Kamil wjechał prosto w drzewo. Śmierć zabrała Przemka. Rodzina: „Boże, ja jak ten samochód zobaczyłem…”

2025-12-02 21:34

Wstrząsająca tragedia rozegrała się w lutym w Wólce Jeżewskiej, małej miejscowości w okolicach Grójca. Pijany kierowca, Kamil S., stracił panowanie nad oplem i uderzył w drzewo. Na miejscu zginął jego kolega, Przemek († 29 l.). Prokuratura skierowała do sądu akt oskarżenia, a Kamilowi S. grozi teraz surowa kara. Właśnie ruszył proces – informuje TVN24.

Pijany kierowca roztrzaskał się oplem pod Grójcem. Kamilowi S. grozi 20 lat więzienia

O tym tragicznym wypadku pisaliśmy już na łamach „Super Expressu”.

Wólka Jeżewska. Mała miejscowość w połowie drogi między Tarczynem a Mszczonowem. Jest luty 2025 r., wieczór. Czterech kolegów wsiada do opla omega. Za kierownicą siada Kamil S. Jest pijany, tak samo, jak dwóch pozostałych. Nie pił jedynie 29-letni Przemek. Jadą ul. Leśną. Samochód nabiera prędkości. Nagle na skrzyżowaniu S. traci panowanie nad pojazdem. Auto wypada z asfaltowej jezdni na prawą stronę. Prosto na drzewo.

Przód samochodu dosłownie wbija się w twardy pień. Dwaj pasażerowie zostają ranni. Strażacy odcinają dach samochodu, żeby się do nich dostać. Niestety, dla trzeciego nie ma szans na ratunek. Przemek ginie na miejscu.

Kamil S. zostaje zatrzymany. Alkomat pokazuje około 1,3 promila. W październiku prokuratura kieruje do Sądu Rejonowego w Grójcu akt oskarżenia. – Kamil S. na skrzyżowaniu dróg stracił panowanie nad podjazdem, wyjechał poza prawą krawędź jezdni i uderzył w drzewo. W wyniku zaistniałego wypadku drogowego jeden z pasażerów doznał obrażeń ciała, w tym okolicy głowy, wskutek czego poniósł śmierć na miejscu zdarzenia. Obrażeń doznali także pozostali pasażerowie pojazdu Opel Omega – przekazała prok. Aneta Góźdź, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Radomiu. To jednak nie wszystko. Okazuje się, że S. nie miał prawa jazdy.

Tragedia pod Przysuchą. 81-latek w Oplu wbił się w drzewo

Śmierć zabrała Przemka. Rodzina w rozpaczy. „Boże, ja jak ten samochód zobaczyłem…”

– Przemek dobre serce miał. Nikomu by nie odmówił pomocy. Parę dni przed tym wypadkiem u sąsiadów się paliło. To było w piątek dokładnie. Jak przyjechała straż, to on tam zaraz poszedł, zainteresował się, czy trzeba coś pomóc. A jak sąsiedzi światła nie mieli, chodził i naprawiał. Dobrym dzieciakiem był – wspomina w rozmowie z reporterką TVN24 matka ofiary. Wszyscy mieli o nim bardzo dobre zdanie. Jakiś czas przed śmiercią związał się z dziewczyną, mieli wspólne plany.

Rodzina o tragedii miała się dowiedzieć z mediów społecznościowych. Brat Przemka pojechał wraz z mamą na miejsce wypadku, gdy tylko się o nim dowiedział. – To auto wbiło się niemal w drzewo. Boże, ja jak ten samochód zobaczyłem… – wspomina dziennikarce zrozpaczony mężczyzna.

Na początku grudnia ruszył proces. Kamilowi S. grozi od 5 do nawet 20 lat za kratami. Pierwsza rozprawa odbyła się za zamkniętymi drzwiami. Wyrok zostanie jednak ogłoszony publicznie.

Najważniejsze numery alarmowe. Czy znasz je na pamięć? Ten QUIZ może kiedyś uratować ci życie
Pytanie 1 z 10
999 – co to za numer?

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki