Włamania do samochodu stają się prawdziwą plagą dla warszawiaków. Liczba drobnych złodziejaszków, którzy zajmują się tym procederem, rośnie. - Kryzys i bezrobocie sprawiają, że coraz więcej młodych ludzi bez pracy decyduje się na życie z kradzieży - tłumaczy efekty wzrostu przestępczości analityk wydziału kryminalnego KSP.
Chcąc ukrócić poczynania grasujących we wszystkich dzielnicach drobnych złodziejaszków stołeczna prewencja wysyła do służby dodatkowe patrole, które odwiedzają miejsca szczególnie zagrożone włamaniami do samochodów. W samej Warszawie mieliśmy takich włamań w tym roku 1955, to o 418 więcej niż rok wcześniej - wyjaśnia oficer wydziału prewencji KSP.
Tylko na Żoliborzu i Bielanach, gdzie są duże osiedla z niestrzeżonymi parkingami i słabo oświetlonymi ulicami, liczba włamań wzrosła z 68 w pierwszych 9 miesiącach 2008 r. do 149 w tym roku. Nie lepiej jest na usianej wielkimi blokowiskami Pradze-Południe, gdzie zanotowano skok z 265 na 431 tego typu przestępstw.
Wydział prewencji przygotował właśnie nową mapę bezpieczeństwa, gdzie wyszczególniono miejsca niebezpieczne i gdzie kierowcy powinni się dwa razy zastanowić, nim zaparkują na dłużej auto. A już na pewno opuszczając je powinni pamiętać, by z jego wnętrza zniknęło wszystko, co może przykuć uwagę potencjalnego rabusia.
- Łupami złodziei padają najczęściej radioodtwarzacze i CB-radia, choć od pewnego czasu coraz bardziej popularna wśród przestępców stała się nawigacja GPS, a także laptopy i sprzęt fotograficzny oraz telefony, o których zabraniu z aut kierowcy bardzo często zapominają - wyjaśnia asp. sztab. Tomasz Oleszczuk (38 l.) ze śródmiejskiej policji. - Dlatego apelujemy, by wysiadając z samochodu na parkingu zawsze sprawdzać, czy przypadkiem nie zapomnieliśmy z niego cennych akcesoriów lub sprzętu elektronicznego - dodaje.
Podcasty
Playlisty tematyczne
