- Pijany rowerzysta w Warszawie wpadł w furię, gdy odmówiono mu sprzedaży alkoholu po godzinie 22.
- Mężczyzna rzucał rowerem i wykrzykiwał wulgaryzmy, co skłoniło straż miejską do interwencji.
- Badanie alkomatem wykazało ponad 2 promile alkoholu, a rowerzysta poniesie konsekwencje jazdy pod wpływem.
Pijany rowerzysta w szale
Z czwartku na piątek, w nocy z 6 na 7 listopada, rowerzysta zatrzymał się przed jednym ze sklepów w pobliżu Ronda ONZ i wszedł do środka. Niespodziewanie, zaledwie po minucie, mężczyzna wybiegł ze sklepu wściekły jak osa. Zamiast spokojnie opuścić miejsce, zaczął agresywnie rzucać własnym rowerem, głośno wykrzykując wulgaryzmy.
Na widok tak nietypowego zachowania, strażnicy miejscy natychmiast podjęli interwencję. Podeszli do rozjuszonego mężczyzny, aby ustalić przyczynę jego agresji. 25-latek starał się zachować dystans. W trakcie wyjaśniania sytuacji okazało się, że powodem wybuchu złości była odmowa sprzedaży alkoholu przez personel sklepu. Sprzedawcy, zgodnie z obowiązującymi przepisami, nie mogli obsłużyć klienta po godzinie 22. Co więcej, podczas rozmowy strażnicy wyczuli od mężczyzny silną woń alkoholu. Sam zainteresowany przyznał się do spożycia „3-4 piw” przed całą sytuacją, twierdząc, że chciał jedynie dokupić kolejne napoje.
Ukarany za jazdę pod wpływem
Rowerzysta nie dość, że obszedł się smakiem, musi odpowiedzieć za jazdę pod wpływem. Ponieważ prowadzenie pojazdu w stanie nietrzeźwości jest poważnym wykroczeniem, straż miejska niezwłocznie wezwała na miejsce patrol policji. Badanie alkomatem rozwiało wszelkie wątpliwości – miernik wskazał ponad 2 promile alkoholu w wydychanym powietrzu. Ujęty przez strażników pijany rowerzysta został przekazany funkcjonariuszom policji, którzy zajmą się dalszymi czynnościami prawnymi. "Prowadzenie roweru w stanie nietrzeźwości to czyn, który zagraża bezpieczeństwu w ruchu drogowym. Prawo przewiduje karę aresztu albo grzywnę nie niższą niż 2500 zł" - przypominają strażnicy.
Polecany artykuł: