Poruszające

Tylko Bóg i lekarze mogą uratować Kamilka. Ojciec modlił się o życie synka na Jasnej Górze

Kamilek z Częstochowy walczy w szpitalu o życie. Brutalnie maltretowane dziecko przebywa w GCZD w Katowicach od 17 dni. W Częstochowie na Jasnej Górze przed świętym obrazem modlił się biologiczny ojciec chłopca wraz z narzeczoną. Tylko Bóg i lekarze mogą uratować chłopca.

Ojciec modlił się o życie synka na Jasnej Górze przed świętym obrazem Matki Boskiej Częstochowskiej

Pogrążony w smutki i rozpaczy pan Artur modlił się wraz ze swoją narzeczoną o zdrowie i życie dla swojego syna Kamilka. Gdy klęczał przed obrazem Matki Boskiej Częstochowskiej, znajdującym się w najważniejszym i najbardziej uczęszczanym polskim sanktuarium maryjnym na Jasnej Górze w kaplicy Matki Bożej, łzy płynęły mu po policzkach jak dwa strumienie.

To właśnie przed tym obrazem ludzie z całej Polski modlą się o cudowne uzdrowienie. Podobnie było w czwartek, 20 kwietnia o godzinie 7:30. To właśnie o tej godzinie rozpoczęła się msza w intencji brutalnie maltretowanego 8-letniego Kamila z Częstochowy.

Chłopiec 3 kwietnia śmigłowcem LPR został przetransportowany do Górnośląskiego Centrum Zdrowia Dziecka, gdzie trafił w stanie ciężkim, zagrażającym jego życiu. Lekarze wprowadzili go w śpiączkę farmakologiczną, podłączyli do specjalnej aparatury. Chłopiec przeszedł cztery zabiegi operacyjne, podczas których usunięto martwicę z ran oparzeniowych i położono przeszczep skóry. Niestety, od 17 dni, lekarze walczą o jego życie. Chłopiec ma poparzone 25 procent powierzchni ciała i zmaga się z rozległą chorobą oparzeniową. To ona stanowi teraz dla niego największe zagrożenie.

- Dziecko cały czas jest w śpiączce farmakologicznej na oddziale intensywnej terapii. Wciąż największym problemem jest ciężki przebieg choroby oparzeniowej u chłopca, spowodowanej rozległymi oparzeniami i nieleczeniem ran oparzeniowych przez wiele dni - Przekazało Górnośląskie Centrum Zdrowia Dziecka w Katowicach. 

Kamil był brutalnie maltretowany przez ojczym, 27-letniego Dawida B.. Mężczyzna polewał chłopca wrzątkiem i rzucił na rozpalony piec w kuchni. Przypalał dziecko papierosem. Kamil miał też nieleczone złamania nóg i rąk. Jego gehennę przerwał biologiczny ojciec, pan Artur. To on wezwał pogotowie i powiadomił policję.

W tej sprawie cztery osoby usłyszały zarzuty. Dawidowi B. prokuratura zarzuca usiłowanie zabójstwa i maltretowanie chłopca ze szczególnym okrucieństwem. Zarzuty usłyszała także matka chłopca, Magdalena B.. Oboje zostali tymczasowo aresztowani. Zarzuty usłyszała także  ciocia chłopca i wujek, którzy mieszkali z oprawcami pod jednym dachem i nie reagowali na przemoc wobec chłopca.

Sonda
Czy spotkaliście się ze zjawiskiem przemocy domowej?
Tylko Bóg i lekarze mogą uratować Kamilka. Ojciec modlił się o życie synka na Jasnej Górze
Listen on Spreaker.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki