"Ninja vs Ninja": Poważny wypadek na planie programu
"Ninja Warrior" to widowiskowy program telewizyjny, w którym zawodnicy podejmują próbę pokonania ekstremalnego toru przeszkód, wymagającego siły, zręczności i wytrzymałości. O tytuł "Wojownika Ninja" walcza zarówno amatorzy, jak i profesjonaliści. Format pochodzi z Japonii, w Polsce emitowany jest od 2019 roku. 10 i 11 edycja pod odbyła się pod szyldem "Ninja vs Ninja".
Podczas nagrań do nowego sezonu doszło do poważnego wypadku - Albert "Brudny" Lorenz złamał kręgosłup. Finalista "Ninja Warrior Polska" kilka dni temu wrzucił na instagramową relację nagranie, w którym przekazał, że czeka na operację. Informacja o złamaniu kręgosłupa w odcinku lędźwiowym wstrząsnęła fanami programu.
Lorenz w ubiegły czwartek przeszedł operację. Na drugi dzień kolejny raz zwrócił się do internautów. Nie krył przy tym emocji. Słychać było, że zmagał się on nie tylko z bólem, ale też ogromną frustracją związaną z opieką szpitalną.
Produkcja programu w przesłanym do naszej redakcji oświadczeniu wspomniała o "niefortunnym upadku". Fani i znajomi z branży trzymają kciuki za jego powrót do zdrowia.
Zobacz również: "Ninja vs Ninja": Niesamowity wyczyn zwycięzcy programu! Przed nim kolejne wyzwanie. "Nasza rodzinka się powiększa"
"Ninja vs Ninja": Albert Lorenz mówi o dniu, w którym "wszystko runęło"
Jak wyjawiła nam produkcja show Polsatu Lorenz natychmiast trafił pod opiekę ratowników, a następnie został przewieziony karetką do szpitala. Operacja trwała kilka godzin, nad zdrowiem kręgosłupa Alberta pracował zespół specjalistów. 28 lipca trener został wypuszczony do domu. Czeka go jednak długa droga do odzyskania pełnej sprawności.
W najnowszym wpisie Lorenz opisał dzień, w którym "wszystko runęło". Okazuje się, że naprawdę niewiele brakowało, by ta historia zakończyła się o wiele gorzej.
Mija 10ty najtrudniejszy dzień w moim życiu. Historia, która mogła się skończyć inaczej, zostanie ze mną do końca życia: "MILIMETR OD TRAGEDII" - rozpoczął wpis "Brudny".
Zaznaczył, że całe życie był bardzo aktywny. Sport to jego życie. Ból mięśni p treningu towarzyszył mu niemal każdego dnia. Przekraczanie granic było dla niego normą.
Jestem Sportowcem. Wojownikiem. Trenerem. Zawodnikiem Ninja inaczej mówiąc człowiekiem, który żyje ze sportu i dla sportu - dodał.
W dalszej części opisał swoją codzienną rutynę. Miłość do sportu wyznaczała kolejne etapy jego dnia. Jak sam stwierdził, miał wszystko poukładane.
Aż pewnego dnia wszystko runęło. Dosłownie. Jeden ruch. Jeden moment.
Usłyszałem ten dźwięk. Ale nie chciałem w niego wierzyć. Pierwsza myśl Kręgosłup. Każdy z kręgów trzyma ciężar nie tylko ciała, ale i życia.Jeden z nich – dosłownie o włos nie zniszczył wszystkiego.
Dosłownie milimetr dzielił mnie od tego, by już nigdy nie stanąć na nogi. Od paraliżu. Od życia na wózku. Od codziennego bólu bez końca. Od momentu, w którym nie mógłbym już podnieść swojego dziecka, pobiec za nim, wziąć go za rękę😓
Lekarze nie owijali w bawełnę: "Masz szczęście, że żyjesz. Masz ogromne szczęście, że czujesz nogi i ręce". Ale to "szczęście" to dopiero początek - napisał Albert Lorenz.
Sportowiec doskonale zdaje sobie sprawę z tego, że największe wyzwanie dopiero przed nim. Chociaż czuł, że całe jego życie rozpadło się niczym domek z kart, to nie może się poddać. Musi walczyć - dla swoich dzieci, podopiecznych, rodziny oraz samego siebie!
Dziś będę uczyć się wszystkiego od nowa. [...] Na razie uczę się żyć z bólem, będę się uczył jak wstać z łóżka i zrobić parę kroków.
Ale wrócę. Bo wojownicy nie znikają. Wojownicy upadają... i podnoszą się jeszcze silniejsi - dodał z mocą!
Zobacz również: Zawodnik "Ninja vs Ninja" przemówił po operacji. Łamiącym głosem opowiedział o tym, co dzieje się w szpitalu