Dramat w Warszawie. Alarm w domu wyje od rana. Służby bezradnie rozkładają ręce

i

Autor: TOMASZ RADZIK / SUPER EXPRESS

Dramat w Warszawie. Alarm w domu wyje od rana. Służby bezradnie rozkładają ręce

2022-07-01 20:05

Mieszkańcy osiedla na Bemowie od rana przeżywają istny koszmar. W piątek, około godziny 8.30 w jednym z tamtejszych domów uruchomił się alarm. Przeraźliwy pisk niesie się po okolicy do tej pory. Sąsiedzi próbowali interweniować u różnych służb, gdyż właściciela domu nie ma, bo jest na urlopie. Niestety okazuje się, że bez kontaktu z domownikami nikt nie ma prawa wyłączyć wyjca, nawet policja czy straż miejska.

Do redakcji „Super Expressu” w piątek, 1 lipca, przed godziną 16 zadzwoniła zdruzgotana czytelniczka, która załamanym głosem poprosiła dziennikarzy o pomoc. W sąsiedztwie jej domu, przy ul. Dywizjonu 303 na Bemowie, ma miejsce nietypowa sytuacja. - Od około 8.30 rano u sąsiada wyje alarm. Nie było tam żadnego włamania. Ochrona przyjechała na miejsce, ale nie wyłączyła tego okropnego dźwięku – powiedziała kobieta w rozmowie z redaktorem „SE”. Mieszkanka, która ma pod opieką małe dzieci, po całym dniu uporczywego hałasu postanowiła zadzwonić do ochrony. Gdy telefon nic nie wskórał, następny był numer alarmowy 112 i 986. Tu też bezskutecznie… - Potwierdzam, że mieliśmy takie zgłoszenie. Około godziny 14 nasza załoga podjechała na miejsce. Po sprawdzeniu czy na posesji nie ma śladów włamania, funkcjonariusze przekazali informację o uruchomionym alarmie do agencji ochrony. Tu nasza rola się kończy – powiedział „Super Expressowi” Krzysztof Hajdys, rzecznik warszawskiej straży miejskiej.

Dramat w Warszawie. Alarm w domu wyje od rana. Służby bezradnie rozkładają ręce

Policja rozkłada ręce. Bez właściciela się nie da

Praktycznie taką samą odpowiedź usłyszeliśmy od policjantów, którzy również sprawdzili posesję i odjechali. - Bez zgody właściciela nie możemy np. przeciąć jakiś kabli czy odciąć zasilania w budynku. Firma ochroniarska próbuje się skontaktować z gospodarzem, na razie bezskutecznie – skomentował Rafał Rutkowski z sekcji prasowej Komendy Stołecznej Policji.

Właściciel kupił urządzenie od ochrony

Okazuje się, że agencja ochrony, w tym przypadku Solid Security, również ma związane ręce. - Mamy do czynienia z urządzeniami elektronicznymi, które są wykupione od nas. Bez kontaktu z osobą, która je nabyła nie możemy wejść na posesję i rozbroić alarmu. Nasza załoga interwencyjna ma za zadanie jedynie przyjechać na miejsce i sprawdzić czy nie doszło do włamania – wytłumaczył rzecznik Solid Security Krzysztof Lenard.

Zobacz zdjęcia zrobione na osiedlu, na którym od rana wyje alarm:

Cisza nocna, policjanci bezradni

Co więc, jeśli nikomu nie uda się skontaktować z właścicielem posesji, a alarm będzie wył nadal, nawet w nocy? - Jeśli zostaniemy wezwani przez mieszkańców skarżących się na zakłócanie ciszy nocnej, to po spisaniu ich zeznań, będziemy mogli wystąpić z wnioskiem o ukaranie właściciela alarmu. To jedyne co możemy zrobić – podsumował Rafał Rutkowski, policjant z KSP. Zatem okazuje się, że nie ma mocnych na alarm, a mieszkańcom pozostaje czekać, aż właściciel posesji się odezwie. Tylko jak długo ich nerwy wytrzymają taki test?

Sonda
Czy widząc złodzieja, zareagowałbyś i próbował go zatrzymać?

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki