Akt dywersji na Mazowszu. Mieszkańcy w szoku. "Wybuch, aż drzwi zadrżały!"

2025-11-17 13:42

W niedzielę rano, 16 listopada 2025 roku, mieszkańcy miejscowości Mika pod Garwolinem i okolicznych wsi zostali brutalnie wybudzeni ze snu przez potężny huk. Jak się później okazało, doszło do uszkodzenia torowiska w pobliżu stacji PKP Mika, niedaleko Życzyna. Premier Donald Tusk jednoznacznie stwierdził, że był to akt dywersji. Relacje mieszkańców oddają przerażenie, jakie ogarnęło okolicę.

Super Express Google News
  • Akt dywersji na Mazowszu wstrząsnął mieszkańcami i zniszczył torowisko, zmuszając premiera Tuska i służby do natychmiastowej reakcji.
  • Wybuch pod Garwolinem obudził okoliczne wsie, a maszynista pociągu Warszawa-Lublin cudem uniknął tragedii.
  • Mieszkańcy wspominają "potężny huk, aż drzwi zadrżały", a premier Tusk zapowiada bezwzględne ściganie sprawców.

Ktoś wysadził tory pod Garwolinem

Wczesnym rankiem, 16 listopada 2025 roku, kiedy większość mieszkańców spała, ciszę przerwał potężny wybuch. Jak poinformowała Komenda Wojewódzka Policji w Radomiu, wstępne oględziny potwierdziły uszkodzenie fragmentu torowiska w rejonie miejscowości Życzyn, w powiecie garwolińskim. Maszynista pociągu jadącego trasą Warszawa–Lublin zdołał w porę zatrzymać skład, unikając tragedii.

Czytaj też: „To dopiero początek”. Jan Złotorowicz ostrzega po wybuchu na linii Warszawa–Lublin [WIDEO]

Premier Donald Tusk, który przybył na miejsce zdarzenia, potwierdził najgorsze obawy, mówiąc o akcie dywersji i celowym działaniu wymierzonym w państwo.

„Na trasie Warszawa–Lublin doszło do aktu dywersji. To potwierdził premier Donald Tusk, który przebywa na miejscu tego tragicznego zdarzenia. Co więcej, premier potwierdził, że zamiarem sprawców mogła być próba wysadzenia pociągu. To nie jest żaden wypadek. To jest celowe działanie wymierzone w nasze państwo” – komentuje Jan Złotorowicz z „Super Expressu”.

SHORT: doszło do celowego zniszczenia fragmentu torowiska

„Drzwi zadrżały, to był potężny wybuch!” – mieszkańcy o porannym koszmarze

Dla mieszkańców miejscowości Mika i okolicznych wsi, poranek 16 listopada na długo pozostanie w pamięci. Ich relacje są zgodne – huk był potężny i słyszalny z dużej odległości, budząc przerażenie i niepokój.

„Mieszkam niedaleko, ledwo dwa kilometry dalej. Nawet nie wiem, która była godzina. Był wybuch, głośny huk. Nie spodziewałam się, że to akurat z torami będzie taka akcja” – relacjonuje reporterowi Eski jedna z mieszkanek, która do tej pory nie może uwierzyć w to, co się stało. 

Jeszcze bardziej dramatyczne są opowieści tych, którzy bezpośrednio odczuli siłę eksplozji.

„Już leżałem w łóżku. Drzwi zadrżały, a patrzę – wszystko w porządku – to się położyłem z powrotem do łóżka. Ale to był potężny wybuch” – dodaje inny mieszkaniec, opisując moment, w którym jego dom został wstrząśnięty.

„To spokojna okolica, na ogół tu się nic nie działo” – potwierdza kolejny mieszkaniec, który był wyraźnie zaskoczony obecnością dużej ilości służb w okolicy. Ten akt dywersji, jak określił go premier, zburzył poczucie bezpieczeństwa.

Śledztwo w sprawie dywersji

Na miejscu zdarzenia nadal pracują służby, w tym policja, Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego oraz eksperci od materiałów wybuchowych. Ich zadaniem jest dokładne zbadanie miejsca zdarzenia, zebranie dowodów i ustalenie tożsamości sprawców. Uszkodzenie torowiska na tak ważnej trasie kolejowej jak WarszawaLublin ma poważne konsekwencje dla bezpieczeństwa transportu. Premier Donald Tusk zapowiedział, że sprawa będzie traktowana priorytetowo, a sprawcy zostaną pociągnięci do odpowiedzialności. 

Sonda
Czy w związku z aktami dywersji rząd powinien ogłosić stan wyjątkowy?

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki