Trójmiasto "malowane słońcem". Wykonanie jednego takiego zdjęcia trwa... kilka miesięcy. Efekt? PIORUNUJĄCY

2016-11-01 11:14

Zrobienie jednego zdjęcia trwa niekiedy.. kilka miesięcy, nawet pół roku. Solarygrafia z pewnością nie jest dla każdego, ale dla tych miłośników fotografii, którzy potrafią wykazać się cierpliwością godną mnicha. Marcin Lilla jest jednym z nich, a jego trójmiejskie kadry wykonane tą techniką pokazują niezwykłą wędrówkę słońca na tle dobrze znanych nam miejscach. Trudno sobie wyobrazić, że te niezwykłe pejzaże powstają często przy użyciu puszki po piwie i starego kartonu po butach. 

Solarigrafia, zwana też potocznie "malowaniem Słońcem", to metoda wykonywania fotografii otworkowej w celu utrwalenia wędrówki Słońca po niebie. Tu obowiązują proste zasady - wystarczy umieścić światłoczuły materiał w pudełku lub np. w puszce z otworem. Potem pozostaje czekać.

Niekiedy miesiącami, bo właśnie tyle zajmuje osiągnięcie prawdziwie spektakularnych efektów. Choć niektórzy czekają nawet rok lub dwa lara. Po tym czasie na fotografiach zobaczymy świetliste smugi, które pokazują, jak po nieboskłonie przemieszczało się słońce. 

To zdjęcie pokaże Wam, na czym to polega: 

Zdjęcie pokazuje, na czym polega ta otworkowa metoda fotografowania

i

Autor: Fot. Marcin Lilla Zdjęcie pokazuje, na czym polega ta otworkowa metoda fotografowania

- Wbrew pozorom, dla wszystkich posługujących się cyfrowymi małpkami nie do pomyślenia jest to, że zdjęcie można zrobić kartonem po butach lub puszką po piwie i robić je przez pół roku  - mówi nam Marcin Lilla, który trochę na przekór obecnym trendom, z upodobaniem sięga po tę odmianę fotografii otworkowej. I z rozbrajającą szczerością tłumaczy, dlaczego zainteresowała go ta czasochłonna technika. 

- To jest coś niezwykłego, wykraczającego ponad granice tradycyjnej fotografii i daje całkowicie inne wyobrażenie o miejscach, w których się bywa, o ruchu naszej planety - mówi. 

Puszka lub pudełko z otworem zawieszana może być dosłownie wszędzie. Marcin korzysta jednak z czarnych opakowań po kliszach. Zdarza się jednak, że czarne puszeczki z otworem znikają z miejsc, w których je zostawia. Stąd też apel "najbardziej cierpliwego fotografa z Trójmiasta" o.. niezdejmowanie czarnych pudełek. - Przez pół roku połowa aparatów mi zginęła - zauważa.

A o tym, że nie warto ich zdejmować, nawet jeśli obudzą naszą ciekawość, świadczą zdjęcia Marcina, które prezentujemy Wam w naszej galerii. W podpisach zdjęć znajdziecie też informacje o tym, ile zajęło zrobienie każdego kadru. Można się zdziwić! 

Więcej prac Marcina możecie obejrzeć na jego fanpage'u >>>> zajrzyjcie TUTAJ 

Zobacz też: Te NIEZWYKŁE zdjęcia pokazują, jak zmienił się Gdańsk. Tutaj przeszłość spotyka się z teraźniejszością. To trzeba zobaczyć! [GALERIA]

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki