Mieszkańcy mają wyrzucać śmieci do miejskich koszy

Śmieciowy absurd przy Czynszowej w Warszawie. Nie ma miejsca na altanę śmietnikową

2023-02-23 5:22

Mieszkańcy bloków przy ul. Czynszowej na Pradze-Północ w Warszawie, mierzą się ze śmieciowym absurdem. Chcą segregować swoje odpady, ale nie mogą, bo nie mają gdzie. Na ich osiedlu nie ma altany śmietnikowej z prawdziwego zdarzenia, a zarządca nieruchomości toczy wojnę z miejskimi urzędnikami. Kubeł na śmieci pojawia się i znika, a lokatorzy mają dość.

Bloki bez śmietników na Pradze-Północ

Problem mieszkańców bloków przy Czynszowej 1 i 5 swój zalążek ma jeszcze na etapie budowy tych budynków. Otóż zostały wkomponowane w praską przestrzeń bez altany śmietnikowej. Obie wspólnoty rozwiązały ten kłopot podpisując umowę na wynajem altanki w sąsiednim budynku przy Czynszowej 3. Gdy jednak miasto zaczęło wprowadzać obowiązkową segregację odpadów, to kubłów zaczęło przybywać i zrobiło się za ciasno. W 2015 roku najem został więc zakończony i zaczęło się ponowne szukanie miejsca na śmietnik. Pojemniki stanęły wtedy po drugiej stronie ulicy, na wydeptanej trawie, przy ul. Równej. Stały tam pod chmurką przez kilka lat, niezauważane przez urzędników, aż do teraz.

- Postanowiliśmy zadbać o estetykę miejską i poprosiliśmy zarządcę nieruchomości o zabranie pojemników, które stały przy wejściu do pobliskiego przedszkola. Nie wydawaliśmy żadnej zgody na stawianie ich tam – powiedział w rozmowie z „Super Expressem” Mateusz Kędzierski, rzecznik prasowy Pragi-Północ.

Kuriozalna prośba administracji 

Pojemniki około tydzień temu zniknęły więc z Czynszowej całkowicie, a na klatkach schodowych pojawiło się nietypowe ogłoszenie, tłumaczące mieszkańcom zawiłą śmieciową historię. - W tej chwili musicie Państwo wyrzucać śmieci do miejskich koszy – podsumował w komunikacie zarząd firmy VIST Sp. z o. o., która jest administratorem bloków przy Czynszowej.

Wojna o śmietnik przy Czynszowej

- To jakiś absurd! To ma być stolica, która wygrała konkurs na najlepszą destynację turystyczną? - komentuje Marcin Januszkiewicz, lokator spod „jedynki”.

- Mieszkamy w stolicy i nie mamy gdzie wyrzucać śmieci? W dodatku płacimy więcej za wywóz odpadów, bo nie są segregowane. Jakbym miała kilka pojemników, to bym to przecież robiła – dodała Anna Grudzień (22 l.), sąsiadka Marcina.

- To jest trochę śmieszne, że administracja zmusza swoich lokatorów do takich rzeczy – dodał rzecznik dzielnicy, Mateusz Kędzierski.

Pojemnik stanął na ulicy

Przedstawiciel ratusza wskazał w rozmowie z „SE”, że zarządca nieruchomości przy Czynszowej mógłby wybudować altanę śmietnikową na terenie parkingu, który funkcjonuje na dziedzińcu budynków. Firma VIST jednak nie widzi takiej opcji i wnioskuje do ratusza o możliwość postawienia koszy na gminnej drodze. Mimo braku zgody urzędników, wczoraj firma Lekaro ustawiła nowe pojemniki na miejscach parkingowych, funkcjonujących wzdłuż ulicy. - To jest nielegalne. Wyślemy tam swoich pracowników na wizję lokalną. Jeśli kosze tam stoją, to z pewnością, w porozumieniu z zarządcą drogi będziemy wnioskować o ich usunięcie z pasa drogowego – skomentował Mateusz Kędzierski.

Przedstawiciel firmy VIST odmówił udzielenia nam komentarza w tej sprawie. Mieszkańcy bloków jednak nie odpuszczają i organizują spotkanie wspólnoty, które ma się odbyć w czwartek, o godzinie 19.00. Wojna o śmietnik trwa.

Sonda
Czy w Warszawie powinno być więcej koszy na śmieci?

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki