- Piotr Sobociński jr. nie mógł być na całym festiwalu EnergaCAMERIMAGE, ale ostatniego dnia tryskał humorem. Czołowy polski operator filmowy otrzymał Złotą Żabę za film "Ministranci".
- - To była jazda bez trzymanki. Aktorzy byli wspaniali, takich życzę sobie już zawsze - powiedział nam Sobociński jr.
- Obecnie nagrodzony w Toruniu operator pracuje nad "Lalką", na premierę czeka też "Pojedynek" Łukasza Palkowskiego ze zdjęciami Sobocińskiego juniora.
Piotr Sobociński jr. o pracy z debiutantami i EnergaCAMERIMAGE
To była przyjemna sobota dla operatora, kojarzonego m.in. z filmów "Bogowie", czy "Kos". W Toruniu odebrał nagrodę za ciepło przyjętych przez krytyków "Ministrantów". - Przykro mi, że nie mogłem być na festiwalu. Dziękuję ekipie, że mnie przywiozła na ten miły akcent. Dziękuję jury, Piotrowi Domalewskiemu, mam nadzieję, że to nie ostatni nasz film - mówił ze sceny Sobociński jr.
Gdy odbierał nagrodę, na scenie towarzyszyły mu córeczki. Ten widok musiał wzruszyć każdego, kto był w CKK Jordanki lub śledził relacje z wydarzenia. Po gali zamknięcia EnergaCAMERIMAGE, czołowy polski operator filmowy znalazł czas na rozmowę z "Super Expressem". Wspominał, że obecnie jest zajętym człowiekiem. To właśnie on jest odpowiedzialny za "Lalkę", którą zobaczymy w 2026 roku. Praca nad obrazem Macieja Kawalskiego spowodowała, że Sobociński junior przyjechał do Torunia dopiero w weekend. Z kolei o "Ministrantach" opowiadał z uśmiechem na ustach.
- Ten film to była trochę jazda bez trzymanki, ale ja lubię rollercoastery. Do każdego z tych chłopców trzeba było podchodzić inaczej kiedy byli solo, a inaczej kiedy pracowali w grupie. Myślę, że to było najtrudniejsze, aby utrzymać jakieś namiastki skupienia, żeby wprowadzić jakiś nastrój sceny. Debiutanci byli cudowni, takich aktorów życzyłbym sobie do końca życia - podkreślił Sobociński junior.
Uniwersalny operator
Nie ma co ukrywać - Piotr Sobociński junior nie boi się pracy przy różnych gatunkach filmowych. Wspominani "Ministranci" (triumfator Złotych Lwów w Gdyni) to komediodramat, do tego dochodzą bardzo mocne filmy Wojciecha Smarzowskiego, "Lalka", "Kos", czy "Bogowie". Określenie "uniwersalny" zdaje się najlepiej określać naszego rozmówcę. - Każdy swój film traktuję tak, jakby był moim pierwszym. Próbuję znaleźć nowy sposób. Tego się trzymam. Instynkt, intuicja na razie mnie nie zawiodły - zapewnił nas wielokrotnie nagradzany operator.
Polecany artykuł: