Anna Powierza, wciąż najbardziej kojarzona z rolą Czesławy Kot-Kurzawskiej z "Klanu", od lat wymyka się schematom. Aktorka, która przed laty pozowała nago dla kultowych magazynów, w rozmowie z "Super Expressem" bez skrępowania mówi o kobiecej atrakcyjności, upływie czasu i granicach... które czasem warto przekraczać. Czy dziś ponownie stanęłaby przed obiektywem – tym razem jako dojrzała kobieta? I co tak naprawdę robiła w sklepie z gadżetami erotycznymi? Aktorka odpowiada wprost.
"Super Express": - Jak wspominasz pikantne sesje w "Playboyu" i "CKM-ie" sprzed ponad dwudziestu lat?
Anna Powierza: - Pracowałam z najlepszymi profesjonalistami w Polsce, dzięki czemu na każdym etapie, od przygotowań i omawiania sesji po ostatnie ujęcie, czułam się komfortowo. Nie mówiąc już o tym, że dzięki tej współpracy miałam ogromne szczęście spotkać się z wybitną fotografką, Marleną Bielińską. Nikt tak jak ona nie potrafi uchwycić piękna w kobiecie. Po dziś dzień zdjęcia z naszej wspólnej sesji są dla mnie najcudniejszą pamiątką.
- Pozowanie w magazynach dla facetów "zaowocowało" propozycjami matrymonialnymi?
- Och, do tej pory owocuje! Pod względem ilości propozycji matrymonialnych to był naprawdę strzał w dziesiątkę. Pod względem finansowym to nawet w jedenastkę, więc jak mogłabym wspominać to źle? Same sesje, ale i praca nad tymi zdjęciami też była naprawdę świetna.
ZOBACZ TAKŻE: Anna Powierza wycięła sobie nadmiar skóry z twarzy. Pokazała posiniaczoną twarz. Aż boli od samego patrzenia
- Czy gdybyś teraz dostała propozycję pozowania przed obiektywem w dość skąpym stroju, powiedziałabyś "tak"?
- Natychmiast! No, może bez przesady, chwilę zajęłoby mi ponegocjowanie stawki. Gdyby zdjęcia miała robić właśnie Marlena, w ani jednej sekundzie nie bałabym się porównań i presji upływającego czasu. Ufałabym w stu procentach, że będzie potrafiła uchwycić to, co dziś we mnie jest najpiękniejsze i pokaże to światu w subtelny, charakterystyczny dla niej sposób. Pamiętam, lata temu, gdy do takich zdjęć pozowała Kora. Była po czterdziestce i wywołała ogromne poruszenie, że "w tym wieku" zdecydowała się na taką odważną sesję. Właśnie wtedy przełamała ona to "tabu" - że kobieta jest atrakcyjna do 25. roku życia. Potem, jak chce się fotografować, to jedynie z mopem, albo upieczonymi właśnie babeczkami. Dziś atrakcyjność kobiety definiuje nie wiek, ale… właśnie fotograf, który umie, bądź nie, jej indywidualne piękno pokazać.
- Zdradzisz na koniec, czy odwiedziny w sklepie z gadżetami dla dorosłych, gdzie ostatnio przyłapali cię paparazzi była medialną prowokacją, czy jednak wynikała z potrzeby chwili?
- Chyba oszalałeś? Tę prawdę zabiorę ze sobą do grobu. Niech do końca świata pozostanie zagadką, czy jestem tak seksualnie wyuzdana, czy raczej tak bardzo zachłanna na lans, że posunę się do tego typu medialnych prowokacji, czy może po prostu szukałam prezentu dla koleżanki na wieczór panieński…
Rozmawiał Artur Karasicki