W lutym ruszy proces kierowcy autobusu, który po narkotykach spowodował śmiertelny wypadek na S8

i

Autor: DAR

Rusza proces Tomasza U.! To on prowadził autobus, który runął z wiaduktu

2022-01-21 7:20

We wtorek, 2 lutego, odbędzie się pierwsza rozprawa przeciwko Tomasza U., kierowcy niesławnego autobusu, który runął z S8. Mężczyzna, będąc pod wpływem narkotyków w czerwcu 2020 r., spowodował śmiertelny wypadek na moście Grota-Roweckiego. Po długim śledztwie prokuratura sporządziła akt oskarżenia. Mężczyźnie grozi do 12 lat więzienia.

Do wypadku doszło w czwartek, 25 czerwca 2020 roku, kilka minut po godz. 13. Autobus linii 186 dzierżawiony przez niemiecką spółkę Arriva jechał przez Bielany w kierunku pętli Szczęśliwice. W pewnym momencie przebił bariery energochłonne i spadł z wiaduktu trasy S8 na Wisłostradę. Jedna osoba - pasażerka autobusu - zginęła na miejscu, a 17 osób zostało przetransportowanych do szpitali. Pięciu osobom udzielono pomocy medycznej na miejscu.

Początkowo mówiono, że przyczyną wypadku autobusu w Warszawie było zasłabnięcie kierowcy. Potem jednak w kabinie znaleziono amfetaminę. Jak się okazało, Tomasz U. wziął ją chwilę przed rozpoczęciem zmiany. Straty w mieniu oszacowano na około 1,3 miliona złotych. Tomasz U. przyznał się do zarzucanych mu czynów i wyraził skruchę. 

Prokuratura zarzuciła Tomaszowi U. naruszenie zasad bezpieczeństwa w ruchu lądowym oraz "niedostosowanie taktyki i techniki jazdy do zmieniającej się sytuacji drogowej", co uniemożliwiło mu zahamowanie, a w konsekwencji doprowadziło do katastrofy w ruchu lądowym. W chwili zdarzenia Tomasz U. był pod wpływem amfetaminy i miał porcję narkotyku schowaną w skrytce kabiny kierowcy.

W wyniku zdarzenia jedna z pasażerek autobusu doznała rozległych obrażeń i zmarła. Rannych zostało też prawie 20 osób, w tym jedna ciężko. Uszczerbek na zdrowiu sześciu kolejnych biegły chirurg określił jako "średni", a 11 - jako "lekki". Mienie zniszczone w wyniku działania Tomasza U. wyceniono na blisko 1,3 mln zł.

Tomasz U. nie był wcześniej karany ani nie leczył się psychiatrycznie. W areszcie przebywał od 25 czerwca do 15 września 2020 r., później sąd zdecydował o zmianie środka zapobiegawczego na dozór policyjny i zakaz opuszczania kraju. Zabronił mu również prowadzenia pojazdów mechanicznych. Prokuratura odwoływała się od tej decyzji, uważając ją za niesłuszną, jednak została ona utrzymana w mocy. Mężczyzna będzie więc odpowiadał przed sądem z tzw. wolnej stopy. Grozi mu do 12 lat więzienia.

Autobus spadł z wiaduktu! Dramatyczna relacja świadka.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki