Udało się Rafałowi Trzaskowskiemu zaktywizować sporą grupę warszawiaków. Prezydent Warszawy dawno nie zelektryzował tak szerokiej rzeszy mieszkańców stolicy zalewie kilkoma zdaniami wpisu na portalu społecznościowym. Informacją, że na Golędzinowie ma powstać największy w stolicy park - Park Naturalny Golędzinów – wywołał prawdziwą awanturę o naturę.
„W Warszawie powstanie nowy park. Największy w stolicy. 65 hektarów zieleni. Park Naturalny Golędzinów będzie miejscem wyjątkowym nie tylko w skali naszego miasta. Rozpoczynamy przygotowania do inwestycji. Jeszcze w tym roku ogłosimy konkurs architektoniczny” – napisał Trzaskowski na portalu społecznościowym.
Pomysł był zaskoczeniem. Wpis został opublikowany już po godzinach pracy urzędu, nie było na ten temat żadnej konferencji prasowej, żadnych konsultacji czy choćby spotkania z mieszkańcami. Jeden z radnych określił więc plan Trzaskowskiego na zielony teren między mostem Gdańskim a mostem Grota-Roweckiego, jako „scenariusz kolejnego odcinka dobranocki „Pomysłowy Dobromir”: przy porannej kawie wpada nam do głowy genialny pomysł na największy park w Warszawie, więc z radosnym okrzykiem »Juhuu« wrzucamy post na Facebooka i zabieramy się żwawo do roboty. Można? Można!” – ironizowali aktywiści z partii Zieloni.
„Będziemy bronić dzikiego brzegu Wisły! Trzaskowski, nie potrzeba tutaj ugładzonego parku!” - grzmiał Jan Mencwel z Miasto Jest Nasze.
„Obszar łęgów i łąk nadwiślańskich jest cenny przyrodniczo. Niestety znów trzeba go bronić. Znów przed Rafałem Trzaskowskim” – wtórował Grzegorz Walkiewicz, radny Pragi-Północ.
„ Rafał Trzaskowski - ktoś Ci (piszę tak, bo się znamy) bardzo źle doradził! Najlepszym sposobem, by chronić przyrodę, jest w nią nie ingerować.” – skomentował też na swoim facebooku Marcel Andino Velez, były wiceszef Muzeum Sztuki Nowoczesnej.
W internecie w kontekście tworzenia Parku Golędzinów najczęściej przewijało się pytanie: „Panie prezydencie, ale po co?! Tam już jest naturalny park!”. Niemal natychmiast ruszyły happeningi, spacery, wycieczki przeciwników ingerowania w ten zalewowy teren nad Wisłą. Aktywiści podnieśli krzyk, uznali pomysł Trzaskowskiego za niewypał.
I wyjątkowo się z nimi zgadzam. Pomysł Trzaskowskiego na Golędzinów uznałabym za niewypał podwójny. Po pierwsze koncepcyjny, po drugie – komunikacyjny (informacyjny).
Jak usłyszeliśmy, zagospodarowanie dzisiejszych dzikich łąk miałoby kosztować 10 mln zł. Czy naprawdę inwestycją pierwszej potrzeby w stolicy ogarniętej kryzysem spowodowanym pandemią i wojną na Ukrainie jest poprawianie natury? Mnie sporym nietaktem wydaje się wyrzucanie miejskiej kasy w bagna, które co pewien czas będą zalewane.
Niewypałem komunikacyjnym nazywam okoliczności i sposób, w jaki prezydent ogłosił mieszkańcom swój pomysł. Znienacka, z zaskoczenia, lakonicznie, bez konkretów. No chyba, że chciał tym swoim wpisem tylko sprawdzić reakcję i zbadać nastroje społeczne. Jeśli tak, to to rzeczywiście się Trzaskowskiemu udało…
Takie wzbudzenie emocji powoduje jednak, że duża część tych rozemocjonowanych przeciwników już teraz żadnych argumentów nie słucha. Nie przemawiają zatem spóźnione tłumaczenia przedstawicieli ratusza, że natura na Golędzinowie nie ucierpi, a najwięcej pieniędzy pochłonie promenada wzdłuż rzeki. Niewypał sprawił, że zamiast rzeczowej dyskusji mamy awanturę. O naturę.
Izabela Kraj
Polecany artykuł:
i
Polecany artykuł:
Zapraszamy do przeczytania innych felietonów z cyklu "Kraj o Warszawie":
Trzaskowski dokonał niemożliwego. Wielki sukces
Podcasty
Playlisty tematyczne
