Najnowsze ustalenia

Brakuje kluczowych materiałów w sprawie Grzegorza Borysa. Tego wciąż szukają

2023-12-01 14:33

W sprawie Grzegorza Borysa (+44 l.) wciąż jest wiele niejasności. Prokuratorzy nie mają noża, którym zawodowy żołnierz miał zabić 6-letniego Olka. Śledczy nie znaleźli też pistoletu, z którego Borys miał do siebie strzelać. Przypomnijmy, że podejrzanego przez kilkanaście dni szukały tysiące policjantów. Na ten moment nie wiadomo, czy ktoś zabił Borysa, czy była to śmierć samobójcza. Biegli uznali, że przyczyną śmierci było utonięcie.

Sprawą obławy za zawodowym żołnierzem żyła cała Polska. Borys był ścigany, ponieważ mama Olusia wskazała go jako głównego podejrzanego o zamordowanie sześcioletniego syna. Wszyscy są zgodni - tak dziwnej sprawy jeszcze w naszym kraju nie było. Wszystko zaczęło się w ten feralny piątek (20 października 2023). To właśnie wtedy na policję w Gdyni zadzwoniła żona Grzegorza Borysa i powiadomiła o makabrycznym odkryciu. Dziecko zostało pozbawione życia w okrutny sposób. Chłopiec miał poderżnięte gardło od ucha do ucha. Zawodowy żołnierz miał też zabić własnego psa. Po wszystkim zabójca pobiegł do lasu. Został nagrany przez monitoring. Poszukiwany Borys wbiegł do lasu koło Źródła Marii. W domu pozostawił list. - Wszyscy jesteście bestiami. Przepraszam - napisał autor.

Czytaj więcej o sprawie: Grzegorz Borys nie żyje. Nowe fakty. Zabijał się 4 dni, aż się utopił?! "Był ogolony", "dziwny strój" [ZDJĘCIA]

Gigantyczna obława na Grzegorza Borysa

Do akcji od razu wkroczyła Żandarmeria Wojskowa, zaangażowano setki policjantów. Przez kilka pierwszych dni pościgu niczego nie znaleziono w lesie obok Źródła Marii. Nurkowie, którzy weszli do pobliskiego zbiornika również nie dokonali przełomu. Dopiero po kilku dniach obławy policja miała znaleźć plecak z rzeczami poszukiwanego. Miał on być właśnie tam, gdzie na początku trwały poszukiwania. 1 listopada podczas akcji zginął strażak, który podobnie jak koledzy szukał zawodowego żołnierza.

Czytaj też: Bartosz Błyskal nie utonął. Zaskakujące wyniki sekcji zwłok strażaka, który zginął podczas obławy na Grzegorza Borysa

Nurkowie po raz kolejny weszli do bagna. Gdy wreszcie, po 18 dniach poszukiwań, ciało Borysa zostało wyciągnięte z wody okazało się, że ma on na sobie inne buty niż te, w których wybiegł z domu po zabiciu dziecka. Ci, którzy widzieli zdjęcie zwłok Borysa po wydobyciu z wody nie mogli uwierzyć w to, co powiedział biegły sądowy. On uznał, że śmierć poszukiwanego nastąpiła na wskutek utonięcia.

Według oficjalnej wersji, Grzegorz Borys miał zabić syna, a potem próbował popełnić samobójstwo. Miał powierzchowne rany cięte na rękach udach i szyi. Mało tego - miał rany po postrzałach. Miał do siebie strzelać z broni na sprężone powietrze. Dopiero potem miał rzucić się do wody. To, że Borys nie żyje to jedyna pewna rzecz w tej całej sprawie. Nie wiadomo, co mogło być motywem jego działania.

Borys miał kłócić się z żona, ale nigdy nie było w jego domu interwencji. Ci, którzy go znali mówią, że on kochał syna, a syn jego. Pojawiają się spekulacje o chorobie psychicznej, ale Borys nigdy nie był u psychiatry. Mało tego - kilka tygodni temu Borys sprowadził swoją mamę ze Szczecina do Trójmiasta. Znajomi nazywają go "ciepłą kluchą", nierzucającą się w oczy. Dlatego pojawiły się spiskowe teorie tej zbrodni.

Reporter "Super Expressu" rozmawiał o sprawie z rzeczniczką Prokuratury Okręgowej w gdańsku. W piątek (1 grudnia 2023) dowiedział się, że  prokuratura na razie nie może powiedzieć, czy jeden z noży, który został zabezpieczony do sprawy to narzędzie zbrodni. Śledczy nie mają też broni, z której Borys miał próbować się zabić. Do tej pory biegli nie wydali swojej ostatecznej opinii. Dlatego nie wiadomo, czy Borys w chwili śmierci był trzeźwy, czy też był pod wpływem środków psychoaktywnych. Do sprawy wrócimy.

Grzegorz Borys został pochowany w ciszy, z dala od syna [ZDJĘCIA]

Grób Grzegorza Borysa

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki