- Natalia Siwiec podzieliła się informacją o złym samopoczuciu córki po zażyciu preparatu na odrobaczenie, co wywołało kontrowersje.
- Celebrytka opisała to jako "oczyszczanie z toksyn", jednak jej wpis spotkał się z ostrą krytyką ze strony znanej lekarki.
- Pediatra Monika Działowska stanowczo potępiła stosowanie niesprawdzonych metod i zasugerowała możliwość zgłoszenia sprawy odpowiednim organom.
- Dowiedz się, dlaczego lekarka uważa takie praktyki za potencjalnie niebezpieczne dla zdrowia dzieci.
Natalia Siwiec odrobaczyła córkę. Mia się źle poczuła
Natalia Siwiec od lat jest jedną z najbardziej rozpoznawalnych twarzy w polskim show biznesie. Popularność zyskała w 2012 roku podczas Mistrzostw Europy w Piłce Nożnej, kiedy okrzyknięto ją „Miss Euro 2012”. Natalia sprytnie wykorzystała tę szansę i od tamtej pory wciąż zbiera profity. Od kilkunastu lat pozostaje w nieformalnym związku z przedsiębiorcą Mariuszem Raduszewskim, z którym doczekała się córki. Mia ma już 8 lat i dosyć często pojawia się w relacjach w mediach społecznościowych swojej mamy. Bo choć Siwiec wiele czasu spędza poza granicami Polski, to pozostaje w kontakcie ze swoimi fanami poprzez media społecznościowe, gdzie aktywnie relacjonuje swoją codzienność. W jednej z ostatnich relacji na Instagramie Natalia Siwiec wstawiła zdjęcie swojej córki, która leży w łóżku z okładem na czole. Z opisu zamieszczonego przez celebrytkę wynika, że dziewczynka poczuła się gorzej po przyjęciu preparatu na odrobaczenie.
Dzisiaj Mię poskładało oczyszczanie
- przekazała, dodając, że Mia wymiotowała po wprowadzeniu substancji. I jak podkreśliła - ma to za zadanie "oczyszczenie z toksyn, z grzybów/pasożytów". Na wpis Natalii Siwiec szybko zareagowała lekarka.
Lekarka krytykuje zachowanie Siwiec. Pisze o zgłoszeniu tego odpowiednim organom
Wpis Natalii Siwiec szybko trafił do jednej z lekarek, która również aktywnie działa w mediach społecznościowych. Monika Działowska, która znana jest w sieci jako "pediatra na zdrowie" stanowczo skrytykowała postępowanie celebrytki.
Powiem wprost - stosowanie nieprzebadanych, niesprawdzonych pod względem bezpieczeństwa i skuteczności preparatów na dzieciach stanowi zagrożenie dla ich zdrowia. Wymioty po jakichś specyfikach to najpewniej zatrucie takimi specyfikami, a nie oczyszczanie organizmu. Biedne dziecko się męczy, bo mama nawymyślała sobie pseudoterapii
- pisze lekarka.
Powtarzam jeszcze raz - ludzie nie są powszechnie zagrzybieni i pełni robaków. To wymysł firm sprzedających terapie i 'leki' na niby tego leczenie
- dodała i zaznaczyła nawet, że czasami rozważa zgłaszanie takich zachowań odpowiednim organom.
Czasem nawet się zastanawiam, czy nie powinno się zgłaszać takich praktyk do Rzecznika Praw Dziecka, bo 'profilaktyczne odrobaczanie/odgrzybianie/usuwanie metali ciężkich' itp. niesprawdzonymi (więc potencjalnie niebezpiecznymi) metodami to po prostu męczenie dziecka, a nawet narażanie go na powikłania takich 'terapii' (…) Nie wspomnę już o promowaniu ich na profilach celebrytów o takich zasięgach. Przecież to może zrobić krzywdę wielu dzieciom
- pisze "pediatra na zdrowie".