- Katarzyna Zillmann po raz pierwszy w „Tańcu z Gwiazdami” wystąpiła w sukience – identycznej jak Janja Lesar.
- Duet zatańczył jive’a w czerwonych stylizacjach, a występ zbiegł się z urodzinami Iwony Pavlović.
- „Nie jesteśmy jak pomidorówka, nie wszyscy muszą nas lubić” – skomentowała Zillmann po zejściu z parkietu.
Czerwień, błysk i energia
Zillmann i Lesar pojawiły się na parkiecie w pełnych ognia, dopasowanych stylizacjach – krótkich, ażurowych sukienkach w intensywnie czerwonym kolorze. To pierwszy raz, kiedy sportsmenka wystąpiła nie w spodniach, a w stroju tak kobiecym i odważnym. Ich jive był dynamiczny, lekki, z przymrużeniem oka – idealnie dopasowany do okazji, bo odcinek miał wyjątkowy charakter.
W studiu świętowano urodziny Iwony Pavlović, która już wcześniej przyznała, że marzy, by Katarzyna Zillmann choć raz wystąpiła w sukience. Czy więc ten występ był tanecznym prezentem dla „Czarnej Mamby”? Wszystko na to wskazuje!
Zobacz też: Katarzyna Zillmann ma dość pytań o sukienki i szpilki. "Stereotypy, które wciąż nami rządzą"
Koniec z komentarzami o spodniach
Wioślarka już wcześniej mierzyła się z komentarzami o swoim wyglądzie i stylu. Internauci zwracali uwagę, że jako jedna z niewielu uczestniczek programu nie nosi sukienek i woli luźniejsze, bardziej sportowe stylizacje. Zillmann wielokrotnie podkreślała jednak, że autentyczność jest dla niej ważniejsza niż spełnianie oczekiwań innych. Po swoim występie w rozmowie z dziennikarzami Polsatu z uśmiechem powiedziała:
Nie jesteśmy jak pomidorówka, nie wszyscy muszą nas lubić.
Krótko, ale dosadnie – jak zawsze. W jednym zdaniu zamknęła wszystkie dotychczasowe dyskusje o swoim wyglądzie, stroju i sposobie bycia.
Zobacz: Młynarska uderza w Pavlović i zachwyca się Zillmann. Padły mocne słowa. "Poczułam ścisk serca"
Zillmann i Lesar – duet z przesłaniem
Zillmann i Janja Lesar od początku trwania programu udowadniają, że taniec to nie tylko choreografia, ale też manifest wolności i odwagi bycia sobą. Ich występy mają charakter – są nieoczywiste, pełne emocji i autentyczności. Widzowie pokochali ich właśnie za szczerość i naturalność, której nie da się wyreżyserować. Czerwony jive w duecie i symboliczna sukienka tylko podkreśliły, że Zillmann potrafi bawić się konwencją, ale nie rezygnuje z własnej tożsamości.
I choć wioślarka z dystansem podchodzi do komentarzy i nie zabiega o sympatię wszystkich, to tego wieczoru udowodniła jedno – że nie trzeba się zmieniać, żeby błyszczeć.
Nie przegap: Relacja na żywo z odcinka. Zwycięzcy wracają do "Tańca z Gwiazdami"! To będzie niezapomniane widowisko!