Joanna Kołaczkowska, ukochana aktorka i satyryczka, wieloletnia członkini kabaretu Hrabi, odeszła w lipcu, mając zaledwie 59 lat. Przez ostatnie miesiące toczyła nierówną walkę z agresywną postacią nowotworu mózgu. Mimo leczenia, a także ogromnego wsparcia bliskich i fanów, nadziei i modlitw cud nie nastąpił.
W przeszłości Kołaczkowska wygrała już z chorobą. Lata temu zdiagnozowano u niej czerniaka. Tamta trauma zostawiła trwały ślad: lęk przed nawrotem nowotworu, niepokój o zdrowie własne i bliskich, kancerofobia, która towarzyszyła jej przez wiele lat. Ze względu na ten strach Asia często mówiła o śmierci, usiłując ją oswoić, a nawet zaplanowała szczegóły własnego pogrzebu.
Zobacz także: Legendy kina i muzyki, ikony telewizji. Te polskie gwiazdy pożegnaliśmy w ostatnich miesiącach
Pogrzeb zaplanowany za życia
Joanna nie tylko dyskutowała z bliskimi o śmierci, ale zaplanowała własne pożegnanie. W podcaście "Mówi się", który prowadziła razem z Szymonem Majewskim, wyznała, że chciałaby być skremowana i że nie zależy jej na tradycyjnym katolickim pogrzebie. Jej wizja? Ceremonia humanistyczna, wspomnienia rodziny i przyjaciół, ulubiona muzyka w tle, żarty i opowieści.
Rodzina spełniła jej życzenie. 28 lipca 2025 roku uroczystość pogrzebowa rozpoczęła się mszą w kościele św. Karola Boromeusza na warszawskich Powązkach. Następnie odbyło się świeckie pożegnanie w sali ceremonialnej Cmentarza Wojskowego. Na miejscu nie zabrakło przyjaciół, współpracowników, wielu artystów i znajomych Joanny. Kołaczkowska została pochowana w urnie, a do grobu odprowadziły ją tłumy.
Zobacz także: Pogrzeb Joanny Kołaczkowskiej i niezwykły gest. To zazwyczaj się nie zdarza!
Na zawsze we wspomnieniach. Pamiętano o niej w Święto Zmarłych
1 i 2 listopada Polacy ruszyli na cmentarze, by wspominać zmarłych. Groby dekorowano kwiatami i zniczami. Wielbiciele Kołaczkowskiej nie ominęli jej miejsca pochówku. Dariusz Kamys, szwagier i członek grupy Hrabi, pokazał w sieci zdjęcie, na którym widać mnóstwo zniczy pozostawionych dla Asi - by uczcić jej pamięć. Było ich tak wiele, że nie zmieściły się w okolicy grobu i zostały ustawione na dość sporym trenie. Niestety, ogrom świec sprawił, że nie dało się tamtędy przejść.
Zobacz także: Taki filmik zobaczyli żałobnicy na pogrzebie Joanny Kołaczkowskiej. Łzy stają w gardle. "Cześć, trzymajcie się"
Kochani. Czas zaduszny to moment, w którym szczególnie mocno wraca pamięć i tęsknota za tymi, których już z nami nie ma. Wciąż trudno nam oswoić się z odejściem Asi. Rozmiar tej tęsknoty widać na zdjęciu – przy jej grobie płonie niezliczona ilość zniczy. To coś naprawdę pięknego i wzruszającego. Z całego serca dziękujemy Wam za tę pamięć - zaczął Kamys.
I dodał ważną, choć przyziemną uwagę:
Mamy jednak małą, praktyczną prośbę – jeśli zapalacie znicz, zabierzcie ze sobą wypalony i wrzućcie go do kontenera. Dzięki temu miejsce Asi pozostanie tak czyste i spokojne, jak na to zasługuje. Dziękujemy za zrozumienie i za Wasze ciepło.
Zobacz także: Kabaret Kołaczkowskiej ogłosił ważne zmiany. Kto zastąpi Joannę?
Zobacz więcej zdjęć. Tak wygląda grób Joanny Kołaczkowskiej. Tonie w jesiennych kwiatach