Odkrycie, którego dokonano w pawilonie przy ul. Gagarina wstrząsnęło nie tylko mieszkańcami regionu. Przypomnijmy - w siedzibie fundacji „Toruńska Kocia Straż” zwierzęta trzymano w klatkach, praktycznie bez wentylacji i ze szczelnie zasłoniętymi z każdej strony oknami. Na miejscu mundurowi znaleźli 36 martwych kociąt i jednego psa. Nasz dziennikarz ustalił, że Joanna W. z wyżej wymienionej fundacji jest pod opieką lekarzy i na ten moment nie można z nią porozmawiać. Prokuratura prowadzi postępowanie w sprawie znęcania się ze szczególnym okrucieństwem nad zwierzętami. Przedstawiciele Toruńskiego Towarzystwa Ochrony Praw Zwierząt zarzucają szefowej fundacji przetrzymywanie zwierząt w niewłaściwych warunkach bytowania i utrzymywanie ich w stanie rażącego brudu i niechlujstwa.
Na szczęście udało się odebrać 21 zwierząt - 9 psów i 12 kotów trafiło do toruńskiego schroniska. W jakim są stanie? Wypowiedzi kierowniczki znajdziecie pod galerią ze zdjęciami.
Toruń: W jakim stanie są zwierzęta, odebrane z fundacji Toruńska Kocia Straż?
Odebrane zwierzęta - 9 psów i 12 kotów zostały przewiezione do Schroniska dla Bezdomnych Zwierząt w Toruniu, gdzie skontrolowano ich stan. Żadnemu z nich nie grozi niebezpieczeństwo utraty życia. Potrzebne są jednak dalsze badania i profilaktyka. Później zwierzęta trafią do domów tymczasowych.
- Nie są to zwierzęta w bardzo złym stanie, żadne nie jest w stanie umierającym. Część jest zabrudzona kałem, moczem, mają zapalenie spojówek, przerośnięte pazurem. Odnotowaliśmy zanieczyszczenia w uszach, praktycznie wszystkie z niedowagą - powiedziała naszemu reporterowi Agnieszka Szarecka, kierowniczka toruńskiego schroniska.
Szarecka dodaje, że choć szczenięta wyglądają niezbyt dobrze, to nie ma zagrożenia życia. Czworonogom zostaną podane odpowiednie leki, potrzebna jest dokładna obserwacja. Kierowniczka ma również swoją opinię na temat Joanny W. i fundacji.
- Znam Asię i wiem, że ona jest przekonana o swoich dobrych intencjach. Chciała dobrze. Mi to się kojarzy z jednym, ze zbieractwem. Widywałam już takie miejsca w przeszłości. Jest to pewnego rodzaju zaburzenie, które u niej się pogłębiało. Dobrze, że zostało to przecięte, bo mogło być tylko gorzej. Tu nie było żadnego wyrachowania, ani też czyhania na czyjeś pieniędzy. Ona to robiła z woli serca. Osoba w takim stanie nie jest w stanie rzetelnie i realnie ocenić sytuacji, więc dla niej te zwłoki były czymś normalnym - podkreśla Agnieszka Szarecka.
Zwierzęta są dowodem w sprawie i nie mogą być na razie adoptowane. Schronisko w Toruniu jednak zachęca mieszkańców, by wzięli je na dom tymczasowy. Placówka zachęca do kontaktu odpowiedzialnych zainteresowanych, którzy zaopiekują się odebranymi zwierzętami. To 11 kotów, 4 psy dorosłe i 5 szczeniaków, jednak niektóre z nich ze względu na dolegliwości muszą pozostać w toruńskim schronisku.