Na co chorowała Martyna Wojciechowska? Podróżniczka kilka razy otarła się o śmierć

2015-11-26 10:50

Martyna Wojciechowska, autorka reportaży "Kobieta na krańcu świata", wielokrotnie stawała na krańcu własnej wytrzymałości. Jako podróżniczka zmagała się między innymi z chorobami tropikalnymi. Jednak nigdy nie dała złamać siły swego ducha. Wojciechowska to kobieta, która zawsze dzielnie walczy z przeciwnościami losu. A tych było w jej życiu wiele. Na co chorowała Martyna Wojciechowska? Lista jest naprawdę długa...

MARTYNA WOJCIECHOWSKA

i

Autor: PAWEŁ ŁĄCZNY/ Archiwum prywatne MARTYNA WOJCIECHOWSKA

Martyna Wojciechowska to prawdziwa wojowniczka. Autorka reportaży "Kobieta na krańcu świata" w swoim życiu wielokrotnie musiała wykazać się hartem ducha. Zawód podróżnika nie jest łatwy. Szczególnie dla ludzkiego organizmu, który narażony jest na różne choroby oraz ekstremalne warunki klimatyczne. Martyna Wojciechowska doskonale zdaje sobie z tego sprawę, jednak należy do typu osób, które za nic w świecie nie zrezygnują ze swoich pasji. Zgodność ze swymi przekonaniami oraz robienie tego, co się naprawdę kocha, wielokrotnie dostarczyło dziennikarce zaszczytów (np. nagroda za dokument "Ludzie duch" na festiwalu filmów telewizyjnych w Monte Carlo). Niestety jest też ciemna strona medalu, która odbija się na zdrowiu podróżniczki.

W listopadzie 2015 roku Martyna Wojciechowska wydała oświadczenie, w którym poinformowała fanów o problemach ze zdrowiem. Podróżniczka jest wycieńczona przez chorobę, której nazwy jednak nie podała. Na szczęście poddała się terapii i ma nadzieję na szybki powrót do zdrowi. Jedyne, czego teraz potrzebuje to spokój.

Na co chorowała Martyna Wojciechowska? Lista wypadków i chorób w życiu dziennikarki jest naprawdę długa. Wojciechowska aż dziesięć razy w swoim życiu uniknęła śmierci. Gdy miała 7 lat, spadła ze schodów i straciła przytomność. Kilka lat później do wanny, w której brała kąpiel, wpadła podłączona do prądu suszarka do włosów. Kolejny wypadek przytrafił się jej podczas wakacji. Motorówka, którą płynęła po jeziorze, wybuchła. Nastoletnia wówczas Martyna miała poparzoną twarz. Podczas wypoczynku zimowego na nartach złamała kręgosłup i nie było wiadomo, czy będzie chodzić. Kilka lat temu walczyła z wirusem gorączki krwotocznej. W 2011 roku media donosiły o chorobie, którą Martyna zaraziła się prawdopodobnie w sierocińcu dla orangutanów na Borneo. Schorzenie było tak egzotyczne, że nie ma polskiego odpowiednika nazwy. Co więcej Martyna wyznała, że w przeszłości musiała poddać się chemioterapii. Właśnie to doświadczenie sprawiło, że dziennikarka jako dorosła kobieta zaangażowała się w tworzenie szpitala dla dzieci chorych na raka we Wrocławiu - "Przylądek nadziei".

- Mam za sobą dwie ciężkie operacje i chemioterapię, więc doskonale rozumiem innych. Ten temat jest bliski mojemu sercu, dlatego cieszę się, że miałam okazję otworzyć "Przylądek Nadziei" - powiedziała w jednym z wywiadów podróżniczka.

Trzeba przyznać, że Martyna Wojciechowska to silna kobieta.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki