Strażacy pchają stary wóz strażacki, by dotrzeć do pożaru

i

Autor: Andrzej Woźniak Jeden strażak wsiada za kierownicę, a inni pchają auto

Pchamy żuka na akcję. Wysłużony wóz już sam nie rusza. Strażaków nie stać na nowy. "Wstyd"

Strażacy z Ochotniczej Straży Pożarnej w Pietrusach (woj. mazowieckie) ruszają do akcji pchając swój strażacki wóz! Stary i wysłużony, 45–letni żuk już nie odpala. Druhowie najpierw muszą wypchnąć go z garażu. Potem do kabiny wskakuje kierowca, a reszta zastępu rozpędza poczciwego żuka, by zapalić silnik. Już po kilku próbach silnik zaskakuje i można jechać do pożaru.

Potem strażacy upychają się w jego małej kabinie. Zmieści się sześciu ochotników, dwóch z przodu i czterech z tyłu. Inni na miejsce jadą własnymi samochodami, a nawet biegną. Nierzadko żuk w akcji całkowicie odmawia posłuszeństwa. - Wstyd nam, że mamy taki sprzęt - żali się Jacek Waszczuk (54 l.) prezes OSP w Pietrusach. - Ale musimy jakoś dotrzeć w miejsce, gdzie ktoś potrzebuje pomocy. Jeśli się pali, to nie zawsze możemy gasić, bo w żuku nie ma zbiorników z wodą. A jak w pobliżu nie ma hydrantu lub jakiegoś stawu czy zalewu, to możemy tylko pomarzyć o gaszeniu - odmalowuje trudną sytuację swoich ludzi prezes.

Niestety nowy wóz gaśniczy - niezawodny i nowoczesny to koszt ok. 150 tys. zł. Z oczywistych względów strażaków nie stać na samodzielny zakup. Wójt gminy Olszanka, do której należą Pietrusy, rozkłada ręce. - Nie stać nas na wyłożenie pieniędzy na zakup wozu bojowego - przyznaje Grzegorz Pajnowski (46 l.). - Mogę strażakom dołożyć nie więcej jak 15 procent wartości samochodu - podkreśla.

Strażacy proszą o pomoc w zakupie wozu. - Zorganizowaliśmy zbiórkę pieniędzy, prosimy o wpłaty, każda złotówka się liczy - apeluje Jacek Waszczuk. Kto pragnie pomóc strażakom pieniądze może wpłacać za pomocą zrzutki lub tradycyjnym przelewem na numer konta: 16 8038 0007 0020 2970 2000 0010

14-latka wypadła z drugiego piętra na Gocławiu

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki

Nasi Partnerzy polecają