Ewa Gawryluk pokazała wiadomości od internauty. Przerażające!
Ewa Gawryluk od lat występuje w polskich produkcjach filmowych i telewizyjnych. Ukończyła Państwową Wyższą Szkołę Filmową, Telewizyjną i Teatralną im. Leona Schillera w Łodzi, a na ekranie zadebiutowała w 1989 roku w filmie "Wiatraki z Ranley". Ogólnopolską rozpoznawalność zawdzięcza serialowi "Na Wspólnej", w którym gra od 2003. Chociaż na swoim koncie ma wiele innych ról, to właśnie z postacią Ewy Nowak-Hoffer jest kojarzona najbardziej.
W grudniu Ewa Gawryluk obchodziła swoje 57. urodziny. Nie można zaprzeczyć, że aktorka jest bardzo atrakcyjną kobietą. Aktorka nigdy nie mogła narzekać na brak męskiego zainteresowania. Niektórzy mężczyźni zdecydowanie przekraczali granice. Kilka lat temu Gawryluk udostępniła na swoim Instagramie obrzydliwe wiadomości, które otrzymała od jednego z internautów.
Bardzo proszę o nieprzysyłanie zdjęć p***, nie mieszczą już się w wiadomościach prywatnych. Następne będę umieszczać z nickiem nadawcy. Myślę, że żona, córka albo kochanka delikwenta z przyjemnością przeczytają - napisała.
Zobacz również: Ewa Gawryluk wyjawia smutną prawdę o zarobkach aktorów. Sama zwróciła się o pomoc
Ewa Gawryluk gorzko o branży filmowej. Otrzymywała niemoralne propozycje
Niestety, nie tylko anonimowi internauci nie mają hamulców. W trakcie swojej wieloletniej kariery poznała branżę filmową od podszewki. Również jej ciemne strony. W rozmowie z Żurnalistą Ewa Gawryluk przyznała, że kilka razy starając się o rolę otrzymała niemoralne propozycje. Zdarzało się bowiem, że proponowano jej rolę w zamian za seks. Gdy odmówiła, przekreśliła swoje szanse w otrzymaniu roli.
Ale dwa razy mi się tak zdarzyło ze strony reżyserów. Nie poszłam na to i w związku z tym nie zagrałam - wyznała aktorka.
Odpowiadając na pytanie prowadzącego, "jak się to proponowało kiedyś?" stwierdziła, że nie mieli żadnych zahamowań i po prostu mówili wprost.
No wprost: "Słuchaj, bo niektóre aktorki, żeby dostać dobrą rolę, to idą z reżyserem do łóżka". I ja mówię: "No, ale ja tego nie robię". I tyle, i się skończyło. "To cię odprowadzę do domu, to cię odwiozę do domu". Ja mówię: "Nie, dziękuję" - dodała.
W dalszej części rozmowy nawiązała do słów Krystyny Jandy, która przed laty określiła rolę kobiety w kinie lat dziewięćdziesiątych, jako "materac dla mężczyzny". Ewa Gawryluk wyznała, że sama naiwnie wierzyła, że w zawodzie powinien liczyć się talent i umiejętności. Gorzko stwierdziła, że kiedyś robiło się głównie męskie kino, gdzie służyły głównie za ozdobniki. Aktorki miały ładnie wyglądać u boku głównego bohatera.
Mnie to trochę przerażało powiem szczerze. Ja gdzieś tam zawsze w środku taka naiwna byłam i myślałam, że w tym zawodzie to się tylko zawód liczy, a nie coś innego. To było męskie kino, zresztą nadal trochę jest, ale wtedy kobieta najczęściej miała rolę, która służyła jako ozdobnik nawet. To Janda kiedyś określiła, że "aktorka jest tam po to, jako materac dla mężczyzny". I to faktycznie coś w tym było w latach dziewięćdziesiątych. I bardzo dużo było wtedy takich ról, które istniały przez jeden film, przez dwie sceny, takie postaci aktorek, które się pokazywały. Myślę, że to się chyba wtedy taką drogą odbywało - stwierdziła Gawryluk.
Zobacz również: Ewa Gawryluk dopiero wzięła ślub, a teraz takie coś! Gwiazda TVN już się nie kryje
