- Mieszkańcy Strusów pod Siedlcami zmagali się z uciążliwym fetorem.
- Smród obecny w całej okolicy okazał się wynikiem nielegalnych działań właściciela fermy indyków.
- Postawiono mu zarzuty składowania odpadów bez zezwoleń.
Właściciel fermy indyków ze Strusów oskarżony o składowanie odpadów
Prokuratura Rejonowa w Siedlcach skierowała do Sądu Rejonowego akt oskarżenia przeciwko Marcinowi Ch., właścicielowi fermy indyków w miejscowości Strusy. Mężczyzna jest oskarżony o przestępstwo z art. 183 § 1 kk, czyli składowanie odpadów w sposób zagrażający życiu lub zdrowiu ludzi oraz środowisku.
Kontrola WIOŚ ujawniła nieprawidłowości
Sprawa wyszła na jaw dzięki zgłoszeniom mieszkańców, którzy skarżyli się na uporczywy fetor wydobywający się z fermy i sąsiedniej działki należącej do Marcina Ch.. Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska w Warszawie (WIOŚ) przeprowadził kontrolę, podczas której pobrano próbki cieczy i gleby. Badania wykazały obecność odpadów zwierzęcych i osadów z oczyszczalni ścieków.
- Ustalono również, że ferma nie posiadała wymaganego pozwolenia zintegrowanego dla chowu drobiu powyżej 40 000 stanowisk oraz pozwolenia wodno-prawnego na rolnicze wykorzystanie ścieków - przekazał Bartłomiej Świderski, prokurator Prokuratury Okręgowej w Siedlcach. Mimo to, Marcin Ch. składował odpady i substancje pochodzące z działalności fermy na jej terenie oraz na należącej do niego działce.
Polecany artykuł:
Zagrożenie dla ludzi i środowiska
Takie składowanie odpadów może być po prostu niebezpieczne – zarówno dla ludzi, jak i dla środowiska. Grozi skażeniem wody, powietrza i gleby, a także niszczeniem roślin i zwierząt. Wylewanie nieoczyszczonych ścieków do natury może na długie lata zrujnować ekosystem i stanowi truciznę dla człowieka, podkreśliła prokuratura.
Oskarżony nie przyznaje się do winy
Prokurator przedstawił Marcinowi Ch. zarzut, że wbrew przepisom oraz nie posiadając wymaganych pozwoleń, składował odpady i substancje pochodzące z prowadzonej przez niego fermy indyków. - Oskarżony nie przyznał się do popełnienia zarzucanego mu czynu i odmówił składania wyjaśnień - informuje prokurator Świderski.
Za czyn z art. 183 § 1 kk grozi kara do 10 lat pozbawienia wolności i wysoka nawiązka w wysokości od 10.000 zł do 10.000.000 zł. W celu zabezpieczenia wykonania kar grzywny i nawiązki, dokonano zabezpieczenia majątkowego.