Anna Lewandowska stoczyła walkę o życie syna
Anna Lewandowska od lat związana jest z programem "Pytanie na śniadanie". Lubiana dziennikarka specjalizuje się w tematyce związanej z show-biznesem i jeszcze do niedawna prowadziła segment "Czerwony dywan". W marcu po raz pierwszy poprowadziła główne wydanie śniadaniówki. Odbiór widzów był bardzo pozytywny, a producenci programu postanowili dać jej szansę. Kilka tygodni później dołączyła do stałego składu prowadzących.
Dziennikarka kilka lat temu zdradziła, że jej starszy syn ma poważne problemy ze zdrowiem. 12-letni dziś Leon ma dziecięce porażenie mózgowe i zespół krótkiego jelita. Ponadto zdiagnozowano u niego zaawansowaną zaćmę i oraz padaczkę. Dwa lata temu w "Pytaniu na śniadanie" razem z Idą Nowakowską rozmawiały o niepełnosprawnym synu Colina Farrella. 21-latetni James od urodzenia cierpi na zespół Angelmana, rzadkie zaburzenie neurogenetyczne, które często mylone jest z porażeniem mózgowym.
Mój Leo skończył 10 lat i wciąż wierzę w to, że powie do mnie "mamo" - wyznała wtedy Anna Lewandowska.
Po tym jak Ida Nowakowska nazwała ją "bohaterką", dziennikarka stwierdziła, że rodzicie dzieci z niepełnosprawnością nie lubią być tak określani.
Jeżeli dostajesz od życia wyzwanie i masz osobę, którą kochasz najbardziej na świecie, to jesteś w stanie uchylić mu nieba. Tutaj rzeczywiście potrzeba cierpliwości, wytrwałości i trzeba tym dzieciom zapewnić najlepszą opiekę, jak jest tylko możliwa. Chylę czoła przed rehabilitantami i lekarzami - podkreśliła.
Zobacz również: Colin Farrell martwi się o przyszłość syna. Chce go oddać do domu opieki
Anna Lewandowska nie wiedziała, czy jej syn przeżyje. "Trudny i wymagający czas"
W najnowszej rozmowie z TobiFM wspominała pierwsze miesiące życia Leona. Anna Lewandowska z mężem długo drżeli o życie ukochanego synka. Chłopiec bardzo długo przebywał w stanie śpiączki farmakologicznej, a jego stan był bardzo poważny.
Kiedy urodził się Leoś, to był bardzo trudny i wymagający czas, pełen lęku o to, czy moje dziecko przeżyje, czy następnego dnia będę czuła bicie jego serca, bo Leoś był bardzo długo w śpiączce farmakologicznej - mówiła Lewandowska.
Po siedmiu miesiącach walki mogli zabrać syna do domu. Nie oznaczało to jednak końca niepokoju. Leon nadal zmagał się z szeregiem problemów zdrowotnych. Jego rodzice nie wiedzieli, jak będzie funkcjonował w przyszłości. Każdy dzień przynosił nowe wyzwania, a Anna Lewandowska z mężem musieli nauczyć się obsługi wielu sprzętów. Jak stwierdziła, sami stali się medykami.
Strzykawki, leki, igły, podłączanie do tego worka w sterylnych warunkach, bo zawsze musimy mieć sterylne rękawiczki, znać te wszystkie zasady, żeby do Leosia nic się nie dostało, bo to grozi sepsą. W pewnym momencie musieliśmy stać się medykami, którzy muszą sobie z tym poradzić - wyznała gwiazda.
W opiece nad chłopcem nieoceniona była pomoc najbliższych. Gdy z mężem potrzebowali chwili dla siebie, do opiekę nad Leonem przejmowała babcia. Robili wszystko, by ich życie nie było naznaczone przez chorobę syna. Anna Lewandowska chciała "żyć najnormalniej, jak się da". Po kilku latach stan Leona się ustabilizował i zaczął mniej chorować. Gwiazda "Pytania na śniadanie" doskonale wie, że jej syn zawsze będzie wymagał szczególnej uwagi. Nie traktuje tego jednak jako ciężaru.
Absolutnie nie czuję żadnego uwiązania - zapewnia.
Zobacz również: Znana aktorka straciła syna. Teraz chce zamrozić jego ciało, żeby później go "ożywić"