mają obawy o swoją przyszłość. Wielu z nich będzie przecież szukało pracy w powiecie. A przecież napięta sytuacja w poradni i jednoznaczne stanowisko zbuntowanych pracowników z pewnością tego nie ułatwią. - Obawiam się, że kopię sobie dołek. Obawiam się o swoją pracę zawodową. Mam kilkanaście lat doświadczenia, posiadam wszystkie niezbędne kwalifikacje – słyszymy od pracownicy poradni nr 1.

Czytaj koniecznie: STRIPTIZ na komisariacie i BICIE bezbronnych! HANIEBNE przypadki nadużyć w policji [ZDJĘCIA]

Starostwo twierdzi, że nic nie stoi na przeszkodzie, by pracownicy jednej poradni przeszli do drugiej. - Jeśli procedura likwidacyjna doszłaby do skutku, Poradnia nr 1 zakończyłaby działalność z dniem 31.08.2022r. Od 1 września 2022r. wszystkie osoby dotychczas objęte wsparciem Poradni nr 1 będą miały zagwarantowane wsparcie Poradni nr 2. Poradnia Psychologiczno-Pedagogiczna nr 2 w Zawierciu zostałaby wtedy wzmocniona kadrowo, by móc w pełni realizować wszystkie zadania z zakresu pomocy psychologiczno-pedagogicznej – odpowiada na te zarzuty wicestarosta.

Osoby dobrze znające specyfikę pracy Poradni nr 2 mówią, że jej funkcjonowanie jest dalekie od ideału. Pani Justyna widzi co najmniej kilka powodów.

- To był najpierw Zespół Szkół Specjalnych im. Marii Grzegorzewskiej. Zmieniono dyrektora na „pisowskiego”. Pani dyrektor została „przyniesiona w teczce”, bez konkursu na to stanowisko, przez starostę Gabriela Dorsa. 12 lipca 2021 roku powołano Poradnię Psychologiczno-Pedagogiczną nr 2 w tejże szkole. I tutaj zaczynają się schody. Każdy mówi, że jest to Poradnia nr 2, ale to nie jest prawda! Rada Powiatu powołała twór. Teraz ta placówka nosi nazwę: Zespół Szkół Specjalnych im. Marii Grzegorzewskiej i Poradnia Psychologiczno-Pedagogiczna nr 2 w Zawierciu. Rozmawiałam z prawnikami. Stwierdzili, że czegoś takiego nie ma w całej Polsce. Uważają, że tej sprawie należy się bliżej przyjrzeć. Istnieje na przykład podejrzenie, że rodzice dzieci korzystających z tej poradni będą zmuszani do tego, by ich pociechy były zapisywane także do szkoły – mówi pani Justyna.

Czytaj również: Oto upadek polskiej służby zdrowia. Przerażające historie pacjentów i ich bliskich [GALERIA]

Podkreśla, że kiedy dyrektorem placówki był do 2019 roku Waldemar Karoń, szkoła została bardzo dobrze doposażona jeśli chodzi o specjalistyczny sprzęt. Kiedy PPP nr 2 zespoliła się ze szkołą, zaczęła z niego korzystać.

- Poradnia nr 1 została olana przez starostę Gabriela Dorsa. On powinien ją doposażać i finansować, co wynika z ustawowego obowiązku. Potraktował ją strasznie, mimo że panie występowały o różne środki. Były odsyłane z kwitkiem. Natomiast wszystkie terapeutyczne sale w szkole są świetnie wyposażone. Ale to nie jest zasługa tego starosty, tylko poprzedniego. Teraz nowo utworzona poradnia korzysta ze sprzętu szkolnego, a poradnia nr 1 jest przeznaczona do zamknięcia – dodaje.

Kobieta mówi, że prowadzenie zajęć z chorymi dziećmi w murach szkolnych przysparza wielu problemów. W trakcie badań musi być cisza. Tymczasem, jak powszechnie wiadomo, na przerwy dzieci są wzywane przez głośny dzwonek, a na korytarzach panuje tumult. Między szkołą a poradnią dochodzi do konfliktu interesów, bowiem nauczyciele nie mogą korzystać z wyżej wymienionych sal. Mało tego, nowo powstała poradnia zabrała nie tylko pracowników z Poradni nr 1, ale także właśnie ze szkoły specjalnej. Co ciekawe, w placówce edukacyjnej miała być zatrudniona także Bożena G. - Była zatrudniona przez trzy lata. Nie była na żadnej Radzie Pedagogicznej. Nikt z nauczycieli nie wiedział, dlaczego jest na liście obecności, co robi w szkole, jakie prowadzi zajęcia i z jakimi uczniami – mówi pani Justyna. - A już wtedy pełniła funkcję zastępczyni dyrektora Powiatowego Centrum Pomocy Rodzinie w Zawierciu i obowiązywał ją 40-godzinny tydzień pracy. To kiedy i z kim prowadziła zajęcia w szkole?

- Z tego, co mi wiadomo, druga poradnia działa bez zarzutów i na ile może, to wspierała tę poradnię – mówił 9 lutego podczas posiedzenia rady wicestarosta Sokół.

Powody oficjalnie i nieoficjalne

Powodów likwidacji poradni jest ponoć wiele. Te oficjalne znamy. O tych nieoficjalnych mówi się po cichu. W rozmowach z pracownikami dominuje przekonanie o zemście byłej dyrektorki. Niektórzy twierdzą, że budynek po PPP nr 1 będzie potrzebny starostwu. Wedle plotek, może powstać tam siedziba WORD. Istotna jest także inna kwestia. Trzy osoby nadal sądzą się z Bożeną G. w sprawie mobbingu. Kolejna walczy o przywrócenie do pracy. Istnieje wysokie prawdopodobieństwo, że jeżeli poradnia zostanie zlikwidowana, sprawy zostaną umorzone. Niektórzy zauważają także, że wśród osób, które głosowały za uchwałą o zamiarze likwidacji poradni, byli dyrektorzy szkół z Zawiercia. Dwa dni potem ogłoszono, że ich placówki dostaną spore wsparcie z Polskiego Ładu.

Co dalej z poradnią w Zawierciu? Jeśli procedura likwidacyjna zostanie zakończona, przestanie ona funkcjonować 31 sierpnia 2021 roku. Teraz Rada Powiatu czeka na opinię związków zawodowych i kuratorium. Są one potrzebne od strony formalnej. W praktyce konieczna jest pozytywna opinia kuratorium. - My już i tak wiemy, jak się to skończy – mówią pracownice poradni przekonane, że muszą już zacząć rozglądać się za ofertami pracy.

Psycholog potrzebny na gwałt

Od kiedy w Polsce wybuchła epidemia koronawirusa, zapotrzebowanie na wsparcie psychologiczne dla dzieci jest większe. W rozmowach przyznają to m.in. policjanci, którzy otrzymują wiele sygnałów o nastolatkach chcących targnąć się na swoje życie. Zdalnie nauczenia, brak kontaktu z rówieśnikami, obostrzenia – to wszystko miało swoje odbicie w psychice młodych ludzi. Podjęcie uchwały o zamiarze likwidacji takiej poradni, jak PPP nr 1 w Zawierciu należy uznać w tym kontekście za co najmniej skandaliczne. - W wielu miejscach brakuje psychologów – mówią bohaterki naszego tekstu. Na terminy zaś w poradni czeka się już teraz po kilka miesięcy.

*Imiona osób wypowiadających się w tekście zostały zmienione na ich prośbę

Jak wzmacniać odporność dziecka?

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki