Maryla Rodowicz zalała się łzami na koncercie. Mówiła o synu. "Chciałam przeprosić"

2024-01-17 4:50

Maryla Rodowicz udowodniła, że królowa naprawdę jest tylko jedna. Legenda polskiej sceny wystąpiła w poniedziałek w teatrze muzycznym Roma w Warszawie, a publiczność wprost nie pozwalała jej zejść ze sceny i co chwila wstawała z miejsc, by oklaskiwać artystkę. Wokalistka pokazała się z zupełnie innej strony. Kilka razy musiała ocierać z oczu łzy. Zwłaszcza wtedy, gdy zaczęła mówić o swoim synu.

Maryla Rodowicz podbiła Warszawę. Niezapomniany koncert artystki

Maryla Rodowicz nie zwalnia tempa. Nowy rok dopiero się zaczął, a ona już koncertuje. I to jak! W poniedziałek 15 stycznia gwiazda wystąpiła w warszawskim teatrze muzycznym Roma w ramach swojej trasy koncertowej "Małgośka Forever". Gwiazda wykonała swoje największe przeboje w wersjach akustycznych. Ale wersje akustyczne nie oznaczały spokojnego, balladowego koncertu. Maryla daje czadu nawet "bez prądu".

Nie zabrakło oczywiście wielkiego hitu "Niech żyje bal", który artystka zadedykowała swojej przyjaciółce, śp. Agnieszce Osieckiej, publiczność zasłuchiwała się w poruszających "Łatwopalnych" i uproszonej na bis piosence "Wariatka tańczy". 

Wiele wzruszeń przyniosło wykonanie przeboju "Rozmowa przez ocean". Po nim łzy popłynęły także z oczu samej Maryli. To dla niej szczególnie ważny utwór. Nagrała go powiem tuż po rozstaniu ze swoją wielką miłością, ojcem dwójki jej dzieci, Krzysztofem Jasińskim. 

- Nigdy nie miałem zamiaru ilustrować życia prywatnego przy pomocy piosenek. Chyba, że to odnosiła się do mnie samego - mówił o utworze jego autor Andrzej Sikorowski. - A tutaj jakby dość przypadkowo sytuacja przedstawiona w piosence, była podobna do sytuacji rodzinnej Maryli. Ten "ocean" jest umowny. Może nim być odległość wielu kilometrów w tym samym kraju, albo druga strona rzeki. W przypadku Maryli to była odległość między Warszawą a Krakowem. Krzysztof był w Krakowie - podsumował w filmie dokumentalnym "Maryla. Tak kochałam". 

Maryla Rodowicz wzruszona do łez

- Chciałam przeprosić, bo się wzruszam. Aktor podobno nie może się wzruszać, to publiczność ma się wzruszać. A u mnie jest odwrotnie. Ja nie wiem, czy wy się wzruszacie? - zażartowała Maryla. - A dziś jest tu mój syn... - dodała Maryla i z trudem powstrzymała łzy. Wyszeptując, że nie będzie płakać, szybko zaczęła grać na gitarze i rozpoczęła kolejny utwór.

Maryla Rodowicz jest z pewnością jedną z nielicznych gwiazd, która otrzymuje owacje na stojąco nie tylko na koniec koncertu, ale już w trakcie jego trwania. Tym razem zdarzyło się to wiele razy. I nawet przyzwyczajona do wiwatów i uznania Maryla wydawała się być zaskoczona i poruszona. 

Maryla Rodowicz: Fani boją się, że umrę jak Tina

QUIZ. Jak dobrze znasz piosenki Maryli Rodowicz? Kto zdobędzie 100 procent, jest prawdziwym fanem

Pytanie 1 z 12
Gdy Maryla wychodzi na scenę musi zaśpiewać „Niech żyje bal”: „Bal to najdłuższy, na jaki nas proszą, nie grają na bis…”
Listen on Spreaker.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki