- Tragiczny wypadek w Jastarni wstrząsnął społecznością kitesurfingową, gdy 59-letni pasjonat zginął podczas przygotowań do pływania.
- Mężczyzna, porwany przez silny podmuch wiatru, uderzył o betonowy chodnik, pomimo prób reanimacji.
- Synowie zmarłego, Mikołaj i Kacper, pożegnali ojca wzruszającym wpisem, wspominając jego miłość do kitesurfingu i Jastarni.
- Co doprowadziło do tak tragicznego finału i jak synowie wspominają pasję ojca? Przeczytaj cały artykuł, aby dowiedzieć się więcej.
W sobotę (4 października) w Jastarni (woj. pomorskie) doszło do tragedii, w której zginął 59-letni kitesurfer. Mężczyzna przygotowywał się do pływania, po czym został porwany przez silny wiatr i upadł na betonowy chodnik.
Funkcjonariusze ustalili, że mężczyzna przygotowywał się do pływania na desce kitesurfingowej i po podpięciu latawca, jeszcze bez założonej deski, w wyniku silnego podmuchu został porwany na wysokość kilku metrów. Upadł na betonowy chodnik, uderzając w niego z dużą siłą.
– mówił niedługo po tragedii podkom. Mirosław Monczak, naczelnik wydziału prewencji Komendy Powiatowej w Pucku.
Warto zwrócić uwagę, że Instytut Meteorologii i Gospodarki Wodnej (IMGW) już w piątek (3 października) ostrzegał przed silnym i porywistym wiatrem, szczególnie nad polskim morzem.
Świadkowie obecni na miejscu zdarzenia próbowali reanimować 59-latka, później o życie mężczyzny walczył zespół ratownictwa medycznego. Niestety, kitesurfer zmarł.
Mężczyzna, który zmarł w Jastarni to 59-letni Jakub z Warszawy. W sieci pojawił się pożegnalny wpis synów mężczyzny. Mikołaj i Kacper wspominali, że ich ojciec uwielbiał kitesurfing.
Pływał niejednokrotnie w ekstremalnych warunkach, często trudniejszych niż te ostatnie. Świetnie panował nad latawcem – dzięki wieloletniemu doświadczeniu w żeglarstwie, a później w kitesurfingu na wodzie czuł się jak w swoim żywiole… Ale finalnie żywioł okazał się silniejszy.
- napisali synowie.
- To były ułamki sekund, kiedy nagły szkwał poderwał latawiec i rzucił go na betonowe płyty – dodali autorzy wpisu. Według synów 59-latka „kitesurfing był jego największą pasją – czymś, co go napędzało, inspirowało i dawało mu energię do życia”.
Mikołaj i Kacper zwracali uwagę, że ich ojciec „wyjeżdżał pływać nawet kilkadziesiąt razy w roku”. Pływać miał m.in. na Bałtyku i Mazurach, ale również poza Polską – w Egipcie, na Majorce, Karaibach, a nawet w Alpach. Jastarnia miała być jednak jego „drugim domem”. Jak wyjaśnili synowie, była „miejscem, gdzie inspirował innych, pomagał w nauce i spędzał czas z przyjaciółmi”. - Nie wiemy, co dokładnie zawiniło, ale wiemy jedno – odszedł, robiąc to, co kochał w miejscu, które było dla niego drugim domem – napisali Mikołaj i Kacper.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: Niezwykłe zjawisko nad Bałtykiem. Morze odsłoniło tajemnice skrywane od lat
Źródło: o2.pl